Płakałam tak długo że usnęłam na podłodze. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Spojrzałam na zegarek, jest 04 30. Podniosłam się z podłogi i podeszłam do okna. Na dworze jest już jasno. Mój pokój znajduje się na parterze, więc to znaczy że mogłabym wyjść z domu. Otworzyłam okno i zeskoczyłam na ziemię. Było wietrznie, a ja jestem ubrana w białą koszulę z krótkim rękawkiem, lecz nie patrzyłam na to czy jest mi zimno, chciałam iść pożegnać się z Pauliną. W końcu dziś się wyprowadzam.
Biegłam jak najszybciej umiem. Zapukałam. Drzwi otworzyła mama Pauliny.
- Dzień dobry. - Powiedziałam.
- Izabella czy coś się stało? - Zapytała Matka Pauliny.
- Chciałam się tylko pożegnać z Pauliną bo za niedługo wyjeżdżam.
- Wejdź do środka ja pójdę na górę ją obudzić. - Matka Pauliny patrzyła na mnie jak na idiotkę, która nie wie, że o tak wczesnej porze nie wypada przychodzić do kogoś w odwiedziny.
Paulina zeszła na dół. Opowiedziałam jej o moim wczorajszym buncie. Ona mnie przytuliła. Bardzo mi trudno się z nią rozstać. To moja jedyna przyjaciółka, jedyna osoba której ufam bezgranicznie.
Czas wrócić do domu. Biegnę tak szybko jak potrafię, po polikach spływają mi łzy. Nie chcę się wyprowadzać. szepcze sama do siebie. Gdy byłam już pod domem starałam się być jak najciszej umiem. Podeszłam do okna i wdrapałam się na parapet.
Siedziałam na parapecie i nadal płakałam. Usłyszałam kroki, a zaraz potem otworzyły się drzwi do mojego pokoju. W nich stała mama.
- Choć na śniadanie. Zaraz po śniadaniu wyjeżdżamy. - Powiedziała Mama. Nic jej nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową na znak że usłyszałam. Mama nie żartowała mówiąc że zaraz po śniadaniu wyjeżdżamy. Od razu po śniadaniu tata wziął swoje walizki i zaniósł do limuzyny, następnie wziął walizki mamy i moje.
W limuzynie nie zamieniłam ani jednego słowa z rodzicami. Nie mam o czym z nimi rozmawiać. Ojca ciągle nie ma. A matka? Czy ją interesuje moje dobro czy tylko to żeby jej było wygodnie.
Jesteśmy już we Włodzisławiu Śląskim. Nasz dom oczywiście się wyróżnia od pozostałych. Jest większy i wygląda na bogatszy. Oczywiście dookoła domu jest piękny duży ogród do którego nigdy nie będzie mi wolno wyjść. Wzięłam swoją walizkę z podstawowymi rzeczami i poszłam do domu. Mama powiedziała że mogę sobie wybrać dwa pokoje z łazienką. Podobno w tym domu są cztery sypialnie.
Wybrałam sobie dwa duże pokoje. Pierwszy z nich ma piękne miętowe ściany, niestety pomieszczenie jest puste ale niedługo je urządzę po swojemu, a przy najmniej mam taką nadzieję. Drugi pokój jest tuż obok pierwszego. W tym pokoju są piękne jasno różowe ściany, w tym pokoju jest tylko materac. Oba te pokoje mają jedną wspólną łazienkę w pastelowych kolorach.
________________________________
Napisała Patka.
Mam nadzieję że cieszycie się z rozpoczęcia wakacji.
Napiszcie w komentarzach jakie macie plany na wakacje. XD
niedziela, 28 czerwca 2015
poniedziałek, 22 czerwca 2015
Rozdział 3
Leżę w ciemnym pomieszczeniu praktycznie całe jest białe, jedynie okno z granatowym niebem się wyróżnia. W tej chwili myślałam o wszystkim i o niczym... Byłam zdenerwowana na rodziców, ale też było mi przykro. Czemu nie mogę żyć jak normalne dzieci? Czemu nie mogę zakładać spodni,bluz itd. Czemu nie mogę leniwie leżeć na łóżku i z kawałkiem pizzy w ręku oglądać głupie kanały? Jutro ...NIE! Zaraz już dzisiaj?! Serio jest już 4 00? Dobra w każdym razie dzisiaj mam iść jeszcze o 17 00 na skrzypce, a zaraz po skrzypcach idę na gimnastykę... I tak mi nic nie wychodzi...Nie umiem nawet gwiazdy zrobić, ale moja mama drogo płaci... Miałam dość leżenia tutaj. Odkryłam się i gołymi stopami dotknęłam zimnych płytek. Syknęłam cicho...Strasznie zimne te płytki! Podeszłam do okna... Robiło się już jasno, ale przecież przed chwilą niebo było granatowe!! Dobra nie ważne. Wyszłam z pomieszczenia. Gdy tylko zrobiłam krok na korytarzu światło się automatycznie włączyło. Trochę się wystraszyłam. Szłam na koniec korytarza...Chciałam iść do toalety. W końcu ujrzałam białe drzwi ze znaczkiem dziewczyny. Weszłam do środka. Znów biało...Podeszłam do lustra. Wyglądałam okropnie. Oczy miałam zmrużone,a pod nimi straszne wory. Włosy powychodziły z warkocza i wywinęły się we wszystkie strony. Nie wiem jakim cudem, ale frotka się jeszcze trzymała. Odkręciłam wodę. NO NIE!!! Cała się zalałam. Spojrzałam na swój strój i dopiero teraz zauważyłam, że mam szpitalną koszulę nocną...Szybki refleks mam. Kiedy w końcu udało mi się przemyć twarz wyszłam z toalety. Szłam korytarzem i chyba ominęłam swój pokój, ale mimo to postanowiłam pójść dalej...Miałam dość tego miejsca...Czułam się jak w psychiatryku. Nagle usłyszałam jakieś szepty. Wiem,że nie ładnie podsłuchiwać, ale zatrzymałam się i ujrzałam uchylone drzwi. Leżała tam dziewczynka około 10 lat. Miała zamknięte oczy,a obok niej stała kroplówka. Zajrzałam troszkę głębiej i zobaczyłam jakąś panią. Siedziała na krześle i trzymała dziewczynkę za rękę. Miała schyloną głowę.
