poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 9 Mam braciszka?

Wsiadłam na rower i wzięłam głęboki wdech.
- Najważniejsze, byś umiała utrzymać równowagę. - powiedział uśmiechnięty Remek, jednak ja nie odwzajemniłam uśmiechu. Byłam skupiona na rowerze. Postawiłam stopy na pedałach i ruszyłam. Na początku kierownik skręcił gwałtownie w lewo, lecz szybko go wyprostowałam. To było nawet łatwe!
- Widzę, że załapałaś!! - ucieszył się Remi i wyprzedził mnie na swoim rumaku :D Całą drogę milczeliśmy...No prawie, bo czasami coś tam Remek się zapytał no to trzeba odpowiedzieć. Wiecie chciałabym z nim pogadać i w ogóle...Mam sporo pytań, jednak ciągle myślałam o tacie...I o tym czy będzie mnie jeszcze chciał. Wydawało mi się, że nasza wycieczka nigdy się nie skończy. Chciałam już odwiedzić tego tatę mieć to za sobą.
- Chcesz o czymś porozmawiać? - spytał Remek odwracając głowę w tył. Powiedzieć mu o swoich obawach? A jeśli mnie wyśmieje? Rezi zjechał trochę na bok, gdyż chciał jechać koło mnie, jednak w tej samej samochód zaczął mnie wyprzedzać. Chyba nie zauważył Remka i nie miał szans zahamować. To wydarzyło się w sekundę... Oderwałam jedną rękę od kierownika i złapałam ciemnowłosego za ramię. Szybko skręciłam na pobocze, po czym wylądowaliśmy na trawie. Szybko wstałam i pomogłam wstać chłopakowi.
- Kurde Remi nic ci nie jest?! - spytałam się szybko. Mój głos drżał tak samo jak moje ciało. Spojrzałam na przejechany rower...Tam mógł być Remek! Chłopak chyba pomyślał o tym samym, bo w jego oczach pojawił się strach.
- Patrząc na mój rower muszę przyznać, że jestem zdrowy jak ryba! - powiedział krzykliwym głosem.
- O faaaaaaak!! - powiedział przedłużając ten brzydki wyraz i przeczesując ręką włosy. Był strasznie spięty...Zresztą ja jeszcze bardziej. Nawet nie zauważyłam kiedy po policzkach zaczęły spływać mi łzy.
- Nie płacz. Nic się nie stało. - mówił Remek trzęsącym się głosem. Spojrzałam na niego. Teraz dopiero uświadomiłam sobie co mogło się stać! On mógł zginąć, ale na szczęście on tu jest! Żyje! Nie mogłam się powstrzymać i przytuliłam go tak jakbym chciała sprawdzić czy na pewno żyje. Chłopak odwzajemnił przytulasa. Po chwili z samochodu wyszedł kierowca. Był wyraźnie wkurzony.
- K*rwa!! Dzieciaku mogłeś to być ty!! - krzyknął na Remka pokazując mu rower w częściach.
- Niech się pan nie denerwuje. Dobrze  wiem, że to moja wina. Zapomnijmy o tej sprawie. Rower kupi się nowy. - powiedział spokojnie Remik.
- No dobra...Ale uważaj, bo twoja dziewczyna nie będzie cię ratować za każdym razem. - powiedział ostrzegawczo. Wziął pozostałości po rowerze tak by mógł przejechać samochodem i zaraz go nie było. Remi podszedł do roweru....Ja poszłam w jego ślady.
- To mogłem być ja! - powiedział z przerażeniem wplątując dłonie w swoje włosy.
- Dziękuję ci!! - krzyknął nagle i przytulił mnie podnosząc tym samym do góry. Znów płakałam...Tym razem ze szczęścia. Pozbieraliśmy pozostałości po rowerze i wrzuciliśmy do kontenera.
- To co spacerek? - spytałam uśmiechając się.
- Nie sądzę. - powiedział i wziął rower Wiki.
- Kto prowadzi, a kto na bagażnik? - spytał z zachęcającym uśmiechem.
- Chce na bagażnik!! Jeśli zginiemy to przez ciebie, a nie przeze mnie!! - zaśmiałam się wsiadając na bagażnik...Czeka mnie niewygodna wycieczka XD Tym razem cały czas ze sobą gadaliśmy. Wreszcie dotarliśmy na miejsce.  Był to dosyć mały domek, ale pomieścił by z 3 osoby. Zadzwoniłam dzwonkiem i wstrzymałam powietrze. Otworzyła mi siwowłosa staruszka. Zauważyłam jednak, że w włosach widać było też troszkę rudego.
- Nadia?! - powiedziała ze zdziwieniem i zaczęła mi się przypatrywać.
