*PP Remka*
Nie mogę uwierzyć że ona nie żyje, że nie żyje przeze mnie, przecież ją kocham, kocham nad życie, ona odeszła, a razem z nią moja chęć do życia, nie chcę być na tym świecie sam, ojciec Izy nie chce mnie znać, zaraz po pogrzebie się wyprowadzają, moja siostra ma mnie za skurwiela, nie chce mnie znać, rodzice nie mogą uwierzyć w to co zrobiłem. Co najgorsze, raz spotkałem w sklepie Agnieszkę i Łukasza, chłopiec pytał gdzie Iza, za ile wróci, dlaczego ja to zrobiłem?
Od śmierci Izy minęło parę dni, ale dla mnie to było jak kilka lat, w zamknięciu, więzieniu, a policjantem jest moje sumienie, ono pilnuje żebym nie zapomniał że to przeze mnie. Zamknąłem kanał, nie dam rady szczerzyć się do kamery skoro, moja miłość, życie, ukochana, promyk nadziei, mam wymieniać dalej? Ale wracając, z Izą odeszła moja pasja do nagrywania, jazdy na Enduro, zajmowania się Kampim i Boną, życia, nie mam siły zejść na dół i się umyć, a co dopiero myśleć o nagrywaniu, MU, układaniu sobie życia.
Dziś jednak muszę się umyć, zjeść coś i wyjść z domu, to byłby mój błąd jakbym nie poszedł na niej pogrzeb. Jak bym chciał cofnąć czas. Jak ja bym chciał żeby to był tylko sen. Jej niebieski oczy, tyle łez wypłakała, rude włosy, jak ja je kochałem. Moja Izunia, chociaż nigdy już nie będzie moja, i nie jest. Pamiętam każdy dzień spędzony z nią, każdą jej łzę, uśmiech, pocałunek, dotyk. Jej blask w oku, mimo że miała 16 lat, i wszyscy moi kumple oprócz Dezego uważali ją za małolatę, to i tak dla mnie ona była powodem dla którego wstawałem, jadłem, dbałem o siebie, teraz nie goliłem się od tamtego, dnia, okropnego dnia.
- Jakim ja jestem debilem. - Powiedziałem sam do siebie.
Drzwi do pokoju otworzyły się, stała w nich Wiki, jej oczy są czerwone od płaczu, z tego o wiem prawie nie wychodzi z pokoju.
- Ty nawet nie wiesz jakim. - Krzyknęła i obsunęła się po drzwiach na podłogę, płakała, czemu serce mi pęka jak widzę że płacze, to moja mała siostrzyczka, no jest dorosła, ale zawsze będzie moją małą Wiki.
- Wiktoria. - Chciałem ją przytulić ale dziewczyna odsunęła się ode mnie.
- To przez ciebie, przez ciebie wbiegła pod ten pociąg, nienawidzę cię, rozumiesz? Nienawidzę. - Powiedziała wstając, czemu te słowa tak mnie bolą, mimo że wiem że to przeze mnie się zabiła.
- Przez ciebie straciłam przyjaciółkę. - Dodała i wyszła.
Usiadłem na łóżku, schowałem twarz w dłonie, do cholery co ja zrobiłem, chcę skończyć tak samo jak ona, albo gorzej, ona zginęła prze ze mnie, a ja chcę umrzeć z własnej słabości.
Wstałem i podszedłem do szafki w której w sumie nic nie było, nic oprócz małej paczuszki. Jest tu żyletka i bandaż, do tej pory bałem się to zrobić, ale teraz wiem że chcę, to powinno mi pomóc.
Wziąłem do ręki cienki metal i przyłożyłem do skóry, zamknąłem oczy, przycisnąłem ostrze mocniej do skóry, a następnie przeciągnąłem, jak to cholernie boli.
- Remek szykuj się za pół godziny wyjeżdżamy. - Usłyszałem głos matki, no tak pogrzeb. Prawie o nim zapomniałem, jestem beznadziejny, zapomniałem o pogrzebie mojej, już byłej dziewczyny.
Zabandażowałem zakrwawiony nadgarstek i poszedłem się przebrać, po średnio 20 minutach byłem gotowy.
Trumna Izy była zamknięta, bo przez ten wypadek jej ciało wyglądało okropnie, lecz na niej stało zdjęcie, moja piękna, rudo włosa gwiazda.
- Mamo czyli Iza już nie wróci? - Usłyszałem głos Łukasza, to tylko 8 letni chłopiec, a przeze mnie stracił siostrę.
Spojrzałem w jego stronę, on chciał do mnie podejść, ale ojciec mu na to nie pozwolił. Widziałem jak rozmawiają z Wiki, Dezym i Patrycją, oraz Michałem. Rychlik nie stał z nimi długo, podszedł do mnie.
- Cześć Michał. - Powiedziałem, chciałem wymusić uśmiech, ale nie wyszło.
- Remek, przyszedłem tylko dlatego że Iza była moją przyjaciółką, nie będę ci współczuł, ani pocieszał, to przez ciebie się zabiła. Wiesz Dezy i Pati mają takie samo zdanie co ja, jeszcze jak ja może ci kiedyś wybaczę, tak oni to raczej nie, zżyli się tą Rudą osóbką. - Powiedział poważnie, nie no, ja jestem jego kumplem, a on mówi że to moja wina?
- Michał ja wiem. - Powiedziałem ze spuszczoną głową.
- Remek nic nie wiesz. Nie wiesz jak jej rodzice to przeżywają, nie wiesz jak Łukasz przeżywa to że Bóg zabrał mu siostrę, ponieważ jest mały wmówili mu że Aniołki ją do Boga zabrały, i on da jej nowy lepszy dom, gdzie będzie czuła tylko szczęście. - W oczach Rychlika widziałem łzy.
Po pogrzebie wszyscy pocieszali rodziców Izy, ja stałem i gapiłem się w grób jak głupi. Tak ją kocham, a przeze mnie nie cierpię tylko ja, cierpią wszyscy co chociaż raz z nią gadali. Zaczął padać deszcz. Wszyscy zaczęli się zbierać do domu, ja tu zostanę, rodzice i Wiki wrócili już do domu, a ja siedzę na ziemi przed grobem Izki, i płaczę, płaczę bo już nigdy jej nie zobaczę, bo już nigdy nie powiem jej jak bardzo ją kocham, bo już nigdy nie usłyszę jej głosu, nie poczuję perfum, nie pocałuję jej ciepłych ust, nie dotknę rozgrzanych do czerwoności polików.
Z kieszeni czarnej marynarki wyjąłem żyletkę, odwinąłem bandaż, który był na moim nadgarstku po wcześniejszym incydencie.
- Iza kocham cię. - Wyszeptałem i z całej siły przeciągnąłem ostrzem po nadgarstku, deszcz rozmywał krew, ja płakałem, płakałem jak dziecko. Zrobiłem drugą, trzecią i czwartą kreskę, na piątą nie miałem już siły. Cienki kawałek metalu wypadł mi z ręki upadając na ziemie.
- Kocham cię Iza, od pierwszego wejrzenia, i będę kochał już zawsze. - Wymamrotałem.
Obraz zaczął mi się rozmazywać, wszystko zaczynało się robić coraz ciemniejsze, aż w końcu zapadła ciemność, ostatnie co słyszę to dźwięk telefonu. Już umarłem? Nikt mnie tu nie znajdzie, nie uratuje. Boże co ja zrobiłem? Ja nie chcę umierać!
___________________
Tak to już jest koniec :( ale niedługo będzie nasz nowy blog, informacje pojawią się tutaj, jak pojawi się tam pierwszy rozdział
Izabella i youtuberzy :D
poniedziałek, 1 lutego 2016
poniedziałek, 18 stycznia 2016
Rozdział 49
Jestem już trzy dni bez Remka, który wydzwania co pięć minut i próbuje się do mnie dostać. Z każdym dniem moja miłość do niego rosła. Chciałam go widzieć. Chciałam go pocałować. Brakowało mi go. W końcu wpuściłam go...
Miesiąc później
Znów jestem z Remkiem. Jesteśmy szczęśliwi razem i będziemy już do końca. Kocham go z każdą sekundą coraz mocniej. Nagle zadzwonił Michał. Ciekawe czego chce. Ostatnio się wyprowadził od rodziców do Gdańska, bo tam miał nagrywać nowy kawałek coś podobnego do: Nie wiem...Odebrałam z uśmiechem i popatrzyłam na łóżko. Remik spał...Leń jeden!
- Cześć Izka. Jutro organizuje u mnie imprezę. Wiadomo będzie Dezy, może Florek wpadnie, kilka osób z ABG, no ogólnie będzie sporo osób i mam nadzieję, że was gołąbeczki nie zabraknie. - zaśmiałam się cichutko.
- Remek raczej nie będzie mieć nic przeciwko, więc będziemy. - odpowiedziałam. Pogadałam jeszcze trochę z Mulciakiem o tym jak się życie powodzi i tyle.
- Muszę kończyć, bo moja śpiąca królewna się budzi. - powiedziałam i się rozłączyłam.
- Kto dzwonił? - spytał Remek, a ja wszystko szybko mu wytłumaczyłam.
Dzień później
Jedziemy pociągiem już na tą imprezę. Nie mogę się doczekać. Ostatnio polubiłam imprezy i to bardzo. Po chwili byliśmy już na miejscu. Wszyscy już byli i od razu alkohol wkroczył do akcji. Ja nie piłam no i Dezy też nie, bo kierował.
- Kochanie idę coś załatwić. - szepnął mi Remek do ucha całując w szyję. uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową. Martwiłam się, bo mój chłopak nie wracał już dobre 15 minut.
- REMEK idioto!!! - to był głos Wiki. O co chodzi? Nikt oprócz mnie nie słyszał jego siostry, bo rozmawiali dosyć głośno. Wstałam z kanapy i pobiegłam do Wiktorii. Była w jakimś pokoju. Bez chwili wahania wbiegłam tam.
- Remek... - wyszeptałam. Z moich poleciały łzy. Nie wierzę! Mój ukochany zdradził mnie z tą suką!
- Iza poczekaj. - powiedziała Wiktoria, lecz ja jej nie słuchałam. Wybiegłam z domu. Odpierdolcie się ode mnie!! Najpierw w moim życiu pojawia się mój ideał, moja miłość, a potem ona zniszczyła mi życie! Remik zniszczył mnie doszczętnie. On mnie wykończył. Rozerwał moje serce. Teraz nie będę dla niego ciężarem. Już nie będzie musiał się ukrywać z Martyną. Będzie mógł ją pieprzyć ile tylko chce!! I pomyśleć, że tylko on sprawia, że moje ciało jest rozgrzane, że czuję do niego coś ogromnego. Kocham go nadal i wiem, że nigdy nie przestanę kochać, a nie będę mogła z nim być po tym co się teraz wydarzyło. Nie chcę być nieszczęśliwa! Nie chcę! Nikt jeszcze nie zadał mi takiego bólu jak Remik. Łzy zasłaniały mi widoczność, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Czułam strach, ból i zdenerwowanie. Dostrzegłam tory i pociąg. Zaczęłam biec szybciej. Rzuciłam się prosto pod pojazd. Widziałam, że hamuje, ale to prawie nic nie dało. Poczułam paraliżujący ból przechodzący przez całe moje ciało. Widziałam ciemność, ale słyszałam wszystko co dzieje sie wokół mnie. Byłam przerażona, bo nie mogłam sie ruszyć, ani nawet otworzyć oczu.
