poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 13 Wygłupy w Macdonalds oraz historia Pati i Dezyderego....

Remek miał rację. Dezy był na prawdę miły, tak samo Patrycja.
- Chodź Dezy pójdziemy coś zamówić. - powiedział Remek i razem poszli stać w dość długiej kolejce. Zostałam sama z Patrycją. Miała brązowe, dosyć długie włosy z przedziałkiem po środku. Jej ciemne oczy podkreślone były eyelinerem. Ogólnie makijaż miała delikatny i bardzo ładnie to na niej wyglądało. Na początku myślałam, że będzie to jakaś strasznie wymalowana laska...W końcu to sławny youtuber! A tu proszę bardzo ładna i naturalna dziewczyna.
- Więc nazywasz się Izabella? - spytała zaczynając rozmowę. Nieśmiało pokiwałam głową.
- Słuchaj mam już cały plan na dzisiejszy dzień...Pójdziemy na zakupy i kupimy ci nowe ciuchy! A i nie bój się. Jestem normalną dziewczyną...Wiesz to, że mam rozpoznawalnego chłopaka to nie znaczy, że jesteśmy jacyś ważni... - zaczęła mówić. Trafiła w sedno. Właśnie tego się bałam, że mnie nie polubią i będą twierdzić, że jestem gorsza, ale cóż ona jest na prawdę bardzo przyjacielska.
- Dziękuję... - odpowiedziałam z uśmiechem. Po chwili przyszli chłopaki.
- O kurde! Teraz musimy czekać na ten głupi numerek! - powiedział Remek.
- Dobra mamy czas! - powiedział Dezy śmiejąc się z miny Remka.
- A więc masz tutaj tatę? - spytał Czułek zwracając się do mnie.
- Tak. - odpowiedziałam. Czułek miał blond włosy i ładne, zielone oczy. Był wysoki i szczupły, a jego głos był taki niespotykany, taki inny...Nic dziwnego, że Patrycja z nim była. Byli na prawdę fajną parą. Po połowie godziny zdążyliśmy pośmiać się, pogadać i ponarzekać na te numerki. Byłam już na prawdę bardzo głodna! Patrycja była bardzo otwarta i wesoła...Dezy podobnie. Czuli się swobodnie w swoim towarzystwie...Mimo to, że na prawdę miło mi się spędzało ten czas to czułam, że tu nie pasuję. Na szczęście kiedy jedzenie już doszło moje uczucie znikło...Mówiłam co chciałam, wiedząc, że mogę im ufać. Czułek i Pati wzięli sobie na spółę chicken box'a, a ja z Remkiem wzięliśmy 20 nuggetsów i frytki. Uwinęliśmy się z tym w bardzo szybkim tempie...Widocznie nie tylko ja byłam bardzo głodna. Kiedy już zjedliśmy wszyscy zaczęli pić colę. Nagle z ust Remika wydobył się brzydki dźwięk...W sensie, że beknął.
- No wiesz co Remek!? To wstyd! - powiedział Czułek. Wow to on taki kulturalny!?
- To wstyd, żeby bekać tak cicho. - dodał po chwili i beknął jeszcze głośniej od Remka...Wszyscy zaczęli się śmiać...Ja też i na moje nieszczęście miałam wtedy pełną buzię tego napoju. Oczywiście wszystko na siebie wyplułam. Wszyscy zaczęli się jeszcze głośniej śmiać. W końcu kiedy się już trochę uspokoiliśmy Remek dał mi serwetki bym się trochę wytarła.
- Dzięki. - odpowiedziałam i zaczęłam wycierać czarną spódnicę.
- A tak wracając do tej sytuacji, która zdarzyła się tu przed chwilą to... - zaczęła Pati, jednak Dezy jej przerwał.
- Tak wiem kotku...Zachowałem się nie ładnie. - powiedział Czułek udając smutnego.
- Nie o to mi chodziło..Chodzi mi o to, że ja umiem głośniej. - powiedziała, wzięła duży łyk coli i beknęła jeszcze głośniej od chłopaków. Tym razem to Remek wypluł colę...Tylko, że nie na siebie tylko na Czułka, który siedział na przeciw niego. Ja z Patką zaczęłyśmy się śmiać, a chłopcy patrzyli ze zdziwieniem.
- Z tymi twoimi bekami to ja cię muszę do mam talent zapisać. - powiedział Czułek nadal się śmiejąc. Po prostu tak nam odbiło, że nie wiem. W końcu jakaś pani wyprosiła nas z macdonalda mówiąc, że strasznie narozrabialiśmy...No tak wystraszyliśmy klientów bekami i śmiechami i w dodatku pluliśmy colą XD
- Rezi dzisiaj pierzesz mi koszulkę! - powiedział poważnie Czułek pokazując mokrą koszulkę.
- A ty pierzesz mi spódnicę! Przez twoje brzydkie zachowanie wyplułam sok. - zwróciłam się do Dezyderego z uśmiechem. Samochodem podjechaliśmy do domu Dezyderego...Oni przyszli na pieszo do maca, więc ich podwieźliśmy...Leciała jakaś muzyka w aucie i kiedy był instrumental to Czułek i Rezi zaczęli wymyślać słowa i se śpiewać, muszę przyznać, że Dezy ma fajny głos jeśli chodzi  śpiew. W końcu dojechaliśmy. Trochę się skrzywiłam widząc blok...Nie lubię takich mieszkań...Są małe, ciasne i w dodatku w tym budynku mieszkają inne rodziny...Na szczęście wjechaliśmy windą...Mieszkali dość wysoko...Weszliśmy do środka pomieszczenia. Najpierw był przedpokój. Był on dosyć mały i miał tylko komodę na buty....Był odcieniu karmelowego. Przedpokój prowadził