- Zobaczysz jeszcze się obudzisz...Obiecuję ci to. - mówiła kobieta, po czym się rozpłakała. Podniosła głowę. Była potargana. Stanęła tyłem do mnie, a twarzą do córki.
- Kochanie, ja wierzę, że wyzdrowiejesz....Tak dawno nie widziałam twoich radosnych oczu. Przepraszam cię, ciągle byłam taka zapracowana...Nie miałam czasu....Jak się obudzisz zabiorę cię na lody,kupię ci komputer... - mówiła co chwila przerywając, by zapłakać. Westchnęłam i wróciłam do swojego pokoju. Zaczęłam rozmyślać. To co tam zobaczyłam było straszne, ale równocześnie piękne! Widać było, że ma nadzieję, że kocha bardzo swoją córkę, a ja? Czy mama też by tak płakała? Czy byłaby smutna? Nie wiem... Byłam wyczerpana psychicznie, więc w końcu zasnęłam. Widziałam przyjemną ciemność. Wstałam o 8 00. Wyszłam z łóżka i szybko przebrałam się w normalne ciuchy. Niedługo po tym przyszedł lekarz. Radził mi bym się tak nie denerwowała i trochę zabawiła. Z wesołym humorem wyszłam z pomieszczenia. Miałam przy sobie jakieś 2 000 zł, które nosiłam już od roku...Na nic ich nie wydałam. Przeszłam parę metrów dalej i zapukałam do pewnych drzwi. Nic nie usłyszałam, więc postanowiłam wejść.
- Dzień Dobry. - powiedziałam widząc kobietę, która siedziała na krześle obok dziesięciolatki. Nie odezwała się. Bez powtarzania wyjęłam z małej torebki portfel i wyjęłam dwa tysie.
- Proszę. - powiedziałam podchodząc do kobiety. Ta szybko wstała.
- Dziecko ja nie mogę tego przyjąć. - powiedziała ochryple, ale z czułością i wdzięcznością.
- Proszę pani, zrobi mi pani wielką przykrość jeśli tego nie przyjmie. Kiedy córka się obudzi proszę kupić jej najlepszy komputer... - powiedziałam z uśmiechem. Kobieta patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Nagle przytuliła mnie. Odwzajemniłam to.
- Dziękuję! - mówiła z wdzięcznością. Cieszyła się. Zanim jednak wzięła pieniądze pytała czy na pewno nie są mi potrzebne. Wyszłam z szpitala i szczęśliwa wróciłam do domu. Kiedy zjadłam obiad zadzwoniła pani od nauki skrzypiec, że odwołuje zajęcia i gimnastykę. Wpadłąm na pewien pomysł. Przecież nikt nie musi wiedzieć, że lekcje są odwołane. Wyszłam z domu udając, że idę na zajęcia. Tak na prawdę poszłam do Pauliny. Byłam tam tylko z dwa razy. Zadzwoniłam do dzwonka.
- O cześć! - krzyknęła Paulina i przytuliła mnie. Zaczęła wypytywać czy dobrze się czuję. Niestety nie mogłam u niej zostać, ale pomyślałyśmy, że pójdziemy na miasto.
- Zanim jednak tam pójdziemy załóż to! - powiedziała wesoła Paulina i dała mi ciuchy. Zgodziłam się. Były to szorty,bluzka na ramiączka i trampki. Kiedy wyszłam z łazienki czułam się o wiele lepiej. Było tak wygodnie!!!
- A jeśli moja mama będzie gdzieś na mieście? - spytałam. Paulina pobiegła do domu,a zaraz wróciła z czapką. Podeszła do mnie i rozwiązała mi włosy po czym trochę je potargała,potem założyła mi czapkę.
- Teraz cię nie pozna. - powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki. - podziękowałam i poszłyśmy na miasto.
- Dobra to ile masz czasu ? - spytała niebieskooka.