- Boże Iza!! - usłyszałam głos Wiki. Chciałam coś powiedzieć, ale nawet nie mogłam ruszyć wargami, ani wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
- Halo pogotowie!! - mówiła roztrzęsiona. Ja czułam się jak maleńka rybka w wielkim oceanie. Strach...On wypełniał całe moje serce. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam oszołomiona, a jedyne co widziałam to ciemność. Słyszałam i czułam jak pogotowie ładuje mnie do pojazdu.
- Dezy!? Ty nic nie piłeś. Zgarnij Mulciaka, Patrycję i ogólnie resztę i pojedź pod stację kolejową. Wytłumaczę wam jak przyjedziecie. - usłyszałam, a potem byłam już sama z ratownikami, bo Wiktorii nie pozwolili wejść...
Byłam już prawdopodobnie w szpitalu.
- Iza coś ty zrobiła. - usłyszałam głos mojego przyjaciela...Dezy...Słyszałam jak słowa mu sie łamią.
- Ja wierzę, że możesz przeżyć, że będziesz walczyć, chyba, że nie chcesz. Ja to zrozumiem, ale wiedz, że smutno będzie bez ciebie. - mówił. Chciałam płakać przez niego, ale nie mogłam. Poczułam, że odpływam. Lekarze wypędzili mojego przyjaciela i zaczęli działać. Chyba nie udało im sie mnie uratować...Ostatnie co usłyszałam to przeciągłe piiiik kardiogramu. Potem przestałam czuć i pamiętać. Powoli zniknęłam...
Miesiąc później
Znów jestem z Remkiem. Jesteśmy szczęśliwi razem i będziemy już do końca. Kocham go z każdą sekundą coraz mocniej. Nagle zadzwonił Michał. Ciekawe czego chce. Ostatnio się wyprowadził od rodziców do Gdańska, bo tam miał nagrywać nowy kawałek coś podobnego do: Nie wiem...Odebrałam z uśmiechem i popatrzyłam na łóżko. Remik spał...Leń jeden!
- Cześć Izka. Jutro organizuje u mnie imprezę. Wiadomo będzie Dezy, może Florek wpadnie, kilka osób z ABG, no ogólnie będzie sporo osób i mam nadzieję, że was gołąbeczki nie zabraknie. - zaśmiałam się cichutko.
- Remek raczej nie będzie mieć nic przeciwko, więc będziemy. - odpowiedziałam. Pogadałam jeszcze trochę z Mulciakiem o tym jak się życie powodzi i tyle.
- Muszę kończyć, bo moja śpiąca królewna się budzi. - powiedziałam i się rozłączyłam.
- Kto dzwonił? - spytał Remek, a ja wszystko szybko mu wytłumaczyłam.
Dzień później
Jedziemy pociągiem już na tą imprezę. Nie mogę się doczekać. Ostatnio polubiłam imprezy i to bardzo. Po chwili byliśmy już na miejscu. Wszyscy już byli i od razu alkohol wkroczył do akcji. Ja nie piłam no i Dezy też nie, bo kierował.
- Kochanie idę coś załatwić. - szepnął mi Remek do ucha całując w szyję. uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową. Martwiłam się, bo mój chłopak nie wracał już dobre 15 minut.
- REMEK idioto!!! - to był głos Wiki. O co chodzi? Nikt oprócz mnie nie słyszał jego siostry, bo rozmawiali dosyć głośno. Wstałam z kanapy i pobiegłam do Wiktorii. Była w jakimś pokoju. Bez chwili wahania wbiegłam tam.
- Remek... - wyszeptałam. Z moich poleciały łzy. Nie wierzę! Mój ukochany zdradził mnie z tą suką!
- Iza poczekaj. - powiedziała Wiktoria, lecz ja jej nie słuchałam. Wybiegłam z domu. Odpierdolcie się ode mnie!! Najpierw w moim życiu pojawia się mój ideał, moja miłość, a potem ona zniszczyła mi życie! Remik zniszczył mnie doszczętnie. On mnie wykończył. Rozerwał moje serce. Teraz nie będę dla niego ciężarem. Już nie będzie musiał się ukrywać z Martyną. Będzie mógł ją pieprzyć ile tylko chce!! I pomyśleć, że tylko on sprawia, że moje ciało jest rozgrzane, że czuję do niego coś ogromnego. Kocham go nadal i wiem, że nigdy nie przestanę kochać, a nie będę mogła z nim być po tym co się teraz wydarzyło. Nie chcę być nieszczęśliwa! Nie chcę! Nikt jeszcze nie zadał mi takiego bólu jak Remik. Łzy zasłaniały mi widoczność, a nogi odmawiały posłuszeństwa. Czułam strach, ból i zdenerwowanie. Dostrzegłam tory i pociąg. Zaczęłam biec szybciej. Rzuciłam się prosto pod pojazd. Widziałam, że hamuje, ale to prawie nic nie dało. Poczułam paraliżujący ból przechodzący przez całe moje ciało. Widziałam ciemność, ale słyszałam wszystko co dzieje sie wokół mnie. Byłam przerażona, bo nie mogłam sie ruszyć, ani nawet otworzyć oczu.
- Boże Iza!! - usłyszałam głos Wiki. Chciałam coś powiedzieć, ale nawet nie mogłam ruszyć wargami, ani wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
- Halo pogotowie!! - mówiła roztrzęsiona. Ja czułam się jak maleńka rybka w wielkim oceanie. Strach...On wypełniał całe moje serce. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam oszołomiona, a jedyne co widziałam to ciemność. Słyszałam i czułam jak pogotowie ładuje mnie do pojazdu.
- Dezy!? Ty nic nie piłeś. Zgarnij Mulciaka, Patrycję i ogólnie resztę i pojedź pod stację kolejową. Wytłumaczę wam jak przyjedziecie. - usłyszałam, a potem byłam już sama z ratownikami, bo Wiktorii nie pozwolili wejść...
Byłam już prawdopodobnie w szpitalu.
- Iza coś ty zrobiła. - usłyszałam głos mojego przyjaciela...Dezy...Słyszałam jak słowa mu sie łamią.
- Ja wierzę, że możesz przeżyć, że będziesz walczyć, chyba, że nie chcesz. Ja to zrozumiem, ale wiedz, że smutno będzie bez ciebie. - mówił. Chciałam płakać przez niego, ale nie mogłam. Poczułam, że odpływam. Lekarze wypędzili mojego przyjaciela i zaczęli działać. Chyba nie udało im sie mnie uratować...Ostatnie co usłyszałam to przeciągłe piiiik kardiogramu. Potem przestałam czuć i pamiętać. Powoli zniknęłam...
poniedziałek, 11 stycznia 2016
Rozdział 48
- Iza?! - Powiedział.
- Tato ja miałam ci powiedzieć, ale nie było okazji. Kogo ja chcę okłamać bałam się twojej reakcji, a nie chciałam żebyś mi zabronił spotykać się z Remkiem, zbyt bardzo go kocham, ale nie jak przyjaciela, jak chłopaka, jak kogoś z kim chcę spędzać każdą sekundę życia. - Mój głos się łamie pod każdą sylabą a po polikach lecą łzy.
- Iza ty jesteś jeszcze dzieckiem. - Powiedział i złapał mnie za ramie.
- Nie, nie jestem dzieckiem, może nie jestem pełnoletnia, ale nie jestem dzieckiem, mam 17 lat, mogło ci to umknąć, mama traktowała mnie jak swoją własność, nigdy nie mogłam się zakochać, a teraz jej nie ma, czuje się wolna. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Iza, gdybyś powiedziała, ale ty wolałaś to ukrywać. Kiedy? - Nie dokończył tak jakbym ja miała to wiedzieć o co mu chodzi.
- Co?
- Straciłaś dziewictwo? - Tata patrzył mi w oczy.
- Dziś, zostałam zgwałcona, ale o tym wiesz od lekarza, wtedy, wcześniej nigdy, nic, nawet o tym nie myślałam. - Powiedziałam i poczułam że z moich oczu lecą łzy.
- Ja mam taką nadzieję. Idziemy do domu. - Powiedział i się odwrócił.
- Nie mogę zostawić Remka.
- Iza, dam radę. - Powiedział mój chłopak.
- Nie ty przy mnie siedziałeś, ja mam zamiar też być przy tobie. - Powiedziałam i usiadłam na krańcu łóżka.
- Porozmawiamy o tym w domu, zadzwoń jak będziesz chciała wrócić do domu. - Powiedział i wyszedł.
- W domu czeka mnie ciężka rozmowa. - Popatrzyłam Remkowi w oczy. - A teraz się kładź. - chłopak posłusznie wykonał moje polecenie.
Gładzę ręką jego włosy, a on patrzy na mnie, jak ja go kocham.
- Iza wytłumacz mi coś. - Powiedział nie odrywając wzroku od moich oczu.
- Tak?
- Czemu cię tak kocham? - Powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Mogłabym ci zadać takie samo pytanie. - Odpowiedziałam mu i znowu się pocałowaliśmy, teraz pocałunek był dłuższy i bardziej namiętny.
Odkleiliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza... Siedziałam przy Remku, gadaliśmy o głupotach, ale musiałam się podnieść i pójść do toalety, powiedziałam chłopakowi że zaraz wrócę, poszłam do łazienki, załatwiłam swoje potrzeby i idę do sali w której leży mój chłopak.
Podeszłam do drzwi i usłyszałam damski głos. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, to co zobaczyłam wywołało u mnie łzy w oczach, to ja specjalnie tu z nim siedzę, a on się całuje z tą szmatą?
- Remek?! - Szepnęłam drżącym głosem.
- Iza to nie tak jak myślisz. - Powiedział Remek.
- To dokładnie tak jak myślisz, całowałam się z Remkiem. - Powiedziała Martyna.
- Zamknij się. - Krzyknął Remek.
Odwróciłam się i wyszłam, to nie może się tak skończyć, przecież ja go kocham, ale jakby on kochał mnie nie całowałby się z tą szmatą. Czy ja byłam tylko zabawką, głupią dziewczyną, którą chciał wykorzystać? No do cholery.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do taty, nie chcę znać Remka, będzie to trudne, bo mieszkam obok niego, ale nie mam zamiaru z nim gadać, to co było między nim, a mną to przeszłość, skończony rozdział w moim życiu.
- Tato ja miałam ci powiedzieć, ale nie było okazji. Kogo ja chcę okłamać bałam się twojej reakcji, a nie chciałam żebyś mi zabronił spotykać się z Remkiem, zbyt bardzo go kocham, ale nie jak przyjaciela, jak chłopaka, jak kogoś z kim chcę spędzać każdą sekundę życia. - Mój głos się łamie pod każdą sylabą a po polikach lecą łzy.