do salonu, który był jednocześnie jadalnią. Była tam kanapa, obok dwa fotele, a po środku stół. Na przeciwko kanapy na ścianie wisiał telewizor, a na ziemi leżała konsola. To pomieszczenie było koloru fioletowego, a meble były ciemne...Podłoga wyłożona była panelami, a na środku leżał biały puszysty dywan, który nieco rozjaśnił ten pokój. Następnym pokojem była kuchnia. Była ona w odcieniu zieleni i ogólnie była wyposażona w wszystkie potrzebne rzeczy...no wiecie tak jak w normalnej kuchni. Łazienka była pomarańczowa, ale dodatki były białe. Kiedy się do niej wchodziło od razu widać było duże lustro, a pod nim zlew z szafeczką. Ich sypialnia była odcienia błękitnego. Znajdowała się tam szafa i łóżko. (dop.autorki: za dużo opisów XD) W ostatnim pokoju było duże jasne biurko, na którym stały dwa komputery, jakieś dziwne kamery itd. Stał tam również statyw na kamerę i lampy. Pokój był w odcieniu zieleni, jednak to był inny odcień zielonego niż ten w kuchni...
- Dobra to my zaczniemy już kręcić ten filmik, a Patrycja pójdzie z tobą na te zakupy... - powiedział Dezy naciskając na słowo " zakupy" i patrząc na Pati z  miną, która mówiła:" kiedyś wydasz przez to wszystkie nasze pieniądze. " Zaśmiałam się. Pati pożegnała się z chłopakami, ja wzięłam kasę i wyszłyśmy.
- Długo mieszkasz z Czułkiem? - spytałam z ciekawości kiedy szłyśmy chodnikiem.
- Ech...Jeszcze z nim nie mieszkam...Ale w następnym roku planujemy wziąć ślub... Dezy niedawno mi się oświadczył, więc wiesz, ale nie ma co za szybko działać. Planuję we wrześniu zatrudnić się gdzieś...Chyba, że wystarczy nam hajs z yt...Nie no żartuję...No więc planuję gdzieś się zatrudnić i być może w styczniu kupimy jakąś działkę, albo dom i dopiero kiedy będziemy pewni, że wszystko jest dobrze to możemy brać ślub...Wiesz w końcu mam już 19 lat, a Dezy 20... - powiedziała...Wow Dezy i Pati są na prawdę bardzo poukładaną parą...Mają wszystko zaplanowane...To dobrze.
- Słuchaj jak zaczął się wasz związek? - nie rozumiem czemu mnie to tak bardzo ciekawiło...Może dlatego, bo nigdy nie miałam chłopaka...
- Pamiętam, że zanim go poznałam dużo chłopaków próbowało się ze mną umówić. Nie zgadzałam się gdyż wiedziałam, że są to typowi chłopcy, którzy co tydzień zmieniają laskę. Pewnego dnia w mojej szkole pojawił się nowy uczeń...Był to oczywiście Dezydery...Cóż nasza znajomość nie była zbyt dobra. Ciągle się ze sobą kłóciliśmy, przedrzeźnialiśmy się i wyzywaliśmy od najgorszych, lecz w głębi serca wiedzieliśmy, że w ogień byśmy za sobą wskoczyli. Kto się czubi ten się lubi. - powiedziała patrząc w chodnik. Na jej policzkach zauważyłam rumieńce...
- Tak na prawdę to w sumie ja zawsze go tak wkurzałam, ale pewnego dnia Dezy miał dosyć...Miał dosyć tych kłótni i głupich zabaw...Zaczął mnie ignorować i nie spotykać się ze mną...Wtedy strasznie za nim tęskniłam i uświadomiłam sobie, że zakochałam się w tym idiocie. - mówiła dalej patrząc w chodnik.
- Uważaj! - krzyknęłam, jednak było za późno i Patrycja weszła w słup, po czym upadła.
- Nic ci nie jest? - spytałam podbiegając do jej. Powiedziała, że nie i wstała.
- Kontynuując...W końcu postanowiłam go odwiedzić i tak zrobiłam...Przeprosiłam go i on mnie też...Wtedy wyznał mi miłość i pierwszy pocałunek...I tak razem do kina, tak razem na spacer, do parku...Wymyślił mi również ksywkę: Barti, wzięła się od mojego nazwiska: Barteczko. Wtedy mieliśmy jakieś 16/17 lat. Pamiętam, że dużo złych rzeczy nas spotykało i zrywaliśmy ze sobą jakieś 10 razy, ale nigdy nie wytrzymywaliśmy bez siebie dłużej niż z pół tygodnia i tak nasz związek przetrwał do dziś. - powiedziała z ogromnymi rumieńcami na polikach..
- Wow! - powiedziałam z podziwem...Widać było, że są na serio w sobie zakochani..Chciałabym kiedyś poczuć to, że jestem najważniejsza dla kogoś. W końcu przekroczyłyśmy próg ogromnego centrum handlowego...Zaczyna się!
---------------------------------------------
Pisała Papaja...Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca rozdziału i nie zanudziliście się przy tym na śmierć, ale wielkości rozdziałów nie ma ograniczonej, więc trzeba z tego korzystać XD

3 komentarze:

  1. Super rozdział. I mam dla ciebie wiadomość otóż... Nominowałam cię do LA więcej tu >>> http://pamietnikjackafrosta.blogspot.com/2015/08/dziekuje-za-trzecie-la.html <<< Mam nadzieję, ze się cieszysz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wiem,że spuźniona,ale mam nadzieję,że nie będziesz zła :)

    OdpowiedzUsuń