Jest sobota, a ja oczywiście wstaje o 7 00... Czemu? Ponieważ na o 8 00 mam koncert na skrzypcach :( Jak ja nienawidzę skrzypiec. Ubrałam się elegancko...W sumie innych ciuchów nie mam. Poszłam do kuchni i otworzyłam lodówkę. Były tam najróżniejsze rzeczy przeznaczone do mojej diety. Moja mama każe mi rano jeść warzywka na parze, ale i tak jej nie ma w domu, więc jem coś innego. Tym razem miałam ochotę na tradycyjne płatki. Wyjęłam mleko i płatki zbożowe. Było przepyszne !! Posprzątałam po sobie i poszłam z powrotem do swojego pokoju po skrzypce. Wyszłam na zewnątrz. Ptaki śpiewały, słońce świeciło czego chcieć więcej w taki piękny dzień ? Ja chciałabym jeszcze tylko wolności... Tyle wystarczy. Nie obchodzi mnie to czy się przeziębię czy dostanę udaru ani to, że mogę złamać nogę... Chcę po prostu cieszyć się dniem i nie myśleć o tym co będzie jutro. Odetchnęłam głęboko i zaczęłam iść dróżką z kostki. Doszłam do furtki i ją otworzyłam. Za nią stał szofer z limuzyną. Otworzył mi drzwi do luksusowego auta, jednak ja pokręciłam głową.
- Przejdę się. - powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Może matki się bałam i słuchałam, ale służących nie będę się słuchać...Nie chodzi o to, że oni są sługami, ale o to, że tylko oni pozwalają mi na chodź chwilę wolności. Jestem pewna, że nie powiedzą tego rodzicom, ponieważ od razu by ich zwolnili.
- Ale panienko... - zaczął, jednak ja już biegłam chodnikiem. Uwierzcie, trudno jest biegać w pantoflach i spódnicy. Omijałam właśnie dom Pauliny, znając ją pewnie jeszcze spała. Zwolniłam i szybko oddychając zaczęłam sobie iść. Moje włosy związane starannie w warkocza trochę powychodziły, ale co z tego i tak matka nie raczy przyjść na mój koncert. Kiedy doszłam koncert się zaczął. Najpierw grały jakieś dziewczyny, a potem miałam ja występować. Wyszłam niepewnie na scenę. Rozłożyłam nuty i zaczęłam grać. Kątem oka dostrzegłam Paulinę. Jak zwykle ubrana była w bluzę i trzy czwarte dresowe spodnie. Blond włosy miała rozpuszczone, niebieskie oczy patrzyły na mnie z zachwytem, a buzia przyozdobiona była szczerym uśmiechem. Uśmiechnęłam się do siebie nie tracąc skupienia. Po skończonym koncercie wszyscy bili mi brawo, lecz ja zbiegłam po schodkach ze sceny i mocno przytuliłam się do Pauliny. Jeszcze nie wyjechałam, a już za nią tęsknię...
---------------------------------------------------
Pisała Papaja...Mam nadzieję, że się podobało ! Proszę o komentarze :)
brawo pisz dalej mam nadzieje że reZi szybko się pojawi i jej pomoże
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarz, a reZi pojawi się już nie długo, może nie w następnym rozdziale ale w najbliższych rozdziałach. :)
UsuńSuper i czekam z NIE cierpliwością
Usuń