- Iza ty jesteś jeszcze dzieckiem. - Powiedział i złapał mnie za ramie.
- Nie, nie jestem dzieckiem, może nie jestem pełnoletnia, ale nie jestem dzieckiem, mam 17 lat, mogło ci to umknąć, mama traktowała mnie jak swoją własność, nigdy nie mogłam się zakochać, a teraz jej nie ma, czuje się wolna. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Iza, gdybyś powiedziała, ale ty wolałaś to ukrywać. Kiedy? - Nie dokończył tak jakbym ja miała to wiedzieć o co mu chodzi.
- Co?
- Straciłaś dziewictwo? - Tata patrzył mi w oczy.
- Dziś, zostałam zgwałcona, ale o tym wiesz od lekarza, wtedy, wcześniej nigdy, nic, nawet o tym nie myślałam. - Powiedziałam i poczułam że z moich oczu lecą łzy.
- Ja mam taką nadzieję. Idziemy do domu. - Powiedział i się odwrócił.
- Nie mogę zostawić Remka.
- Iza, dam radę. - Powiedział mój chłopak.
- Nie ty przy mnie siedziałeś, ja mam zamiar też być przy tobie. - Powiedziałam i usiadłam na krańcu łóżka.
- Porozmawiamy o tym w domu, zadzwoń jak będziesz chciała wrócić do domu. - Powiedział i wyszedł.
- W domu czeka mnie ciężka rozmowa. - Popatrzyłam Remkowi w oczy. - A teraz się kładź. - chłopak posłusznie wykonał moje polecenie.
Gładzę ręką jego włosy, a on patrzy na mnie, jak ja go kocham.
- Iza wytłumacz mi coś. - Powiedział nie odrywając wzroku od moich oczu.
- Tak?
- Czemu cię tak kocham? - Powiedział i pocałował mnie delikatnie w usta.
- Mogłabym ci zadać takie samo pytanie. - Odpowiedziałam mu i znowu się pocałowaliśmy, teraz pocałunek był dłuższy i bardziej namiętny.
Odkleiliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza... Siedziałam przy Remku, gadaliśmy o głupotach, ale musiałam się podnieść i pójść do toalety, powiedziałam chłopakowi że zaraz wrócę, poszłam do łazienki, załatwiłam swoje potrzeby i idę do sali w której leży mój chłopak.
Podeszłam do drzwi i usłyszałam damski głos. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka, to co zobaczyłam wywołało u mnie łzy w oczach, to ja specjalnie tu z nim siedzę, a on się całuje z tą szmatą?
- Remek?! - Szepnęłam drżącym głosem.
- Iza to nie tak jak myślisz. - Powiedział Remek.
- To dokładnie tak jak myślisz, całowałam się z Remkiem. - Powiedziała Martyna.
- Zamknij się. - Krzyknął Remek.
Odwróciłam się i wyszłam, to nie może się tak skończyć, przecież ja go kocham, ale jakby on kochał mnie nie całowałby się z tą szmatą. Czy ja byłam tylko zabawką, głupią dziewczyną, którą chciał wykorzystać? No do cholery.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do taty, nie chcę znać Remka, będzie to trudne, bo mieszkam obok niego, ale nie mam zamiaru z nim gadać, to co było między nim, a mną to przeszłość, skończony rozdział w moim życiu.
poniedziałek, 4 stycznia 2016
rozdział 47
Tylko nie to! Jestem idiotką, mogłam mu nie mówić! Wiedziałam, że to tak się skończy.
- Wiki idziemy! - powiedziałam wstając.
- Musisz zostać i wypocząć. - powiedziała, jednak ja jej nie słuchałam. Łukasza zaprowadziłam do taty i biegłyśmy już do szkoły...O tej porze jest zamknięta i nikt jej nie pilnuje, więc wiadomo, że to tam są. Dobiegłyśmy. Zobaczyłam Remka.... Leżał na ziemi...Boże!!! Ostrzegłam również Kamila i kilka facetów, którzy kopali Remka...Zostawcie go! Nie wytrzymałam. W tamtej chwili nie bałam się niczego. Niech mnie krzywdzą ile chcą, ale jego niech zostawią! To przeze mnie ma same kłopoty. Podbiegłam do nich i krzyknęłam...
- Odwalcie się!! - mój ton był oschły.
- Bo co? - zaśmiał się Kamil podchodząc do mnie i nachylając się nad moją twarzą.
- Co mi niby zrobisz szmato? - te słowa wymawiał z uśmiechem. Czułam na szyi jego okropny oddech. Nagle ktoś go ode mnie odciągnął. Zobaczyłam radiowóz policyjny...Dobrze, że Wiki jest na tyle mądra, że wezwała policję...Ufff...
- Pożałujesz tego suko!! - krzyknął.
- Wiesz, że masz prawo zachować milczenie!? - odwarknęłam mu po czym szybko podbiegłam do Remka. Ukucnęłam przy nim i opuszkami palców dotykałam ego posiniaczonej twarzy.
- Boże Remek co oni ci zrobili! - powiedziałam i znów się rozpłakałam. Po paru godzinach znów siedziałam w szpitalu, tym razem na poczekalni czekając aż Remik odzyska przytomność. W końcu wyszedł lekarz mówiąc, że mogę wejść. Biegiem pokierowałam sie do jego sali prawie się zabijając kiedy wstawałam z krzesła. Wbiegłam tam i usiadłam obok niego.
- Remik idioto mówiłam, żebyś się z nimi nie bił! - krzyknęłam.
- Ale było warto...Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię teraz pocałować, ale zrozumiem jeśli powiesz, że się boisz. - wcale się nie bałam...Nie czułam większego strachu niż wtedy gdy zobaczyłam mojego chłopaka, pobitego, nieprzytomnego... Wstałam z stołka i pochyliłam się nad nim całując go w usta. Poczułam w buzi metaliczny smak krwi...No cóż...Czarnowłosy był na prawdę nieźle pobity i miał przeciętą wargę. Już bolały mnie trochę plecy od nachylania się nad nim, więc skończyłam go całować i usiadłam na krześle. On poruszył się, ale zauważyłam grymas na jego twarzy.
- Nie ruszaj się. Leż spokojnie. - powiedziałam nieco skrzywiona, ale on i tak usiadł jakimś cudem.
- No chodź. - rozłożył ręce. Szybko usiadłam obok niego, a on objął mnie mówiąc, że mnie kocha. Znów go pocałowałam. Tym razem pocałunek trwał dłużej...
- Izabella... - ze strachem oderwałam się od chłopaka. W progu stał mój tata...
- Wiki idziemy! - powiedziałam wstając.
- Musisz zostać i wypocząć. - powiedziała, jednak ja jej nie słuchałam. Łukasza zaprowadziłam do taty i biegłyśmy już do szkoły...O tej porze jest zamknięta i nikt jej nie pilnuje, więc wiadomo, że to tam są. Dobiegłyśmy. Zobaczyłam Remka.... Leżał na ziemi...Boże!!! Ostrzegłam również Kamila i kilka facetów, którzy kopali Remka...Zostawcie go! Nie wytrzymałam. W tamtej chwili nie bałam się niczego. Niech mnie krzywdzą ile chcą, ale jego niech zostawią! To przeze mnie ma same kłopoty. Podbiegłam do nich i krzyknęłam...
- Odwalcie się!! - mój ton był oschły.
- Bo co? - zaśmiał się Kamil podchodząc do mnie i nachylając się nad moją twarzą.
- Co mi niby zrobisz szmato? - te słowa wymawiał z uśmiechem. Czułam na szyi jego okropny oddech. Nagle ktoś go ode mnie odciągnął. Zobaczyłam radiowóz policyjny...Dobrze, że Wiki jest na tyle mądra, że wezwała policję...Ufff...
- Pożałujesz tego suko!! - krzyknął.
- Wiesz, że masz prawo zachować milczenie!? - odwarknęłam mu po czym szybko podbiegłam do Remka. Ukucnęłam przy nim i opuszkami palców dotykałam ego posiniaczonej twarzy.
- Boże Remek co oni ci zrobili! - powiedziałam i znów się rozpłakałam. Po paru godzinach znów siedziałam w szpitalu, tym razem na poczekalni czekając aż Remik odzyska przytomność. W końcu wyszedł lekarz mówiąc, że mogę wejść. Biegiem pokierowałam sie do jego sali prawie się zabijając kiedy wstawałam z krzesła. Wbiegłam tam i usiadłam obok niego.
- Remik idioto mówiłam, żebyś się z nimi nie bił! - krzyknęłam.
- Ale było warto...Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym cię teraz pocałować, ale zrozumiem jeśli powiesz, że się boisz. - wcale się nie bałam...Nie czułam większego strachu niż wtedy gdy zobaczyłam mojego chłopaka, pobitego, nieprzytomnego... Wstałam z stołka i pochyliłam się nad nim całując go w usta. Poczułam w buzi metaliczny smak krwi...No cóż...Czarnowłosy był na prawdę nieźle pobity i miał przeciętą wargę. Już bolały mnie trochę plecy od nachylania się nad nim, więc skończyłam go całować i usiadłam na krześle. On poruszył się, ale zauważyłam grymas na jego twarzy.
- Nie ruszaj się. Leż spokojnie. - powiedziałam nieco skrzywiona, ale on i tak usiadł jakimś cudem.
- No chodź. - rozłożył ręce. Szybko usiadłam obok niego, a on objął mnie mówiąc, że mnie kocha. Znów go pocałowałam. Tym razem pocałunek trwał dłużej...
- Izabella... - ze strachem oderwałam się od chłopaka. W progu stał mój tata...
czwartek, 31 grudnia 2015
Sylwester
To jest One Shot, nie ma związku z fabułą
Słyszę sygnał mojego telefonu, no kto to może dzwonić? Oczywiście że Remi. Odebrałam mój telefon i usłyszałam głos mojego chłopaka.
- Cześć Izuś, przyjdziesz do mnie? - Spytaj jakże znajomy głos.
- No część, jasne że przyjdę. - Nie czekając na odpowiedz rozłączyłam się.
Stanęłam przed lustrem, widzę w nim siebie, jak zwykle rude rozpuszczone włosy, niebieskie tęczówki, czarne getry i białą bluzę ze sklepu Remka. Wyszłam z pokoju i pokierowałam się w stronę kuchni, siedział tam mały rudowłosy chłopiec, Łukasz, mój przyrodni brat.
- Łukasz gdzie tata? - Rozejrzałam się po kuchni z nadzieją że go tu spotkam.
- Jeszcze śpi. - Powiedział z pełną buzią, je właśnie kanapkę z nutellą.
- To powiesz mu że poszłam do Remka. - Nie czekając aż mi odpowie wyszłam z kuchni, założyłam zwykłe czarne trampki i wyszłam. Gdy byłam przed domem mojego chłopaka, czyli nie całą minutę po tym jak wyszłam z domu, bez pukania weszłam do środka. W progu powitał mnie Kampi, słodka psina.