- Trzy godziny. - odpowiedziałam. Ona powiedziała, że to trochę mało czasu. Zaczęła kupować mi różne spodnie i bluzki. Kiedy czas zaczął się kończyć poszłyśmy do jej domu. Przebrałam się w jej pokoju. Na komputerze był włączony youtube. Widziałam tam chłopaka w ciemnych włosach. Nazywał się reZigiusz. Nie przejęłam się tym bardzo...Wiem, że Paulina kocha youtuberów...Tak ona mi wytłumaczyła wszystko o internecie... Wróciłam do domu. Miałam trochę wyrzuty sumienia, ale przecież mama mi na nic nie pozwala.
- Izabella widzę,że już jesteś. Pakuj się powoli. - powiedziała oschle. Poszłam,więc do pokoju,wyciągnęłam spod łóżka walizkę i zaczęłam się pakować. Spakowałam też nowe spodnie i bluzki,które dzisiaj kupiłam. Wyjeżdżam za dwa dni? Nie wiem...Nie pamiętam. Poszłam do mamy.
- Matko czy pozwolisz pożegnać mi się z Pauliną...Proszę....- spytałam.
- Nie. - powiedziała bez zastanowienia. Wkurzyłam się,ale zdusiłam to w sobie.
- Ale... - zaczęłam błagalnym tonem.
- Izabella! - krzyknęła mama wstając z kanapy.
- Płacę ci za lekcję, kupuję ci najlepsze rzeczy, najlepsze materiały do szkoły i do tego jeszcze podwózki, a ty mi tak dziękujesz? Do pokoju. - rozkazała. Już miałam iść,ale nie wytrzymałam.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłam i pobiegła szybko do pokoju bojąc się reakcji matki.
- Co ja zrobiłam!? - powiedziałam do siebie opierając się o drzwi. To był pierwszy mój bunt od czasów dzieciństwa! Cieszyłam się,ale też bałam. Podeszłam do dużego okna. Nagle do mojego pokoju weszła matka.
- Izabella!! Jak ty się zachowujesz!!?? Czego ty potrzebujesz masz wszystko!? - krzyknęła. Bałam się odezwać.
- Ja bym tylko chciała być tak jak moi koledzy i koleżanki. - powiedziałam cicho spuszczając głowę.
- Twoi koledzy i koleżanki,a szczególnie Paulina to są idioci!! - krzyknęła.
- Wcale nie!! Nie znasz ich!! - zaprzeczałam, lecz wiedziałam, że i tak nic nie zdziałam.
- To prawda nie znam... Oni są głupsi. - powiedziała ostro.
- Spakowałaś się już ? - spytała,a ja pokiwałam głową. Matka otworzyła walizkę. Dostrzegła sportowe spodnie i bluzki.
- Co to ma być?! Pytam się co to ma być !!?? - krzyknęła. Cały czas milczałam. Wzięła te rzeczy i gdzieś z nimi poszła. Już chciałam za nią pobiec, ale kiedy pociągnęłam za klamkę drzwi nie chciały się otworzyć...ZAMKNĘŁA MNIE!!!! Oparłam się o drzwi plecami i zsunęłam się po nich na podłogę. Schowałam głowę w kolana i zaczęłam płakać. Tak jestem słaba! Kiedy oczy już bardzo mnie piekły przestałam płakać. Podeszłam do szuflady i wyjęłam cyrkiel. Lekko przejechałam po ręce. Tylko troszkę skóra mi się zdarła. Odłożyłam cyrkiel...Jestem za słaba!!!
---------------------------------------------------------------------
Tu Papaja...Mam nadzieję,że się podobało....Komentować!
- Zobaczysz jeszcze się obudzisz...Obiecuję ci to. - mówiła kobieta, po czym się rozpłakała. Podniosła głowę. Była potargana. Stanęła tyłem do mnie, a twarzą do córki.
- Kochanie, ja wierzę, że wyzdrowiejesz....Tak dawno nie widziałam twoich radosnych oczu. Przepraszam cię, ciągle byłam taka zapracowana...Nie miałam czasu....Jak się obudzisz zabiorę cię na lody,kupię ci komputer... - mówiła co chwila przerywając, by zapłakać. Westchnęłam i wróciłam do swojego pokoju. Zaczęłam rozmyślać. To co tam zobaczyłam było straszne, ale równocześnie piękne! Widać było, że ma nadzieję, że kocha bardzo swoją córkę, a ja? Czy mama też by tak płakała? Czy byłaby smutna? Nie wiem... Byłam wyczerpana psychicznie, więc w końcu zasnęłam. Widziałam przyjemną ciemność. Wstałam o 8 00. Wyszłam z łóżka i szybko przebrałam się w normalne ciuchy. Niedługo po tym przyszedł lekarz. Radził mi bym się tak nie denerwowała i trochę zabawiła. Z wesołym humorem wyszłam z pomieszczenia. Miałam przy sobie jakieś 2 000 zł, które nosiłam już od roku...Na nic ich nie wydałam. Przeszłam parę metrów dalej i zapukałam do pewnych drzwi. Nic nie usłyszałam, więc postanowiłam wejść.
- Dzień Dobry. - powiedziałam widząc kobietę, która siedziała na krześle obok dziesięciolatki. Nie odezwała się. Bez powtarzania wyjęłam z małej torebki portfel i wyjęłam dwa tysie.
