Weszliśmy do środka i od razu widać było salon z kanapą, stołem, fotelami i telewizorem.
- Siadajcie. - powiedział wesołym tonem. Usiedliśmy wszyscy na kanapie, a Łukasz i tata na fotelach.
- Tak się cieszę córeczko, że cię widzę. - powiedział wesoło. Moja mama nigdy nie mówiła do mnie córeczko...
- Nie dałabym rady bez nich. - powiedziałam wskazując na chłopaków i Barti.
- Dziękuję wam! - powiedział szybko i uścisnął im dłoń.
- Jak się nazywacie? - spytał zaciekawiony.
- Ja jestem Patrycja Barteczko to mój chłopak Dezydery Skowron, inaczej Dezy, a on to Remigiusz Wierzgoń. - powiedziała Patrycja za co jestem jej bardzo wdzięczna...
- Miło poznać...Izo moglibyśmy porozmawiać na osobności? Nie będzie wam przeszkadzać jeśli na chwilkę wyjdziemy? - spytał tata.
- Oczywiście niech się pan nie martwi. - powiedział uśmiechnięty Remek. Razem z tatą poszłam do kuchni.
- Kochanie teraz będzie już wszystko dobrze! Przeprowadzisz się do mnie! Załatwię ci szkołę i... - zaczął, jednak mu przerwałam.
- Tato ja nie chcę się przeprowadzać...Nigdy w nowych miejscach nie miałam dobrych kontaktów, a tam gdzie teraz się przeprowadziliśmy nareszcie poznałam kogoś... - mówiłam...Miałam oczywiście na myśli Remka...Nawet jeśli nie odwzajemnia tego co ja czuję to przynajmniej jesteśmy przyjaciółmi...
- Jak to? - spytał tata, widocznie takiej odpowiedzi się nie spodziewał.
- Tato nie zrozum mnie źle, ale to w Wodzisławiu Śląskim jest moje miejsce. - powiedziałam..Byłam tego pewna.
- No dobrze, ale co teraz chcesz nadal mieszkać z moją byłą? - spytał spokojnie...Widać było, że zależy mu na mnie.
- Tak. Na razie daję sobie radę i nie jest źle. - powiedziałam z uśmiechem.
- No dobrze, ale obiecaj, że jak coś się będzie działo to dzwoń. - powiedział i odwzajemnił uśmiech. Wróciliśmy do salonu i muszę zapamiętać: Nigdy nie zostawiać Remka z Dezym, Łukaszem i Pati w salonie...Mój brat chował się za kanapą razem z Remkiem, a za wywróconym stołem kryła się Patrycja i Dezy. Wszyscy mieli plastikowe pistolety i co chwila ktoś wychylał się by strzelić. Nagle Łukasz wychylił się i wymierzył w Dezego, pociągnął za spust i rozległo się ciche "Puk". Nagle Dezy udając, że został postrzelony upadł na podłogę.
- Och nie! Dezy nie odchodź! - krzyknęła Barti wybuchając śmiechem. Po chwili Dezy usiadł.
- Ej no weź się nie śmiej, bo umrzesz od tego i przegramy. - powiedział i znów zaczął udawać martwego. Wszyscy zaczęli się jeszcze bardziej śmiać, prócz Dezego.
- Ej no nie rozumiem co jest w tym zabawnego to poważna zabawa, a ja jestem trupem! - powiedział głośno, ale w końcu też padł ze śmiechu...Kiedy już się opanowaliśmy do domu weszła jakaś pani.
- Cześć kochanie to moja córka. - przedstawił mnie. Ach...Czyli to jest Agnieszka....Agnieszka miała czekoladowe oczy tak samo jak Łukasz i tego samego koloru oczy, była szczupła i średniego wzrostu.
- Cześć. - przywitała się ze mną i uścisnęła mnie. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i w końcu zrobiło się późno i wszyscy musieliśmy wracać. Chłopaki jeszcze zrobili kilka zdjęć z moim bratem i wyszliśmy. Było jeszcze jasno, w końcu to lato...
- Szkoda, że musimy już jutro jechać. - powiedziałam. Fajnie się tu razem bawiliśmy i czuję, że już tęsknię za Dezym i Patrycją...
- Właśnie zapomniałem ci powiedzieć, że zostaniemy na dłużej... - powiedział nagle...Ale mama?! Ona się wścieknie!
- Do Dezego przyjadą jeszcze inni youtuberzy...Musimy omówić sprawy Meet - upu, który odbędzie się za dwa tygodnie...Wiesz to jest taka impreza, gdzie będzie można se zrobić z nami foty i w ogóle nas trochę poznać... - powiedział, ale ja dalej nie za bardzo rozumiałam co to ten Meet - up... Ale co z moją mamą!
- Jeśli chodzi o twoją matkę to zadzwoniłem do swojej i ona powiedziała, że przekaże twojej mamie, że zostajesz na dłużej. - powiedział tym samym kończąc ten temat.
- Idziemy na kebaby? - spytał nagle Czułek... Nie jadłam za często kebabów i zapomniałam już jak smakują, ale czemu nie. Wszyscy się zgodzili...Weszliśmy do kebabowni (XD) i zamówiliśmy kebaby, ja zamówiłam mały, bo nie byłam bardzo głodna, jednak kiedy staliśmy tak i czekaliśmy to głód coraz bardziej dawał mi o sobie znać i zastanawiałam się czy ten mały kebab mi wystarczy...Kiedy mieliśmy już kebaby mocno się zdziwiłam, bo mój mały kebab wyglądał co najmniej na średniego, a wyobraźcie sobie jak wyglądały kebaby chłopaków, skoro oni zamówili największe jakie były! Usiedliśmy na jakiejś ławeczce przy ulicy, bo nie mieliśmy zamiaru siedzieć w środku kebabowni(XD)...
- Muszę przyznać, że Łukasz na prawdę dobrze strzela. - zaśmiał się Czułek i oczywiście znów wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem wypluwając przy tym kawałki kebaba...
Nie no uśmiałam się nie powiem ja pierdziele czekam na next <3
OdpowiedzUsuńJeeej! Już jest kolejny świetny rozdział. XD Kebabownia XD BTW Kocham tego bloga!! Nie mogę się doczekać rozdziału! ^.* Życzę weny i pozdrawiam. ~Snowmoon
OdpowiedzUsuń