- O Iza już jesteś. - Pocałował mnie namiętnie w usta.
- No jak widać. - Uśmiechnęłam się.
- Po południu przyjedzie Dezy i Pati. - Powiedział a ja tylko posłałam mu pytające spojrzenie. - Dziś jest sylwester. - Do cholery, zapomniałam.
- Co ty masz mnie za kretynkę? Wiem że jest sylwester. - Nie ma to jak zacząć dzień od niewinnego kłamstewka. Trochę chyba przesadziłam, ale co tam.
- Ej za kretynkę cię nie mam. - powiedział szybko, a ja się zaśmiałam. Nagle o kimś sobie przypomniałam.
- A Mulciak? - spytałam Remka, który szedł powoli na górę, poszłam za nim.
- Michał przyjedzie wieczorem, bo wcześniej jedzie gdzieś tam. - odpowiedział. Aha to świetnie. Weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- Będzie ktoś jeszcze? - spytałam. Przecież taki youtuber jak ReZi musi mieć więcej youtubowych koleżków co nie?
- Tak. Będzie Florian, jego dziewczyna Mamiko, Blowek z Olą, Naruciak z Kaśką, Karolek z Asiutą, Stu z Martą i Wiktoria, ale o tym chyba ci nie muszę mówić. - wszystkich znałam, ale tylko z widzenia. Niby byłam na MU, ale nie poznałam ich za bardzo bo czasu nie było.
- Nie martw się to są spoko ziomale. - powiedział. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.
- Ej ale ty nie masz za małego mieszkania? - spytałam z zaciekawieniem, bo to jednak trochę, bardzo sporo osób.
- Właśnie po to przyjeżdżają Pati i Dezy, żeby pomóc mi troszeczkę przemeblować salon. Dobra chodź idziemy do sklepu kupić żarcie i jakiś alkohol. - alkohol? No tak...Bez takiego napoju bawić się nie da. Zaśmiałam się na swoją myśl, a potem poszliśmy razem do tego sklepu. Remik kupował przekąski i alkohol, a ja słodycze. Kiedy już skończyliśmy poszliśmy do kasy. Miałam dwie torby smakołyków, mam nadzieję, że nikt nie będzie miał na nie ochoty. Sama chętnie bym wszystkie zjadła. Postanowiliśmy, że jak już przyjedzie Pati to zrobię z nią pizzę, a w tym czasie chłopaki przemeblują pokój. Dezy ma kupić jeszcze fajerwerki. Mam nadzieję, że polubię tych gości, którzy przyjadą. Floriana znam, więc nie ma problemu, ale reszta...Czuję, że Karolek, Adam i ich dziewczyny też są spoko, a reszta nie wiem. Blowa kojarzę, ale nie pamiętam kto to jest. Stu to ten anglik chyba...
Usłyszałam pukanie do drzwi, to pewnie Dezy i Pati więc poszłam otworzyć. Nie pomyliłam się to oni.
- Cześć. - Przywitaliśmy się i wpuściłam ich do środka.
Dezy ubrał się w zwykłe granatowe spodnie i biały podkoszulek, a Patrycja ma na sobie zajebistą sukienkę.
- Powiedz mi po się tak stroiłam skoro ty jesteś w zwykłej bluzie? - Spytała patrząc na moją białą bluzę.
- Ja się przebiorę, ale później. A ty wyglądasz bosko w tej sukience. - Uśmiechnęłam się.
- To jest moja Patrysia, one we wszystkim wygląda bosko. - Zaśmiał się Dezy.
- Cześć. - Remek zszedł z góry. - Fajna kiecka Pati. - Uśmiechnął się po czym się przywitał z Dezym.
- No to ja i Patryśka idziemy robić pizze, a wy te meble poustawiajcie.
Praca w kuchni szła sprawnie, włożyłyśmy dwie pizze do piekarnika i poszłyśmy zobaczyć jak idzie chłopakom. I muszę przyznać że odwalili kawał dobrej roboty. Gdybym nie wiedziała że to dom Remka to nie zgadłabym gdzie jestem.
- Zbliża się 18, to ja lecę do domu się przebrać i poinformować ojca że tu nocuję.
Weszłam do domu i od razu poszłam do pokoju, nie naszykowałam sobie żadnej sukienki. Po kilku minutach przebierania ubrań wybrałam. Założyłam do niej beżowe balerinki, a włosy związałam w koka. Jeśli chodzi o makijaż to pomalowałam usta na czerwono i zrobiłam kreskę przy linii wodnej oka.
Zeszłam na dół. W salonie siedział tata.
- Tato ja wychodzę, Remek zorganizował imprezę na której będą nasi znajomi, wrócę jutro jak się wyśpię. - Powiedziałam chciałam już wyjść.
- Tylko nie wypij za dużo. - Powiedział.
Opuściłam mój dom i udałam się do sąsiedniego budynku, czyli domu Remika. Weszłam do środka i zobaczyłam Florka. Przywitałam się z nim przytulając go. Był ubrany w dresy i koszulę w kratę. Po chwili z kuchni wyszła czarnowłosa dziewczyna. Była
ubrana na czarno, ale wyglądała ładnie. Miała tylko trochę za mocny makijaż jak dla mnie.
- Cześć jestem Weronika. - powiedziała podając mi rękę.
- Izabella, ale mów mi Iza. - odpowiedziałam z uśmiechem i uścisnęłam jej dłoń. Ogólnie Mamiko jest spoko, tylko trochę taka cicha jest, ale chyba się jeszcze rozkręci.
- AAAA!!! - usłyszałam krzyk Patrycji z kuchni. Po chwili poczułam dym...Boże!!
- I tak się dzieje jak gotują dwie dziewczyny które nigdy wcześniej nic nie gotowały. - Powiedziała prawie z płaczem Patrycja.
- Zadzwonię po straż pożarną a teraz wszyscy na zewnątrz. - Powiedział Remek.
Gdy byliśmy już na zewnątrz po kilku minutach przyjechał wóz strażacki.
- Remek, ja ci oddam za poniesione straty. - Powiedziałam z łzami w oczach.
- Iza nie trzeba. - Powiedział i ucałował mnie w czoło.
- Ale przeze mnie prawie ci się dom spalił. - Powiedziałam przez łzy.
- Na przyszłość mam nauczę że ciebie się do kuchni nie wysyła. - Zaśmiał się.
- Po chwili z budynku wyszli strażacy, oczywiście musieli powiedzieć żebyśmy na przyszłość byli ostrożniejsi.
Wróciliśmy do domu, na szczęście jedyne co trzeba odkupić to kuchenka.
- Za to pomagacie mi sprzątać. - Remek zwrócił się do mnie i Pati, a my patrzyłyśmy z skruchą w podłogę. - Ale jutro. - Uśmiechnął się.
Z powodu że trochę śmierdziało spalenizną trzeba było wywietrzyć dom. Po kilkudziesięciu minutach mieszkanie było wywietrzone.
- To ja zamówię pizze. - Zaśmiał się Remek.
- Iza jak mi głupio że prawie mu dom spaliłyśmy. - Powiedziała do mnie Pati.
- A co myślisz że mi nie? Ale ja mu oddam kasę za zakup nowej kuchenki, a jak nie będzie chciał to oddam tą kasę jego rodzicom, i powiem im i tym zdarzeniu. - Powiedziałam patrząc w podłogę.
- No już nie przeżywajcie, nic się nie stało. - Podszedł do nas Remek.
- Człowieku prawie ci dom spaliłyśmy. - Powiedziała Patrycja.
- I? Ważne że nikomu nic się nie stało. - Przytulił nas.
- Jak ty to robisz że cały czas masz na wszystko wylane? - Spytałam.
- Taki już jestem. - Uśmiechnął się. Ja na jego miejscu bym się na wszystkich zdenerwowała pewnie i potem bym się bała i w ogóle, no ale cóż...
- Jaki? Chodzi ci o to, że jesteś irytujący? - spytałam ze śmiechem. Postanowiłam się z nim troszkę podroczyć.
- Nie. Chodziło mi raczej o to, że jestem przystojny i seksowny. - powiedział, a ja wybuchłam śmiechem. Nagle gości przybyło. Zobaczyłam Karola z Olą. Podeszłam do nich i się przywitałam. Ola jest bardzo miła i ma fajny charakter tak samo jak Blow. Okazało się, że przynieśli szampana, no okey mamy już trzy szampany...
- Siema ludzie! - wydarł się wchodzący do domu koleś. To z pewnością był Adam. Do niego również podeszłam i się przywitałam. Kasia była nieśmiała, ale za to bardzo zabawna. No co tu dużo mówić? W końcu przyszli wszyscy. Mieliśmy siedem szampanów. Chyba wystarczy...Był tu ogromny hałas, ale mimo to było zajebiście! Pewnie dlatego, bo towarzystwo też było zajebiste.
Tak jak kazał ojciec nie piłam za dużo. I jeszcze pilnowałam Remka żeby się nie zachlał na śmierć, bo z kim ja bym się droczyła?
- Iza chcesz jeszcze szampana? - Spytał Dezy, nie wiem jak on się jeszcze trzyma na nogach.
- A chce. - Zaśmiałam się. No to będzie moja 4 lampa, wiecie ja na co dzień nie piję, i nie uśmiecha mi się jutro obudzić z tak okropnym bólem głowy żebym nie mogła wstać.
Ledwo zdążyłam upić łyk "napoju" a podszedł do mnie Remi i poprosił do tańca, no nie mam serca by mu odmówić.
- Jak się bawisz? - Spytał patrząc mi w oczy.
- Bardzo dobrze. - Uśmiechnęłam się.
Nagle muzyka przełączyła się z rytmicznej i skocznej na wolną i spokojną. Remek ręce położył na moich biodrach a ja moje zarzuciłam na jego szyję. Między nami nie było przestrzeni. głowę oparłam o jego ramie. Jak ja kocham z nim tańczyć.
Remek pocałował mnie w czoło, ja uniosłam trochę głowę i pocałowałam go namiętnie w usta. Jak ja go kocham. Po chwili zjechał rękoma na moje pośladki, ja się oderwałam od jego ust.
- Remek. - Wyszeptałam, a chłopak cofnął swoje ręce na moje plecy.
- Przepraszam, nie mogłem się oprzeć. - Powiedział i wrócił do całowania mnie. Do nas przyłączyli się inni. Karol i Ola, Asiuta i Karolek no ogólnie reszta. Tylko Michał sam biedaczek został na kanapie. Po paru minutach muzyka znów była szybka. Usiedliśmy wszyscy na swoich miejscach i wtedy to dopiero się zaczęło...Adam z Karolem zaczęli tańczyć ale na stole!! Zrzucając praktycznie wszystko ale że każdy był nachlany to nikt nie zwrócił na to uwagi. Dezy z Patrycją przed chwilą całowali się na kanapie ale poszli do pokoju, nie chcę wiedzieć co tam robią a nasz kochany skkf zaczął to wszystko nagrywać. Jednym słowem było śmiesznie. Nagle wybiła dwunasta, wszyscy wyszli na dwór, nawet Dezydery i Pati się wyrobili. Niebo było rozświetlone milionem pięknych świateł...