- Proszę. - powiedziałam podchodząc do kobiety. Ta szybko wstała.
- Dziecko ja nie mogę tego przyjąć. - powiedziała ochryple, ale z czułością i wdzięcznością.
- Proszę pani, zrobi mi pani wielką przykrość jeśli tego nie przyjmie. Kiedy córka się obudzi proszę kupić jej najlepszy komputer... - powiedziałam z uśmiechem. Kobieta patrzyła na mnie ze zdziwieniem. Nagle przytuliła mnie. Odwzajemniłam to.
- Dziękuję! - mówiła z wdzięcznością. Cieszyła się. Zanim jednak wzięła pieniądze pytała czy na pewno nie są mi potrzebne. Wyszłam z szpitala i szczęśliwa wróciłam do domu. Kiedy zjadłam obiad zadzwoniła pani od nauki skrzypiec, że odwołuje zajęcia i gimnastykę. Wpadłąm na pewien pomysł. Przecież nikt nie musi wiedzieć, że lekcje są odwołane. Wyszłam z domu udając, że idę na zajęcia. Tak na prawdę poszłam do Pauliny. Byłam tam tylko z dwa razy. Zadzwoniłam do dzwonka.
- O cześć! - krzyknęła Paulina i przytuliła mnie. Zaczęła wypytywać czy dobrze się czuję. Niestety nie mogłam u niej zostać, ale pomyślałyśmy, że pójdziemy na miasto.
- Zanim jednak tam pójdziemy załóż to! - powiedziała wesoła Paulina i dała mi ciuchy. Zgodziłam się. Były to szorty,bluzka na ramiączka i trampki. Kiedy wyszłam z łazienki czułam się o wiele lepiej. Było tak wygodnie!!!
- A jeśli moja mama będzie gdzieś na mieście? - spytałam. Paulina pobiegła do domu,a zaraz wróciła z czapką. Podeszła do mnie i rozwiązała mi włosy po czym trochę je potargała,potem założyła mi czapkę.
- Teraz cię nie pozna. - powiedziała z uśmiechem.
- Dzięki. - podziękowałam i poszłyśmy na miasto.
- Dobra to ile masz czasu ? - spytała niebieskooka.
- Trzy godziny. - odpowiedziałam. Ona powiedziała, że to trochę mało czasu. Zaczęła kupować mi różne spodnie i bluzki. Kiedy czas zaczął się kończyć poszłyśmy do jej domu. Przebrałam się w jej pokoju. Na komputerze był włączony youtube. Widziałam tam chłopaka w ciemnych włosach. Nazywał się reZigiusz. Nie przejęłam się tym bardzo...Wiem, że Paulina kocha youtuberów...Tak ona mi wytłumaczyła wszystko o internecie... Wróciłam do domu. Miałam trochę wyrzuty sumienia, ale przecież mama mi na nic nie pozwala.
- Izabella widzę,że już jesteś. Pakuj się powoli. - powiedziała oschle. Poszłam,więc do pokoju,wyciągnęłam spod łóżka walizkę i zaczęłam się pakować. Spakowałam też nowe spodnie i bluzki,które dzisiaj kupiłam. Wyjeżdżam za dwa dni? Nie wiem...Nie pamiętam. Poszłam do mamy.
- Matko czy pozwolisz pożegnać mi się z Pauliną...Proszę....- spytałam.
- Nie. - powiedziała bez zastanowienia. Wkurzyłam się,ale zdusiłam to w sobie.
- Ale... - zaczęłam błagalnym tonem.
- Izabella! - krzyknęła mama wstając z kanapy.
- Płacę ci za lekcję, kupuję ci najlepsze rzeczy, najlepsze materiały do szkoły i do tego jeszcze podwózki, a ty mi tak dziękujesz? Do pokoju. - rozkazała. Już miałam iść,ale nie wytrzymałam.
- Nienawidzę cię! - krzyknęłam i pobiegła szybko do pokoju bojąc się reakcji matki.
- Co ja zrobiłam!? - powiedziałam do siebie opierając się o drzwi. To był pierwszy mój bunt od czasów dzieciństwa! Cieszyłam się,ale też bałam. Podeszłam do dużego okna. Nagle do mojego pokoju weszła matka.
- Izabella!! Jak ty się zachowujesz!!?? Czego ty potrzebujesz masz wszystko!? - krzyknęła. Bałam się odezwać.
- Ja bym tylko chciała być tak jak moi koledzy i koleżanki. - powiedziałam cicho spuszczając głowę.
- Twoi koledzy i koleżanki,a szczególnie Paulina to są idioci!! - krzyknęła.
- Wcale nie!! Nie znasz ich!! - zaprzeczałam, lecz wiedziałam, że i tak nic nie zdziałam.
- To prawda nie znam... Oni są głupsi. - powiedziała ostro.
- Spakowałaś się już ? - spytała,a ja pokiwałam głową. Matka otworzyła walizkę. Dostrzegła sportowe spodnie i bluzki.
