Dziś znowu wstałam później niż wczoraj ale i tak wcześniej od Remka, Dezyderego i Patrycji. Założyłam te ubrania w których chodziłam wczoraj, i zrobiłam sobie śniadanie. Ledwie zdążyłam zjeść a rozległ się dzwonek do drzwi.
- Remek ktoś przyszedł. - Powiedziałam.
- To otwórz. - Odpowiedział nie myśląc.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. W drzwiach stał wysoki, już dorosły facet o ciemnych włosach.
- Cześć. Jest Dezy i Patrycja? - Powiedział z silnym angielskim akcentem.
- Tak są. Ale jeszcze śpią. - Powiedziałam.
- A my się chyba jeszcze nie znamy. Jestem Stuu.
- Ja jestem Iza, przyjechałam tu z Remkiem.
- A ty jesteś jego dziewczyną?
- Nie, nie, tylko przyjaciółką. - Wytłumaczyłam szybko.
- Mogę wejść? - Zmienił temat.
- Jasne. Wchodź.
Stuu wszedł do środka, spojrzał na Remka śpiącego na podłodze i powiedział.
- Remek śpiochu. Ty śpisz a Iza musiała otworzyć drzwi.
- O!!! Cześć!!! Mieliśmy się spotkać dopiero za godzinę. - Powiedział, po czym usiadł i podrapał się po głowie.
- Dezy i Pati jeszcze śpią? - Spytał. Ja tylko kiwnęłam głową. A on podszedł do drzwi prowadzących do sypialni Dezyderego, zapukał i otworzył drzwi. - Śpiochy wiecie że już 12?
- Zaraz wstaniemy. - Powiedział Dezy, nie było mu po drodze wstawać tak wcześnie, lecz Patrycja się podniosła i powiedziała.
- Ja za chwilę przyjdę.
Po godzinie 12 00 zjechało się dużo ludzi, dokładniej przyjechało z 4 chłopaków a jeden z nich przyjechał z dziewczyną. Atmosfera jest super, masa ludzi, wszyscy się śmieją. Jest tak głośno że ledwie słyszę swoje myśli a co dopiero usłyszeć dzwoniący telefon, który mam w torebce, no ale jakimś cudem słyszę że coś dzwoni. A co mi szkodzi zobaczę a może to ktoś dzwoni do mnie, i się nie pomyliłam, jedyne co mnie dziwi to, to że dzwoni do mnie ojczym, w końcu on do mnie prawie nigdy nie dzwonił.
- Halo. - Tak zazwyczaj zaczynam rozmowy przez telefon.
- Iza?
- Tak. O co chodzi?
- Iza twoja mama nie żyje.
- Tato ty teraz sobie żartujesz?
- Nie, twoja matka się zabiła.
- Nie to niemożliwe. - Powiedziałam drżącym głosem, w oczach prawdopodobnie mam łzy.
- Iza za dwa dni jest pogrzeb, czy dasz radę przyjechać, bo jak nie to po ciebie przyjadę.
- Mogę przyjechać pociągiem ale dopiero jutro. Przepraszam ale muszę kończyć. - Muszę szybko stąd wyjść bo zaraz zacznę płakać.
- Pa. - Więcej już nic nie powiedział, tylko się rozłączył.
- Iza kto wszystko w porządku? - Spytał Remek.
- Tak, tylko muszę na chwilę wyjść, chcę się przewietrzyć. A i jutro wracam do domu pociągiem. - Ledwie powstrzymuję się od płaczu.
- Iza co się stało? - Dopytywał.
- Nic. - Po policzku spłynęła mi łza i wyszłam. Remek wyszedł od razu za mną. Gdy mnie dogonił złapał mnie za rękę, ja byłam już przed blokiem.
- Iza co się dzieję?
- Remek, moja mama, ona nie żyje. - Zaczęłam ryczeć jak małe dziecko.
- Co???
- Muszę jutro wrócić pociągiem do domu.
- Ja cię odwiozę do domu. - Zaproponował.
- Nie musisz.
- Iza pamiętaj. Zawsze cokolwiek by się działo możesz na mnie liczyć.
- Dzięki.
_______________________________
Pisała Patka :) Mam nadzieję że rozdział się podoba, napiszcie jak mijają wam pierwsze tygodnie szkoły XD
Zajebiste,czemu w takim momencie i niech,że się wreście pocałują no żesz kur...na mać XD A co do szkoły to jest super mam nadzieje,że u ciebie też :)
OdpowiedzUsuńŁAŁ! Cudowny rozdział. Nie wierzżę że ona się zabiła. Biedna Iza, ale może =dzięki temu coś
OdpowiedzUsuń"zaiskrzy" między remkiem i izą?
BTW
W szkole KIEPSKO!! RATUNKU!!!