- Ej za kretynkę cię nie mam. - powiedział szybko, a ja się zaśmiałam. Nagle o kimś sobie przypomniałam.
- A Mulciak? - spytałam Remka, który szedł powoli na górę, poszłam za nim.
- Michał przyjedzie wieczorem, bo wcześniej jedzie gdzieś tam. - odpowiedział. Aha to świetnie. Weszliśmy do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
- Będzie ktoś jeszcze? - spytałam. Przecież taki youtuber jak ReZi musi mieć więcej youtubowych koleżków co nie?
- Tak. Będzie Florian, jego dziewczyna Mamiko, Blowek z Olą, Naruciak z Kaśką, Karolek z Asiutą, Stu z Martą i Wiktoria, ale o tym chyba ci nie muszę mówić. - wszystkich znałam, ale tylko z widzenia. Niby byłam na MU, ale nie poznałam ich za bardzo bo czasu nie było.
- Nie martw się to są spoko ziomale. - powiedział. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.
- Ej ale ty nie masz za małego mieszkania? - spytałam z zaciekawieniem, bo to jednak trochę, bardzo sporo osób.
- Właśnie po to przyjeżdżają Pati i Dezy, żeby pomóc mi troszeczkę przemeblować salon. Dobra chodź idziemy do sklepu kupić żarcie i jakiś alkohol. - alkohol? No tak...Bez takiego napoju bawić się nie da. Zaśmiałam się na swoją myśl, a potem poszliśmy razem do tego sklepu. Remik kupował przekąski i alkohol, a ja słodycze. Kiedy już skończyliśmy poszliśmy do kasy. Miałam dwie torby smakołyków, mam nadzieję, że nikt nie będzie miał na nie ochoty. Sama chętnie bym wszystkie zjadła. Postanowiliśmy, że jak już przyjedzie Pati to zrobię z nią pizzę, a w tym czasie chłopaki przemeblują pokój. Dezy ma kupić jeszcze fajerwerki. Mam nadzieję, że polubię tych gości, którzy przyjadą. Floriana znam, więc nie ma problemu, ale reszta...Czuję, że Karolek, Adam i ich dziewczyny też są spoko, a reszta nie wiem. Blowa kojarzę, ale nie pamiętam kto to jest. Stu to ten anglik chyba...
Usłyszałam pukanie do drzwi, to pewnie Dezy i Pati więc poszłam otworzyć. Nie pomyliłam się to oni.
- Cześć. - Przywitaliśmy się i wpuściłam ich do środka.
Dezy ubrał się w zwykłe granatowe spodnie i biały podkoszulek, a Patrycja ma na sobie zajebistą sukienkę.
- Powiedz mi po się tak stroiłam skoro ty jesteś w zwykłej bluzie? - Spytała patrząc na moją białą bluzę.
- Ja się przebiorę, ale później. A ty wyglądasz bosko w tej sukience. - Uśmiechnęłam się.
- To jest moja Patrysia, one we wszystkim wygląda bosko. - Zaśmiał się Dezy.
- Cześć. - Remek zszedł z góry. - Fajna kiecka Pati. - Uśmiechnął się po czym się przywitał z Dezym.
- No to ja i Patryśka idziemy robić pizze, a wy te meble poustawiajcie.
Praca w kuchni szła sprawnie, włożyłyśmy dwie pizze do piekarnika i poszłyśmy zobaczyć jak idzie chłopakom. I muszę przyznać że odwalili kawał dobrej roboty. Gdybym nie wiedziała że to dom Remka to nie zgadłabym gdzie jestem.
- Zbliża się 18, to ja lecę do domu się przebrać i poinformować ojca że tu nocuję.
Weszłam do domu i od razu poszłam do pokoju, nie naszykowałam sobie żadnej sukienki. Po kilku minutach przebierania ubrań wybrałam. Założyłam do niej beżowe balerinki, a włosy związałam w koka. Jeśli chodzi o makijaż to pomalowałam usta na czerwono i zrobiłam kreskę przy linii wodnej oka.
Zeszłam na dół. W salonie siedział tata.
- Tato ja wychodzę, Remek zorganizował imprezę na której będą nasi znajomi, wrócę jutro jak się wyśpię. - Powiedziałam chciałam już wyjść.
- Tylko nie wypij za dużo. - Powiedział.
Opuściłam mój dom i udałam się do sąsiedniego budynku, czyli domu Remika. Weszłam do środka i zobaczyłam Florka. Przywitałam się z nim przytulając go. Był ubrany w dresy i koszulę w kratę. Po chwili z kuchni wyszła czarnowłosa dziewczyna. Była
ubrana na czarno, ale wyglądała ładnie. Miała tylko trochę za mocny makijaż jak dla mnie.
- Cześć jestem Weronika. - powiedziała podając mi rękę.
- Izabella, ale mów mi Iza. - odpowiedziałam z uśmiechem i uścisnęłam jej dłoń. Ogólnie Mamiko jest spoko, tylko trochę taka cicha jest, ale chyba się jeszcze rozkręci.
- AAAA!!! - usłyszałam krzyk Patrycji z kuchni. Po chwili poczułam dym...Boże!!
- I tak się dzieje jak gotują dwie dziewczyny które nigdy wcześniej nic nie gotowały. - Powiedziała prawie z płaczem Patrycja.
- Zadzwonię po straż pożarną a teraz wszyscy na zewnątrz. - Powiedział Remek.
Gdy byliśmy już na zewnątrz po kilku minutach przyjechał wóz strażacki.
- Remek, ja ci oddam za poniesione straty. - Powiedziałam z łzami w oczach.
- Iza nie trzeba. - Powiedział i ucałował mnie w czoło.
- Ale przeze mnie prawie ci się dom spalił. - Powiedziałam przez łzy.
- Na przyszłość mam nauczę że ciebie się do kuchni nie wysyła. - Zaśmiał się.
- Po chwili z budynku wyszli strażacy, oczywiście musieli powiedzieć żebyśmy na przyszłość byli ostrożniejsi.
Wróciliśmy do domu, na szczęście jedyne co trzeba odkupić to kuchenka.
- Za to pomagacie mi sprzątać. - Remek zwrócił się do mnie i Pati, a my patrzyłyśmy z skruchą w podłogę. - Ale jutro. - Uśmiechnął się.
Z powodu że trochę śmierdziało spalenizną trzeba było wywietrzyć dom. Po kilkudziesięciu minutach mieszkanie było wywietrzone.
- To ja zamówię pizze. - Zaśmiał się Remek.
- Iza jak mi głupio że prawie mu dom spaliłyśmy. - Powiedziała do mnie Pati.
- A co myślisz że mi nie? Ale ja mu oddam kasę za zakup nowej kuchenki, a jak nie będzie chciał to oddam tą kasę jego rodzicom, i powiem im i tym zdarzeniu. - Powiedziałam patrząc w podłogę.
- No już nie przeżywajcie, nic się nie stało. - Podszedł do nas Remek.
- Człowieku prawie ci dom spaliłyśmy. - Powiedziała Patrycja.
- I? Ważne że nikomu nic się nie stało. - Przytulił nas.
- Jak ty to robisz że cały czas masz na wszystko wylane? - Spytałam.
- Taki już jestem. - Uśmiechnął się. Ja na jego miejscu bym się na wszystkich zdenerwowała pewnie i potem bym się bała i w ogóle, no ale cóż...
- Jaki? Chodzi ci o to, że jesteś irytujący? - spytałam ze śmiechem. Postanowiłam się z nim troszkę podroczyć.
- Nie. Chodziło mi raczej o to, że jestem przystojny i seksowny. - powiedział, a ja wybuchłam śmiechem. Nagle gości przybyło. Zobaczyłam Karola z Olą. Podeszłam do nich i się przywitałam. Ola jest bardzo miła i ma fajny charakter tak samo jak Blow. Okazało się, że przynieśli szampana, no okey mamy już trzy szampany...
- Siema ludzie! - wydarł się wchodzący do domu koleś. To z pewnością był Adam. Do niego również podeszłam i się przywitałam. Kasia była nieśmiała, ale za to bardzo zabawna. No co tu dużo mówić? W końcu przyszli wszyscy. Mieliśmy siedem szampanów. Chyba wystarczy...Był tu ogromny hałas, ale mimo to było zajebiście! Pewnie dlatego, bo towarzystwo też było zajebiste.
Tak jak kazał ojciec nie piłam za dużo. I jeszcze pilnowałam Remka żeby się nie zachlał na śmierć, bo z kim ja bym się droczyła?
- Iza chcesz jeszcze szampana? - Spytał Dezy, nie wiem jak on się jeszcze trzyma na nogach.
- A chce. - Zaśmiałam się. No to będzie moja 4 lampa, wiecie ja na co dzień nie piję, i nie uśmiecha mi się jutro obudzić z tak okropnym bólem głowy żebym nie mogła wstać.
Ledwo zdążyłam upić łyk "napoju" a podszedł do mnie Remi i poprosił do tańca, no nie mam serca by mu odmówić.
- Jak się bawisz? - Spytał patrząc mi w oczy.
- Bardzo dobrze. - Uśmiechnęłam się.
Nagle muzyka przełączyła się z rytmicznej i skocznej na wolną i spokojną. Remek ręce położył na moich biodrach a ja moje zarzuciłam na jego szyję. Między nami nie było przestrzeni. głowę oparłam o jego ramie. Jak ja kocham z nim tańczyć.
Remek pocałował mnie w czoło, ja uniosłam trochę głowę i pocałowałam go namiętnie w usta. Jak ja go kocham. Po chwili zjechał rękoma na moje pośladki, ja się oderwałam od jego ust.
- Remek. - Wyszeptałam, a chłopak cofnął swoje ręce na moje plecy.
- Przepraszam, nie mogłem się oprzeć. - Powiedział i wrócił do całowania mnie. Do nas przyłączyli się inni. Karol i Ola, Asiuta i Karolek no ogólnie reszta. Tylko Michał sam biedaczek został na kanapie. Po paru minutach muzyka znów była szybka. Usiedliśmy wszyscy na swoich miejscach i wtedy to dopiero się zaczęło...Adam z Karolem zaczęli tańczyć ale na stole!! Zrzucając praktycznie wszystko ale że każdy był nachlany to nikt nie zwrócił na to uwagi. Dezy z Patrycją przed chwilą całowali się na kanapie ale poszli do pokoju, nie chcę wiedzieć co tam robią a nasz kochany skkf zaczął to wszystko nagrywać. Jednym słowem było śmiesznie. Nagle wybiła dwunasta, wszyscy wyszli na dwór, nawet Dezydery i Pati się wyrobili. Niebo było rozświetlone milionem pięknych świateł...
- Poczekajcie tylko aż wystrzelę nasze. - powiedział Czułek i zaczął odpalać petardy. Ja wtulona w Remiego patrzyłam na wybuchające serce na niebie...rzeczywiście nasze były najpiękniejsze...