- Co to ma być?! Pytam się co to ma być !!?? - krzyknęła. Cały czas milczałam. Wzięła te rzeczy i gdzieś z nimi poszła. Już chciałam za nią pobiec, ale kiedy pociągnęłam za klamkę drzwi nie chciały się otworzyć...ZAMKNĘŁA MNIE!!!! Oparłam się o drzwi plecami i zsunęłam się po nich na podłogę. Schowałam głowę w kolana i zaczęłam płakać. Tak jestem słaba! Kiedy oczy już bardzo mnie piekły przestałam płakać. Podeszłam do szuflady i wyjęłam cyrkiel. Lekko przejechałam po ręce. Tylko troszkę skóra mi się zdarła. Odłożyłam cyrkiel...Jestem za słaba!!!
---------------------------------------------------------------------
Tu Papaja...Mam nadzieję,że się podobało....Komentować!
poniedziałek, 15 czerwca 2015
Rozdział 2 Zakończenie gimnazjum
Dzisiaj jest zakończenie gimnazjum, to dla mnie SUPER DZIEŃ bo wreszcie WAKACJE :D Ale to znaczy że za tydzień się wyprowadzam :(. Nie wiem czy mam się śmiać czy płakać, a przecież przede mną jeszcze cały Boży dzień. Oczywiście dla mojej matki czarna spódniczka i biała koszula jest zbyt mało elegancka na tak ważne wydarzenie jak zakończenie gimnazjum, tak sobie myślę że jej zdaniem powinnam chodzić tylko w eleganckich sukienkach, spódniczkach i koszulach.
Zjadłam śniadanie i ubrałam się w elegancką czarną sukienkę, wyszłam z domu oczywiście przed domem czekała na mnie limuzyna a przed nią szofer bo jak by mogło być inaczej. z powodu że trochę zaspałam musiałam wsiąść do limuzyny i pozwolić się podwieźć do szkoły. Miałam nadzieję że w limuzynie będzie czekać mama ale ona nawet nie raczyła poświęcić trochę ponad godziny na zakończenie gimnazjum swojej jedynej córki. Wyszłam z limuzyny, szłam ze spuszczoną głową prosto na sale gimnastyczną, jedyną rzeczą którą widziałam był szary chodnik z kostki, i to chyba przez to że nie patrzyłam przed siebie nie trafiłam w drzwi i upadłam na ziemię. Tylko czemu muszę mieć takiego pecha, za mną szła Paulina i dwóch chłopaków z mojej klasy.
- Nie dość że rudzielec, to ślepota. - Powiedział jeden z nich.
- Dajcie jej spokój. - Paulina podała mi rękę i pomogła mi wstać. Strasznie boli mnie noga, lecz nie powiem o tym bo przecież tańczę poloneza w pierwszej parze z dyrektorem.
Stoję w pierwszej parze obok pana dyrektora, za mną stoi Paulina z jakimś klasowym idiotą. Któraś nauczycielka włączyła muzykę, mimo tego że strasznie boli mnie noga staram się nie utykać. Musze się szeroko uśmiechać, wiem że mój uśmiech wygląda tak sztucznie, ale jak się mam szczerze uśmiechać skoro w głębi duszy chce uklęknąć na podłodze i zacząć ryczeć jak małe dziecko.
Wreszcie koniec, mogę usiąść na widowni, mam nadzieję że już nigdy nie będę musiała tańczyć ze stłuczoną nogą. Ja się tak poświęcam a na zakończeniu roku nie było moich rodziców, rodziców Pauliny widziałam, jak bym chciała mieć takich super rodziców. Mam nadzieję że to już koniec złych niespodzianek na dziś.
Usiadłam obok Pauliny a akademia mijała jak rok temu. Prawie! Pan dyrektor ogłosił mnie najlepszą uczennicą w dziejach szkoły, która trzy lata pod rząd miała średnią 6.0 i nigdy w ciągu tych trzech lat nie dostała oceny niższej od piątki. No i muszę wyjść na środek sali i powiedzieć kilka słów.
Wstałam, jestem przerażona, mam spocone ręce, brakuje mi powietrza, chyba zaraz zemdleję. Nie wiem kiedy, nie wiem jak ale znalazłam się na środku sali, a dyrektor podaje mi dyplom, a ja stoję jak zamurowana, nie wiem co powiedzieć, co zrobić. Czuje się tak jakby ktoś ściskał mi gardło, brakuje mi powietrza.
Otworzyłam oczy, lecz nie jestem na sali gimnastycznej tylko w szpitalu a przy najmniej, wydaje mi się że to szpital, obok mnie stoi Paulina i jej mama, moich rodziców nie widzę, jest bardzo prawdo podobne że ich tu nie ma. Moja przyjaciółka nie była w stroju galowym, tylko w szarej bluzie i dresach, oczywiście trzy czwartych.
[Paulina]Izabella. Tak się bałam.
[Ja] Paulina? Co się dzieje?
[P] Zemdlałaś na zakończeniu.
[J] Naprawdę???
[P] Czy cię kiedykolwiek oszukałam?
[J] Z tego co wiem to zawsze byłaś ze mną szczera.
[P] No właśnie. A poza tematem bycia szczerą to jak się czujesz?
[J] Nie raz czułam się lepiej.
[P] Mama rozmawiała z lekarzem. Pytała za ile cię wypiszą.
[J] No i kiedy mnie wypuszczą?
[P] Jutro rano, chcą cię jeszcze zostawić na obserwacji.