Po pokazie sztucznych ogni, czy fajerwerek jak kto woli, wróciliśmy do środka, nikt nie wybierał się jeszcze spać. Usiedliśmy przy stole i gadaliśmy, o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Remek wziął mnie za rękę i wstał, czym też zmusił mnie do wstania.
- Zaraz wracamy. - Powiedział.
- Nie śpieszcie się. - Zaśmiał się Florian.
Remek prowadził mnie na górę do swojego pokoju. Gdzie posadził mnie na łóżku po czym usiadł na mnie okrakiem i zaczął całować szyję, rękoma jeździł po moich plecach.
- Iza, kocham cię jak wariat. - Powiedział odrywając się na chwilę od mojej szyi.
- A co myślisz że ja ciebie to nie? Też cię kocham głupku. - Dłońmi ujęłam jego policzki i podniosłam jego głowę na tyle żeby nasze usta były na tej samej wysokości. Kocham go, a on kocha mnie.
Remek jeździł rękoma po moim całym ciele, a ja po jego torsie. Gdy zjechał rękoma na moje pośladki jęknęłam cicho z podniecenia. Poczułam jak rękami rozpina mi suwak od sukienki. Nie protestowałam. Po chwili moja sukienka wylądowała gdzieś w kącie pokoju. Miałam na sobie tylko rajstopy i bieliznę. Remik zniżył się do mojego brzucha i zaczął go całować zostawiając mokre ślady. Wzdychałam rozkoszując się chwilą. Ale zaraz! Mój chłopak był cały ubrany...Podniosłam się do pozycji siedzącej na co Remik popatrzył na mnie. Bez wahania zaczęłam zdejmować jego koszulkę. Kiedy tylko poleciała obok łóżka Remek złapał mnie za nadgarstki zmuszając mnie do położenia się na łóżku. Całował mnie po całej szyi i dekolcie. Ciepło rozlało się po całym moim ciele. Nagle jego ręce sięgnęły do zapięcia od stanika. Pozbył się go bardzo szybko. Oczy mu zaświeciły kiedy mnie zobaczył. Zrobiłam się na twarzy cała czerwona. Chłopak zaczął mnie całować po piersiach, a ja wzdychałam z przyjemności. Oplotłam go w talii nogami, czułam się bosko.
- Siema kochani!! Pizza jest! - do pokoju wszedł Michał, spadłam z łóżka z przerażenia i w sumie to dobrze, bo nie widział mnie bez bluzki. Mulciak wyszedł, a ja wstałam cała zarumieniona. Idiota musiał nam przerwać! No musiał! Wzięłam stanik i sukienkę i szybko je na siebie założyłam. Remik również założył swoje ubranie. Widziałam wkurwienie w jego oczach. No cóż...
- I jak? - Spytał Dezy jak zeszliśmy na dół.
- Nijak bo taki jeden idiota musiał nam przerwać. - Wykrzyczał Remek.
- Mówiłem mu żeby zostawił was w spokoju, a jak już musi was poinformować o żarełku żeby poczekał z 10 minut.
- To chyba jednak lepiej że wparował tam w tym momencie. - Powiedziałam szybko, no kurwa wtedy byśmy mogli być, no co ja wam będę mówić. - Jakbyś przyszedł później bym cię zabiła. - Zerknęłam na Michała.
- Dobra chodźcie bo zaraz pizzy zabraknie. - Uśmiechnął się Dezy.
Usiadłam i zaczęłam jeść, czemu ten debil musiał nam przerwać, och, dobra Iza, spokojnie, nic się nie stało. Powtarzałam sobie.
Zjadłam jeden kawałek pizzy, nie byłam jakoś bardzo głodna.
Gdy wybiła godzina 4 postanowiliśmy powoli szykować się do snu, czyli dać ludziom materace, ja i Remi śpimy u niego, a Dezy i Pati w pokoju gościnnym. Rodzice Remka tak jak i Wiki nie życzyli sobie żeby ktoś spał w nich pokojach. Florian wziął dwa materace, tak samo jak Dezy, Remek też ma dwa materace, i jeszcze jak coś mogą spać na kanapie.
Gdy już uzgodnili gdzie kto śpi ja i Remi poszliśmy na górę. Ja od razu usnęłam w objęciach Remka.
Rano obudziłam się dość wcześnie, no jeśli wczesną godziną można nazwać 10, ale niech mi będzie obudziłam się wcześnie. Strasznie mnie boli głowa, ale co się dziwić, jak piłam pierwszy raz w życiu. Delikatnie wstałam by nie obudzić Remiego, i poszłam do kuchni napić się wody, co prawda mam na sobie piżamkę, ale ładną niebieską piżamkę.
W kuchni siedziała Już Ola, Asiuta, Kasia, Patrycja, Weronika i Karolina.
- Wy już nie śpicie? - Spytałam, w sumie to głupie pytanie przecież widzę że nie śpią, ale mój mózg nie pracuje.
- No nie. A jak ty się czujesz? Masz kaca? - Spytała Pati.
- Trochę. - Próbowałam się uśmiechnąć, ale nie pomogło.
- Masz. - Weronika podała mi jakąś tabletkę, spojrzałam na nią pytająco. - To na ból głowy. - Uśmiechnęła się.
Połknęłam tabletkę i po kilkunastu minutach poczułam się lepiej.
- Ej może zrobimy chłopakom kawał? - Spytała Patrycja.
- Tym przygłupom zawsze. - Zaśmiała się Karolina.
- Ja mam pomysł, zróbmy im makijaż. - Powiedziałam.
- Młoda to jest klasyk, ale śmieszny klasyk. - Zaśmiała się Asia.
Każda z nas miała umalować swojego chłopaka, a później ja i Pati mamy umalować Multiego. No więc zabrałyśmy się za pracę. Tak jak myślałyśmy nasi chłopcy mieli bardzo twardy sen. Mieliśmy bardzo dużo kosmetyków, szczególnie od Mamiko. Przyznam, że Skkf miał więcej tapety na twarzy niż ona, a to jest wyczyn hahaha, oczywiście mi tam wisi jak się ona maluje, bo najważniejszy jest charakter, no ale troszeczkę dużo tej tapety na sobie ma. Szybko nam to poszło. Potem ja i Pati zabrałyśmy się za Michała. Po paru minutach nasze dzieło było skończone, ale postanowiłam dać mu kare, za wczoraj, a właściwie to już dzisiaj. Wzięłam szminkę i zaczęłam robić ślady na jego szyi, że niby z kimś się całował. No niezłego stracha będzie miał...Chyba...Możliwe, że w ogóle się tym nie przejmie. Każda z nas wyjęła telefon, zrobiła zdjęcie swojemu chłopakowi i włączyła nagrywanie. Mulciaka obudzi się później najwyżej. Boże serio trzeba mu kogoś znaleźć. Remek spał w dość zabawnej pozycji, bo jego nogi były na oparciu kanapy, plecy na kanapie, a głowa zwisała w dół. Nawet nie pytajcie jak udało mi sie go umalować. Najważniejsze, że miał te różowe powieczki, różowe usteczka i różowe policzki. Jak by go teraz obudzić? Podeszłam do niego i po prostu z całej siły nim szarpnęłam. Udało się!! Cały czas go nagrywając powstrzymywałam śmiech.
- Odwalcie się! - powiedział wnerwiony, ale ja nie dałam mu spokoju. Powiedział, że idzie do łazienki. Poszłam za nim. Kiedy popatrzył w lustro przeżyłam największą bekę na świecie i jeszcze tam mina typu: Kurwa o co chodzi (ja za dużo przeklinam czasami)?! Zaczęłam się śmiać jak głupia tak jak każda dziewczyna widząc zdziwioną minę swojego chłopaka w tym domu. Chłopaki myli ryje w łazience i wtedy wstał Multi. Poszedł do kuchni, a po drodze również jest lustro.
- O BOŻE!! - wydarł się oglądając swoją twarz i szminkę na szyi.
- Co ja robiłem wczoraj!!!??? - jego głos był tak głośny, że moje uszy krwawiły...Filmiki i zdjęcia z porannego budzenia chłopaków wstawiłyśmy na facebooka nic im o tym nie mówiąc, ale i tak się dowiedzą... Wszyscy usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać film kiedy już zmyli makijaże. Brakowało tylko Floriana.
- Kurwa to nie chce zejść!!! - krzyknął Skkf z łazienki. Zaśmiałam się z Weroniką.
- Już idę ty ofermo! - powiedziała Mamiko wstając z kanapy. To najlepszy sylwester i Pierwszy dzień nowego roku !!
Po pokazie sztucznych ogni, czy fajerwerek jak kto woli, wróciliśmy do środka, nikt nie wybierał się jeszcze spać. Usiedliśmy przy stole i gadaliśmy, o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Remek wziął mnie za rękę i wstał, czym też zmusił mnie do wstania.
- Zaraz wracamy. - Powiedział.
- Nie śpieszcie się. - Zaśmiał się Florian.
Remek prowadził mnie na górę do swojego pokoju. Gdzie posadził mnie na łóżku po czym usiadł na mnie okrakiem i zaczął całować szyję, rękoma jeździł po moich plecach.
- Iza, kocham cię jak wariat. - Powiedział odrywając się na chwilę od mojej szyi.
- A co myślisz że ja ciebie to nie? Też cię kocham głupku. - Dłońmi ujęłam jego policzki i podniosłam jego głowę na tyle żeby nasze usta były na tej samej wysokości. Kocham go, a on kocha mnie.
Remek jeździł rękoma po moim całym ciele, a ja po jego torsie. Gdy zjechał rękoma na moje pośladki jęknęłam cicho z podniecenia. Poczułam jak rękami rozpina mi suwak od sukienki. Nie protestowałam. Po chwili moja sukienka wylądowała gdzieś w kącie pokoju. Miałam na sobie tylko rajstopy i bieliznę. Remik zniżył się do mojego brzucha i zaczął go całować zostawiając mokre ślady. Wzdychałam rozkoszując się chwilą. Ale zaraz! Mój chłopak był cały ubrany...Podniosłam się do pozycji siedzącej na co Remik popatrzył na mnie. Bez wahania zaczęłam zdejmować jego koszulkę. Kiedy tylko poleciała obok łóżka Remek złapał mnie za nadgarstki zmuszając mnie do położenia się na łóżku. Całował mnie po całej szyi i dekolcie. Ciepło rozlało się po całym moim ciele. Nagle jego ręce sięgnęły do zapięcia od stanika. Pozbył się go bardzo szybko. Oczy mu zaświeciły kiedy mnie zobaczył. Zrobiłam się na twarzy cała czerwona. Chłopak zaczął mnie całować po piersiach, a ja wzdychałam z przyjemności. Oplotłam go w talii nogami, czułam się bosko.