[J] Czyli czeka mnie długa samotna noc.
[P] Wiesz że gdybym mogła to bym z tobą została.
[J] Wiem. A widziałaś gdzieś moją mamę?
[P] Z tego co wiem przyjechała do szpitala podpisać zgodę na twoje leczenie i pojechała.
[J] Paulina. Dziękuje.
[P] Ale za co?
[J] Za to że jesteś i mnie wspierasz.
Paulina musi iść i zostanę sama. :( Mama nawet do mnie nie weszła i nie zapytała jak się czuję. Czuje się nie potrzebna, nie kochana, jednym słowem nie chciana. Ojciec się mną nie interesuje, dla niego praca jest numerem jeden w jego życiu, a przy najmniej tak mi się wydaję. A matka mimo tego że nie pracuje nie ma czasu, ciągle siedzi na imprezach lub u koleżanek, jeszcze czasem spędza czas w salonach piękności. Czeka mnie ciężka noc, samotna noc, spróbuję zasnąć. Lecz czy uda mi się usnąć, tego nie wiem.
_________________________________________
Pisała Patka :) Mam nadzieję że miło spędziliście czas na czytaniu tego oto rozdziału. Będzie nam bardzo miło jak zostawisz komentarz i wrócisz na nasz blog by przeczytać kolejne rozdziały.
Zjadłam śniadanie i ubrałam się w elegancką czarną sukienkę, wyszłam z domu oczywiście przed domem czekała na mnie limuzyna a przed nią szofer bo jak by mogło być inaczej. z powodu że trochę zaspałam musiałam wsiąść do limuzyny i pozwolić się podwieźć do szkoły. Miałam nadzieję że w limuzynie będzie czekać mama ale ona nawet nie raczyła poświęcić trochę ponad godziny na zakończenie gimnazjum swojej jedynej córki. Wyszłam z limuzyny, szłam ze spuszczoną głową prosto na sale gimnastyczną, jedyną rzeczą którą widziałam był szary chodnik z kostki, i to chyba przez to że nie patrzyłam przed siebie nie trafiłam w drzwi i upadłam na ziemię. Tylko czemu muszę mieć takiego pecha, za mną szła Paulina i dwóch chłopaków z mojej klasy.
- Nie dość że rudzielec, to ślepota. - Powiedział jeden z nich.
- Dajcie jej spokój. - Paulina podała mi rękę i pomogła mi wstać. Strasznie boli mnie noga, lecz nie powiem o tym bo przecież tańczę poloneza w pierwszej parze z dyrektorem.
Stoję w pierwszej parze obok pana dyrektora, za mną stoi Paulina z jakimś klasowym idiotą. Któraś nauczycielka włączyła muzykę, mimo tego że strasznie boli mnie noga staram się nie utykać. Musze się szeroko uśmiechać, wiem że mój uśmiech wygląda tak sztucznie, ale jak się mam szczerze uśmiechać skoro w głębi duszy chce uklęknąć na podłodze i zacząć ryczeć jak małe dziecko.
Wreszcie koniec, mogę usiąść na widowni, mam nadzieję że już nigdy nie będę musiała tańczyć ze stłuczoną nogą. Ja się tak poświęcam a na zakończeniu roku nie było moich rodziców, rodziców Pauliny widziałam, jak bym chciała mieć takich super rodziców. Mam nadzieję że to już koniec złych niespodzianek na dziś.
Usiadłam obok Pauliny a akademia mijała jak rok temu. Prawie! Pan dyrektor ogłosił mnie najlepszą uczennicą w dziejach szkoły, która trzy lata pod rząd miała średnią 6.0 i nigdy w ciągu tych trzech lat nie dostała oceny niższej od piątki. No i muszę wyjść na środek sali i powiedzieć kilka słów.
Wstałam, jestem przerażona, mam spocone ręce, brakuje mi powietrza, chyba zaraz zemdleję. Nie wiem kiedy, nie wiem jak ale znalazłam się na środku sali, a dyrektor podaje mi dyplom, a ja stoję jak zamurowana, nie wiem co powiedzieć, co zrobić. Czuje się tak jakby ktoś ściskał mi gardło, brakuje mi powietrza.
Otworzyłam oczy, lecz nie jestem na sali gimnastycznej tylko w szpitalu a przy najmniej, wydaje mi się że to szpital, obok mnie stoi Paulina i jej mama, moich rodziców nie widzę, jest bardzo prawdo podobne że ich tu nie ma. Moja przyjaciółka nie była w stroju galowym, tylko w szarej bluzie i dresach, oczywiście trzy czwartych.
[Paulina]Izabella. Tak się bałam.
[Ja] Paulina? Co się dzieje?
[P] Zemdlałaś na zakończeniu.
[J] Naprawdę???
[P] Czy cię kiedykolwiek oszukałam?
[J] Z tego co wiem to zawsze byłaś ze mną szczera.
[P] No właśnie. A poza tematem bycia szczerą to jak się czujesz?
[J] Nie raz czułam się lepiej.
[P] Mama rozmawiała z lekarzem. Pytała za ile cię wypiszą.
[J] No i kiedy mnie wypuszczą?
[P] Jutro rano, chcą cię jeszcze zostawić na obserwacji.
[J] Czyli czeka mnie długa samotna noc.
[P] Wiesz że gdybym mogła to bym z tobą została.
[J] Wiem. A widziałaś gdzieś moją mamę?
[P] Z tego co wiem przyjechała do szpitala podpisać zgodę na twoje leczenie i pojechała.
[J] Paulina. Dziękuje.
[P] Ale za co?
[J] Za to że jesteś i mnie wspierasz.
Paulina musi iść i zostanę sama. :( Mama nawet do mnie nie weszła i nie zapytała jak się czuję. Czuje się nie potrzebna, nie kochana, jednym słowem nie chciana. Ojciec się mną nie interesuje, dla niego praca jest numerem jeden w jego życiu, a przy najmniej tak mi się wydaję. A matka mimo tego że nie pracuje nie ma czasu, ciągle siedzi na imprezach lub u koleżanek, jeszcze czasem spędza czas w salonach piękności. Czeka mnie ciężka noc, samotna noc, spróbuję zasnąć. Lecz czy uda mi się usnąć, tego nie wiem.
_________________________________________
Pisała Patka :) Mam nadzieję że miło spędziliście czas na czytaniu tego oto rozdziału. Będzie nam bardzo miło jak zostawisz komentarz i wrócisz na nasz blog by przeczytać kolejne rozdziały.
poniedziałek, 8 czerwca 2015
Rozdział 1 Koncert
Jest sobota, a ja oczywiście wstaje o 7 00... Czemu? Ponieważ na o 8 00 mam koncert na skrzypcach :( Jak ja nienawidzę skrzypiec. Ubrałam się elegancko...W sumie innych ciuchów nie mam. Poszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Były tam najróżniejsze rzeczy przeznaczone do mojej diety. Moja mama każe mi rano jeść warzywka na parze, ale i tak jej nie ma w domu, więc jem coś innego. Tym razem miałam ochotę na tradycyjne płatki. Wyjęłam mleko i płatki zbożowe. Było przepyszne !! Posprzątałam po sobie i poszłam z powrotem do swojego pokoju po skrzypce. Wyszłam na zewnątrz. Ptaki śpiewały, słońce świeciło czego chcieć więcej w taki piękny dzień ? Ja chciałabym jeszcze tylko wolności... Tyle wystarczy. Nie obchodzi mnie to czy się przeziębię czy dostanę udaru ani to, że mogę złamać nogę... Chcę po prostu cieszyć się dniem i nie myśleć o tym co będzie jutro. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam iść dróżką z kostki. Doszłam do furtki i ją otworzyłam. Za nią stał szofer z limuzyną. Otworzył mi drzwi do luksusowego auta, jednak ja pokręciłam głową.
- Przejdę się. - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Może matki się bałam i słuchałam, ale służących nie będę się słuchać...Nie chodzi o to, że oni są sługami, ale o to, że tylko oni pozwalają mi na chodź chwilę wolności. Jestem pewna, że nie powiedzą tego rodzicom, ponieważ od razu by ich zwolnili.
- Ale panienko... - zaczął, jednak ja już biegłam chodnikiem. Uwierzcie, trudno jest biegać w pantoflach i spódnicy. Omijałam właśnie dom Pauliny, znając ją pewnie jeszcze spała. Zwolniłam i szybko oddychając zaczęłam sobie iść. Moje włosy związane starannie w warkocza trochę powychodziły, ale co z tego i tak matka nie raczy przyjść na mój koncert. Kiedy doszłam koncert się zaczął. Najpierw grały jakieś dziewczyny, a potem miałam ja występować. Wyszłam niepewnie na scenę. Rozłożyłam nuty i zaczęłam grać. Kątem oka dostrzegłam Paulinę. Jak zwykle ubrana była w bluzę i trzy czwarte dresowe spodnie. Blond włosy miała rozpuszczone, niebieskie oczy patrzyły na mnie z zachwytem, a buzia przyozdobiona była szczerym uśmiechem. Uśmiechnęłam się do siebie nie tracąc skupienia. Po skończonym koncercie wszyscy bili mi brawo, lecz ja zbiegłam po schodkach ze sceny i mocno przytuliłam się do Pauliny. Jeszcze nie wyjechałam, a już za nią tęsknię...
---------------------------------------------------
Pisała Papaja...Mam nadzieję, że się podobało ! Proszę o komentarze :)
- Przejdę się. - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Może matki się bałam i słuchałam, ale służących nie będę się słuchać...Nie chodzi o to, że oni są sługami, ale o to, że tylko oni pozwalają mi na chodź chwilę wolności. Jestem pewna, że nie powiedzą tego rodzicom, ponieważ od razu by ich zwolnili.