- Siema kochani!! Pizza jest! - do pokoju wszedł Michał, spadłam z łóżka z przerażenia i w sumie to dobrze, bo nie widział mnie bez bluzki. Mulciak wyszedł, a ja wstałam cała zarumieniona. Idiota musiał nam przerwać! No musiał! Wzięłam stanik i sukienkę i szybko je na siebie założyłam. Remik również założył swoje ubranie. Widziałam wkurwienie w jego oczach. No cóż...
- I jak? - Spytał Dezy jak zeszliśmy na dół.
- Nijak bo taki jeden idiota musiał nam przerwać. - Wykrzyczał Remek.
- Mówiłem mu żeby zostawił was w spokoju, a jak już musi was poinformować o żarełku żeby poczekał z 10 minut.
- To chyba jednak lepiej że wparował tam w tym momencie. - Powiedziałam szybko, no kurwa wtedy byśmy mogli być, no co ja wam będę mówić. - Jakbyś przyszedł później bym cię zabiła. - Zerknęłam na Michała.
- Dobra chodźcie bo zaraz pizzy zabraknie. - Uśmiechnął się Dezy.
Usiadłam i zaczęłam jeść, czemu ten debil musiał nam przerwać, och, dobra Iza, spokojnie, nic się nie stało. Powtarzałam sobie.
Zjadłam jeden kawałek pizzy, nie byłam jakoś bardzo głodna.
Gdy wybiła godzina 4 postanowiliśmy powoli szykować się do snu, czyli dać ludziom materace, ja i Remi śpimy u niego, a Dezy i Pati w pokoju gościnnym. Rodzice Remka tak jak i Wiki nie życzyli sobie żeby ktoś spał w nich pokojach. Florian wziął dwa materace, tak samo jak Dezy, Remek też ma dwa materace, i jeszcze jak coś mogą spać na kanapie.
Gdy już uzgodnili gdzie kto śpi ja i Remi poszliśmy na górę. Ja od razu usnęłam w objęciach Remka.
Rano obudziłam się dość wcześnie, no jeśli wczesną godziną można nazwać 10, ale niech mi będzie obudziłam się wcześnie. Strasznie mnie boli głowa, ale co się dziwić, jak piłam pierwszy raz w życiu. Delikatnie wstałam by nie obudzić Remiego, i poszłam do kuchni napić się wody, co prawda mam na sobie piżamkę, ale ładną niebieską piżamkę.
W kuchni siedziała Już Ola, Asiuta, Kasia, Patrycja, Weronika i Karolina.
- Wy już nie śpicie? - Spytałam, w sumie to głupie pytanie przecież widzę że nie śpią, ale mój mózg nie pracuje.
- No nie. A jak ty się czujesz? Masz kaca? - Spytała Pati.
- Trochę. - Próbowałam się uśmiechnąć, ale nie pomogło.
- Masz. - Weronika podała mi jakąś tabletkę, spojrzałam na nią pytająco. - To na ból głowy. - Uśmiechnęła się.
Połknęłam tabletkę i po kilkunastu minutach poczułam się lepiej.
- Ej może zrobimy chłopakom kawał? - Spytała Patrycja.
- Tym przygłupom zawsze. - Zaśmiała się Karolina.
- Ja mam pomysł, zróbmy im makijaż. - Powiedziałam.
- Młoda to jest klasyk, ale śmieszny klasyk. - Zaśmiała się Asia.
Każda z nas miała umalować swojego chłopaka, a później ja i Pati mamy umalować Multiego. No więc zabrałyśmy się za pracę. Tak jak myślałyśmy nasi chłopcy mieli bardzo twardy sen. Mieliśmy bardzo dużo kosmetyków, szczególnie od Mamiko. Przyznam, że Skkf miał więcej tapety na twarzy niż ona, a to jest wyczyn hahaha, oczywiście mi tam wisi jak się ona maluje, bo najważniejszy jest charakter, no ale troszeczkę dużo tej tapety na sobie ma. Szybko nam to poszło. Potem ja i Pati zabrałyśmy się za Michała. Po paru minutach nasze dzieło było skończone, ale postanowiłam dać mu kare, za wczoraj, a właściwie to już dzisiaj. Wzięłam szminkę i zaczęłam robić ślady na jego szyi, że niby z kimś się całował. No niezłego stracha będzie miał...Chyba...Możliwe, że w ogóle się tym nie przejmie. Każda z nas wyjęła telefon, zrobiła zdjęcie swojemu chłopakowi i włączyła nagrywanie. Mulciaka obudzi się później najwyżej. Boże serio trzeba mu kogoś znaleźć. Remek spał w dość zabawnej pozycji, bo jego nogi były na oparciu kanapy, plecy na kanapie, a głowa zwisała w dół. Nawet nie pytajcie jak udało mi sie go umalować. Najważniejsze, że miał te różowe powieczki, różowe usteczka i różowe policzki. Jak by go teraz obudzić? Podeszłam do niego i po prostu z całej siły nim szarpnęłam. Udało się!! Cały czas go nagrywając powstrzymywałam śmiech.
- Odwalcie się! - powiedział wnerwiony, ale ja nie dałam mu spokoju. Powiedział, że idzie do łazienki. Poszłam za nim. Kiedy popatrzył w lustro przeżyłam największą bekę na świecie i jeszcze tam mina typu: Kurwa o co chodzi (ja za dużo przeklinam czasami)?! Zaczęłam się śmiać jak głupia tak jak każda dziewczyna widząc zdziwioną minę swojego chłopaka w tym domu. Chłopaki myli ryje w łazience i wtedy wstał Multi. Poszedł do kuchni, a po drodze również jest lustro.
- O BOŻE!! - wydarł się oglądając swoją twarz i szminkę na szyi.
- Co ja robiłem wczoraj!!!??? - jego głos był tak głośny, że moje uszy krwawiły...Filmiki i zdjęcia z porannego budzenia chłopaków wstawiłyśmy na facebooka nic im o tym nie mówiąc, ale i tak się dowiedzą... Wszyscy usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać film kiedy już zmyli makijaże. Brakowało tylko Floriana.
- Kurwa to nie chce zejść!!! - krzyknął Skkf z łazienki. Zaśmiałam się z Weroniką.
- Już idę ty ofermo! - powiedziała Mamiko wstając z kanapy. To najlepszy sylwester i Pierwszy dzień nowego roku !!
środa, 30 grudnia 2015
Rozdział 46
Nagle przed oczami znowu staje mi ciemność...
Jasność, jasne światło i sylwetka, to chyba Łukasz. Co on tu? Mniejsza muszę powstrzymać Remka, ten chłopak go zabije, zbyt go kocham żeby go stracić. Po chwili mój wzrok złapał ostrość tak to Łukasz.
- Iza. Tak się bałem, nie chcieli mnie tu wpuścić dopiero jak rodzice poszli do pana doktora to ja wymknąłem się Wiktorii. - Mówił chłopiec i mnie przytulił.
- Łukasz puść mnie. - Nakrzyczałam na niego i się odsunęłam, widziałam w oczach chłopca łzy, strach, co ja zrobiłam to mój brat.
- Łukasz wszędzie cię szukałam. - Powiedziała Wiktoria wchodząc do sali, Łukaszek wybuchł płaczem i przytulił się do brunetki.
- Przepraszam. - Powiedziałam, po moim poliku też spłynęła łza.
- Wiki, co z Remkiem? Gdzie on jest? - Spytałam.
- Siedzi na korytarzu, kazałam mu zostać, powiedziałam że nie może iść i cię tu zostawić. On nie wie kto to jest. Powiesz mi? Ja tego mu nie powiem, nie chce żeby stała mu się krzywda.
- To... To... - Zaczęłam się jąkać. - Ten Kamil z klasy Remka. - Po polikach spłynęło mi jeszcze więcej łez.
- Łukasz idź powiedzieć Remkowi że Iza się obudziła. - Powiedziała Wiki.
- Wiki nie zrozumiałaś. - Schowałam twarz w dłonie.
- Zrozumiałem, ale wiem że on ci nic nie zrobi. - Usiadła obok mnie i przytuliła.
Usłyszałam otwierające się drzwi. Zerknęłam na osobę która przez nie weszła, to Remek. Czy? On płakał?
- Iza?! Ja nie wiedziałem. - Powiedział patrząc w podłogę. - Postaram się zrozumieć i... Przepraszam. - Mówiąc to zerknął na mnie.
- Remek, to ja na ciebie nakrzyczałam zamiast powiedzieć o co chodzi. - Powiedziałam ale z każdym słowem mój głos drżał coraz bardziej. Dobrze że Wiki jest obok mnie bo inaczej bym znów kazała mu wyjść.
- Iza, kto? Kto ci to zrobił? - Spytał. Ale ja nic nie odpowiedziałam.
- Iza?! - Nie odpuszczał.
- Remek nie powiem ci bo on ci zrobi krzywdę. - Powiedziałam, cała się trzęsę mimo tego że chłopak stoi z 5 metrów ode mnie.
- A jak ci obiecam że nic nie zrobię?
- To Kamil.
-Ten z mojej klasy? - Spytał a ja tylko pokiwałam głową.
- Zabije gnoja. - Powiedział.
- Remek nie. Zgłosimy to na policję. - Powiedziała Wiki.
- I co? Gówno zrobią. Zgwałcił jedną dziewczynę, dla nich nic nie znaczącą, a dla mnie to tak jakby zabił cały świat. Jakbyś to ty była jego ofiarą też bym chciał zabić skurwysyna. - Zacisnął pięść i wyszedł.
- Remek proszę nie. - Powiedziałam i wtuliłam się w Wiki.
*PP Remka*
Wiem gdzie on jest, gnój się nie pozbiera. Nie no niech se gwałci wszystkie dziewczyny ale od Izy i Wiki wara. To dwie dziewczyny które znaczą dla mnie więcej niż życie.
Na szczęście tu jest.
- Myślałeś gnoju że się nie dowiem? - Spytałem.
- O ta mała suka już ci naskarżyła? - Zaśmiał się.
- Możesz se gwałcić wszystkie dziewczyny ale od mojej Izy masz się odpierdolić, to samo tyczy się Wiki, jak usłyszę że chociaż się do niej zbliżyłeś, jesteś martwy, chociaż w sumie już jesteś. - Rzuciłem się na niego. Gnój dostanie za swoje.
Chwile to była wyrównana walka, ale po kilku sekundach zaczęli mu pomagać jego kumple. Upadłem na ziemię, przed oczami mam ciemność.
Jasność, jasne światło i sylwetka, to chyba Łukasz. Co on tu? Mniejsza muszę powstrzymać Remka, ten chłopak go zabije, zbyt go kocham żeby go stracić. Po chwili mój wzrok złapał ostrość tak to Łukasz.
- Iza. Tak się bałem, nie chcieli mnie tu wpuścić dopiero jak rodzice poszli do pana doktora to ja wymknąłem się Wiktorii. - Mówił chłopiec i mnie przytulił.
- Łukasz puść mnie. - Nakrzyczałam na niego i się odsunęłam, widziałam w oczach chłopca łzy, strach, co ja zrobiłam to mój brat.
- Łukasz wszędzie cię szukałam. - Powiedziała Wiktoria wchodząc do sali, Łukaszek wybuchł płaczem i przytulił się do brunetki.