- Ale panienko... - zaczął, jednak ja już biegłam chodnikiem. Uwierzcie, trudno jest biegać w pantoflach i spódnicy. Omijałam właśnie dom Pauliny, znając ją pewnie jeszcze spała. Zwolniłam i szybko oddychając zaczęłam sobie iść. Moje włosy związane starannie w warkocza trochę powychodziły, ale co z tego i tak matka nie raczy przyjść na mój koncert. Kiedy doszłam koncert się zaczął. Najpierw grały jakieś dziewczyny, a potem miałam ja występować. Wyszłam niepewnie na scenę. Rozłożyłam nuty i zaczęłam grać. Kątem oka dostrzegłam Paulinę. Jak zwykle ubrana była w bluzę i trzy czwarte dresowe spodnie. Blond włosy miała rozpuszczone, niebieskie oczy patrzyły na mnie z zachwytem, a buzia przyozdobiona była szczerym uśmiechem. Uśmiechnęłam się do siebie nie tracąc skupienia. Po skończonym koncercie wszyscy bili mi brawo, lecz ja zbiegłam po schodkach ze sceny i mocno przytuliłam się do Pauliny. Jeszcze nie wyjechałam, a już za nią tęsknię...
---------------------------------------------------
Pisała Papaja...Mam nadzieję, że się podobało ! Proszę o komentarze :)
wtorek, 2 czerwca 2015
Prolog :)
Drogi pamiętniczku!!!
Dzisiaj stała się tragedia!!! Niedawno pisałam o Paulinie...To moja najlepsza przyjaciółka tak dla przypomnienia :) Mama stwierdziła.że ma ona na mnie zły wpływ i przez to się wyprowadzamy aż do Włodzisławia Śląskiego. A dlaczego ma na mnie zły wpływ? Dlatego że jest 4 uczennicą i raz oglądałam z nią jeden film w telewizji. TO NIESPRAWIEDLIWE :( Dlaczego wszystkie dzieci w moim wieku mogę grać w piłkę, oglądać telewizję i grać na komputerze. A ja co mogę? Czytać książki i też tylko naukowe czyli podręczniki, lektury i encyklopedię. Przecież jakbym siedziała ze trzy godziny nad książkami zamiast całych popołudni to bym nie dostawała złych ocen, przecież i tak jestem kilka lat do przodu z materiałem. Z taką wiedzą mogłabym iść już na studia a nie męczyć się w ostatniej klasie gimnazjum z samymi 6. Wszyscy mają mnie za kujonkę. Wreszcie miałam koleżankę której nie przeszkadza to że nie mam czasu wyjść z nią do kina, i że mam średnią 6.0 . A co mi wolno w weekendy? Uczyć się i grać na fortepianie i skrzypcach. Nie znoszę fortepianu a zwłaszcza skrzypiec, lecz nie mam odwagi powiedzieć tego mamie. Jestem tchórzem, jestem ciekawa czemu jeszcze żyje przecież już dawno mogłam łyknąć garść tabletek lub podciąć sobie żyły, ale boje się śmierci. Czemu mam taką matkę :( Czemu nie mogę mieć takiej rodziny jak Paulina. Ona ma wspaniałych rodziców. Jej mama pracuje na pół etapu a tata wraca o normalnej porze do domu nie tak jak mój tata, który pracuje dziesięć godzin na dobę żeby mama miała na wszystkie swoje zachcianki. Paulina ma jeszcze na tyle fajnie że ma młodszego brata. On chodzi jeszcze do podstawówki i jest jeszcze dzieckiem.
Nie mogę się doczekać końca gimnazjum i tych plotek na mój temat. Czyli że jestem rudą małpą, kujonem i przylizaną brzydulą. Moja mama też ciągle wymyśla dla mnie jakieś diety bo twierdzi że jestem gruba, ale jak zapytałam o to Paulinę powiedziała że wyglądam jak anorektyczka, więc nie wiem czy ona skłamała czy mama mnie okłamuje przez całe moje życie.
Nie mogę się doczekać końca gimnazjum i tych plotek na mój temat. Czyli że jestem rudą małpą, kujonem i przylizaną brzydulą. Moja mama też ciągle wymyśla dla mnie jakieś diety bo twierdzi że jestem gruba, ale jak zapytałam o to Paulinę powiedziała że wyglądam jak anorektyczka, więc nie wiem czy ona skłamała czy mama mnie okłamuje przez całe moje życie.
Kiedy już napisałam, zamknęłam swój pamiętnik i zmęczona swoim życiem położyłam się spać. Ciekawe w ogóle czemu rodzice chcą wyjechać na wieś...To nie w ich stylu...
----------------------------------
Siema Papasie! Ten post pisałyśmy wspólnie :) czytasz - komentujesz :) Mamy nadzieję,że się wam spodoba...Do zobaczenia niedługo :)
Witojcie!!!!
Cześć! Na tym blogu poznacie historię Izabelli Lis związaną z youtuberami !! Ostrzegamy.że nie jest to prawdą...Niektóre informacje na temat youtuberów są zmyślone :) Mamy nadzieję,że ten blog wam się spodoba. Tego bloga prowadzą dwie blogerki,jedna będzie się podpisywać Papaja.a druga Patka :) Pewnie teraz zastanawiacie się kto teraz pisze XD Od razu mówię,że piszemy tego posta wspólnie tak jak będziemy starały się pisać większość postów,jednak na wszelki wypadek mamy podpisy XD Posty będą pojawiały się raz na tydzień zazwyczaj w dni robocze.czyli od poniedziałku do piątku :)
Pozdrawiamy nasze Papasie(czyli was) !
Niedługo prolog !!
Subskrybuj:
Posty (Atom)