- Przepraszam. - Powiedziałam, po moim poliku też spłynęła łza.
- Wiki, co z Remkiem? Gdzie on jest? - Spytałam.
- Siedzi na korytarzu, kazałam mu zostać, powiedziałam że nie może iść i cię tu zostawić. On nie wie kto to jest. Powiesz mi? Ja tego mu nie powiem, nie chce żeby stała mu się krzywda.
- To... To... - Zaczęłam się jąkać. - Ten Kamil z klasy Remka. - Po polikach spłynęło mi jeszcze więcej łez.
- Łukasz idź powiedzieć Remkowi że Iza się obudziła. - Powiedziała Wiki.
- Wiki nie zrozumiałaś. - Schowałam twarz w dłonie.
- Zrozumiałem, ale wiem że on ci nic nie zrobi. - Usiadła obok mnie i przytuliła.
Usłyszałam otwierające się drzwi. Zerknęłam na osobę która przez nie weszła, to Remek. Czy? On płakał?
- Iza?! Ja nie wiedziałem. - Powiedział patrząc w podłogę. - Postaram się zrozumieć i... Przepraszam. - Mówiąc to zerknął na mnie.
- Remek, to ja na ciebie nakrzyczałam zamiast powiedzieć o co chodzi. - Powiedziałam ale z każdym słowem mój głos drżał coraz bardziej. Dobrze że Wiki jest obok mnie bo inaczej bym znów kazała mu wyjść.
- Iza, kto? Kto ci to zrobił? - Spytał. Ale ja nic nie odpowiedziałam.
- Iza?! - Nie odpuszczał.
- Remek nie powiem ci bo on ci zrobi krzywdę. - Powiedziałam, cała się trzęsę mimo tego że chłopak stoi z 5 metrów ode mnie.
- A jak ci obiecam że nic nie zrobię?
- To Kamil.
-Ten z mojej klasy? - Spytał a ja tylko pokiwałam głową.
- Zabije gnoja. - Powiedział.
- Remek nie. Zgłosimy to na policję. - Powiedziała Wiki.
- I co? Gówno zrobią. Zgwałcił jedną dziewczynę, dla nich nic nie znaczącą, a dla mnie to tak jakby zabił cały świat. Jakbyś to ty była jego ofiarą też bym chciał zabić skurwysyna. - Zacisnął pięść i wyszedł.
- Remek proszę nie. - Powiedziałam i wtuliłam się w Wiki.
*PP Remka*
Wiem gdzie on jest, gnój się nie pozbiera. Nie no niech se gwałci wszystkie dziewczyny ale od Izy i Wiki wara. To dwie dziewczyny które znaczą dla mnie więcej niż życie.
Na szczęście tu jest.
- Myślałeś gnoju że się nie dowiem? - Spytałem.
- O ta mała suka już ci naskarżyła? - Zaśmiał się.
- Możesz se gwałcić wszystkie dziewczyny ale od mojej Izy masz się odpierdolić, to samo tyczy się Wiki, jak usłyszę że chociaż się do niej zbliżyłeś, jesteś martwy, chociaż w sumie już jesteś. - Rzuciłem się na niego. Gnój dostanie za swoje.
Chwile to była wyrównana walka, ale po kilku sekundach zaczęli mu pomagać jego kumple. Upadłem na ziemię, przed oczami mam ciemność.
wtorek, 29 grudnia 2015
Rozdział 45
Otworzyłam oczy i ujrzałam Remka. Szybko się od niego odsunęłam. Ignorowałam ból głowy. Czułam do siebie obrzydzenie, a co najgorsze bałam się mojego własnego chłopaka...On mnie nie skrzywdzi, nic mi nie zrobi...Nigdy... Mimo to i tak bałam się bliższego kontaktu. W ogóle co sie właśnie stało!? Nie jestem już czysta... To okropne!! Jak można... Cała drżałam, a z oczu leciały mi łzy.
- Wszystko dobrze Izuś. - powiedział czarnowłosy chcąc się do mnie przytulić, ale odepchnęłam go.
- Co jest? Nie bój się mnie...Nie masz czego się bać. - mówił, ale to mnie nie uspokajało.
- Remek ja wiem, ale proszę cię nie dotykaj mnie. - powiedziałam łamiącym się głosem. To było okropne... Pamiętam jak jego zimne ręce dotykały mojego ciała, pamiętam jak on to robił...Jak mnie...Nie! Musze zapomnieć...Muszę!
- Ale Izuś ja... - zaczął, jednak ja mu przerwałam.
- Wyjdź. - poprosiłam. To nie była jego wina i mam nadzieje, że zrozumie moją prośbę.
- Ja chcę ci pomóc. - mówił, a ja coraz bardziej drżałam.
- Jeśli chcesz mi pomóc to po prostu wyjdź...Proszę cię wyjdź stąd. - mówiłam nawet na niego nie patrząc. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Ja się go bałam...Kocham go i czuję się przy nim bezpiecznie, ale jednocześnie czuję strach. Czy to nie dziwne? Jestem rozdarta na pół jak jakaś papierowa kartka. Po chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Jestem sama w jednym białym pokoju. Jestem sama i bezpieczna...Chyba... Nikt mnie już nie skrzywdzi. Ta całą sytuacja zostawiła w mojej głowie ogromną ranę. Teraz potrzebuję szwów, by chodź trochę ją zagoić...Tylko co jest szwem? Albo raczej kto...Remik...Jedyne wyjście, ale na razie muszę być sama. Sama pośród czterech ścian. Sama, bez pomocy. Sama, bez litości innych...Muszę sobie to wszystko poukładać. Moja intymność została naruszona tak samo jak moja psychika. Brzydzę się siebie. Nagle do środka ktoś wszedł. Spojrzałam kątem oka kto jest tą osobą. Zobaczyłam Wiktorię.
- Wyjdź...Chcę być sama. - powiedziałam, ale ona usiadła obok mnie i mocno przytuliła.
- Nikt nie chce być sam. - powiedziała, a ja wtuliłam się w nią mocniej i płakałam. Czemu wszystko nagle się popsuło?!
- Czemu nie chcesz spotkać się z Remkiem? Martwi się o ciebie i to bardzo. - oznajmiła. Chyba mogę jej wszystko powiedzieć?
- Boję sie...Boję się, że ktoś mnie skrzywdzi. Boję się bliskości mężczyzn... Nadal czuję na sobie te zimne obrzydliwe łapy...Nie mów mu. - powiedziałam. Dziewczyna nagle wstała, a ja razem z nią.
- Co robisz? Nie mów mu, on będzie nie potrzebnie sie martwił. - mówiłam, ale ona mnie nie słuchała i wyszła. Ja podeszłam do drzwi i wyglądałam zza nich. Po chwili usłyszałam krzyk czarnowłosego. Krzyk pełen zdenerwowania. Jeszcze nigdy takiego nie słyszałam...Boję się.
- Zabiję gnoja!! - i pobiegł korytarzem...Nie...Nie!! Remek wracaj! Zatkałam buzię rękoma i płacząc osunęłam się po ścianie siadając na zimnej podłodze. Wszystko się wali...Nie! Muszę go zatrzymać! Wstałam, ubrałam się w byle jakie ciuchy i omijając lekarzy wyszłam ze szpitala. Bałam się, nie jestem bezpieczna, tu są tłumy ludzi, każdy z nich może mnie skrzywdzić...Nie dam rady...
- Wszystko dobrze Izuś. - powiedział czarnowłosy chcąc się do mnie przytulić, ale odepchnęłam go.
- Co jest? Nie bój się mnie...Nie masz czego się bać. - mówił, ale to mnie nie uspokajało.
- Remek ja wiem, ale proszę cię nie dotykaj mnie. - powiedziałam łamiącym się głosem. To było okropne... Pamiętam jak jego zimne ręce dotykały mojego ciała, pamiętam jak on to robił...Jak mnie...Nie! Musze zapomnieć...Muszę!
- Ale Izuś ja... - zaczął, jednak ja mu przerwałam.
- Wyjdź. - poprosiłam. To nie była jego wina i mam nadzieje, że zrozumie moją prośbę.
- Ja chcę ci pomóc. - mówił, a ja coraz bardziej drżałam.
- Jeśli chcesz mi pomóc to po prostu wyjdź...Proszę cię wyjdź stąd. - mówiłam nawet na niego nie patrząc. Schowałam twarz w dłonie i płakałam. Ja się go bałam...Kocham go i czuję się przy nim bezpiecznie, ale jednocześnie czuję strach. Czy to nie dziwne? Jestem rozdarta na pół jak jakaś papierowa kartka. Po chwili usłyszałam odgłos zamykanych drzwi. Jestem sama w jednym białym pokoju. Jestem sama i bezpieczna...Chyba... Nikt mnie już nie skrzywdzi. Ta całą sytuacja zostawiła w mojej głowie ogromną ranę. Teraz potrzebuję szwów, by chodź trochę ją zagoić...Tylko co jest szwem? Albo raczej kto...Remik...Jedyne wyjście, ale na razie muszę być sama. Sama pośród czterech ścian. Sama, bez pomocy. Sama, bez litości innych...Muszę sobie to wszystko poukładać. Moja intymność została naruszona tak samo jak moja psychika. Brzydzę się siebie. Nagle do środka ktoś wszedł. Spojrzałam kątem oka kto jest tą osobą. Zobaczyłam Wiktorię.
- Wyjdź...Chcę być sama. - powiedziałam, ale ona usiadła obok mnie i mocno przytuliła.
- Nikt nie chce być sam. - powiedziała, a ja wtuliłam się w nią mocniej i płakałam. Czemu wszystko nagle się popsuło?!
- Czemu nie chcesz spotkać się z Remkiem? Martwi się o ciebie i to bardzo. - oznajmiła. Chyba mogę jej wszystko powiedzieć?
- Boję sie...Boję się, że ktoś mnie skrzywdzi. Boję się bliskości mężczyzn... Nadal czuję na sobie te zimne obrzydliwe łapy...Nie mów mu. - powiedziałam. Dziewczyna nagle wstała, a ja razem z nią.
- Co robisz? Nie mów mu, on będzie nie potrzebnie sie martwił. - mówiłam, ale ona mnie nie słuchała i wyszła. Ja podeszłam do drzwi i wyglądałam zza nich. Po chwili usłyszałam krzyk czarnowłosego. Krzyk pełen zdenerwowania. Jeszcze nigdy takiego nie słyszałam...Boję się.
- Zabiję gnoja!! - i pobiegł korytarzem...Nie...Nie!! Remek wracaj! Zatkałam buzię rękoma i płacząc osunęłam się po ścianie siadając na zimnej podłodze. Wszystko się wali...Nie! Muszę go zatrzymać! Wstałam, ubrałam się w byle jakie ciuchy i omijając lekarzy wyszłam ze szpitala. Bałam się, nie jestem bezpieczna, tu są tłumy ludzi, każdy z nich może mnie skrzywdzić...Nie dam rady...
Subskrybuj:
Posty (Atom)