- Nie. Jestem Izabella. - odpowiedziałam zmieszana. Remi cały czas mi towarzyszył stojąc obok mnie.
- Jak to nie? Twoja matka zabrała cię na koniec świata! Nawet nie wiesz jak twój ojciec płakał za tobą, nawet nie wiesz jak jesteś do niego podobna! Te oczy, ten nos i piegi! A włosy masz po mnie. Wchodź kochanie. - powiedziała ucieszona...Czy to znaczy, że to jest moja babcia? Weszłam do środka.
- To ja tu poczekam. - powiedział Remek nie chcąc widocznie się wtrącać, jednak wolałabym żeby był tu ze mną. Na szczęście staruszka po chwili też go zaprosiła.
- A czemuż to? Wchodź chłopcze. - Chłopak wszedł dziękując.
- Siadajcie, zaraz pójdę po herbatę. - powiedziała i poszła najprawdopodobniej do kuchni. Usiadłam na kanapie w różne kwiaty i rozejrzałam się. Było tu bardzo przytulnie. Po chwili pani...Ekhm Ekhm...Po chwili babcia wróciła z trzeba filiżankami herbaty. Upiłam łyk...Była strasznie słodka, ale pasowało mi to.
- Myślałam, że cię już nie zobaczę. - przerwała ciszę.
- To znaczy, że mam mówić do pani babciu? - spytałam niepewnie, a staruszka się uśmiechnęła.
- Naturalnie dziecko. - odpowiedziała szczęśliwa.
- Babciu, wiesz gdzie jest mój tata? - spytałam się nie wiedząc co zaraz usłyszę.
- Kiedy twoja matka zabrała cię na drugi koniec Polski twój ojciec był w rozsypce...Na szczęście przyjechała wtedy córka sąsiada, Agnieszka. Była ładna, mądra i dobra. Bardzo szybko tata się z nią zaprzyjaźnił...Potrzebował jej. Agnieszka pomogła mu. W końcu stało się...Jakieś 10 lat temu zabiły dzwony kościelne i wzięli ślub. Razem wyjechali do Warszawy, ponieważ urodził im się Łukasz i nie pomieścili by się tam. Z tego co wiem przyjadą tutaj po wakacjach. - powiedziała uradowana. Cały czas patrzyła się na mnie jak w obrazek.
- Czyli mam braciszka? - spytałam. Cały czas byłam pewna tego, że zawsze będę sama jeśli chodzi o rodzeństwo, a tu proszę!
- Tak. - odpowiedziała babcia.
- Ej za jakieś cztery dni wyjeżdżam do Warszawy w odwiedziny do kumpla Dezyderego!! On również jest youtuberem i w tym serwisie znany jest jako Masterczułek nie wiem czy słyszałaś.Będę tam z jakieś trzy dni u niego. Mamy zamiar nagrać jakiś filmik. - powiedział...W sumie to dobry pomysł, ale co z mamą, a poza tym nie wiem jaki jest ten Dezydery.
- Nie martw się. Dezydery na pewno bardzo cię polubi, jego dziewczyna Patrycja Barteczko też! - powiedział czytając mi w myślach.
- Mam nadzieję... - mruknęłam pod nosem. Spędziliśmy u mojej babci z dwie godziny na rozmowie...Tak bardzo się cieszyła...Potem wróciliśmy do domu. Z strachem weszłam do środka. Nagle w drzwiach kuchni stanęła mama.
- O proszę nasza dama wróciła! - powiedziała z gniewem...No pięknie zaczyna się...Płacz...Krzyk...
------------------------------------------------------
Pisała Papaja :D Bardzo dziękujemy za komentarze!!!

6 komentarzy:

  1. Super rozdział. Ona musi z nim pojechać i walić tą matkę . Przez swoją głupotę pewnie straci córkę, ale to będzie tylko jej wina. Gdyby Izabela zamieszkała z ojcem to by było nawet lepiej :) Super opowiadanie i czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że szybko dodacie bo się zakochałam w tym opowiadaniu. Przy okazji informuję, że u mnie też są już nowe rozdziały i to na trzech blogach :D
    http://justyna-i-on.blogspot.co.uk/2015/08/prolog.html oto jeden z moich blogów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak,ale w tedy nie poznała by Remika jakby mieszkała tam od początku,a jakby mieszkała puźniej to rozstała by się z nim <3

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Nie moge się doczekać nexta i dobże,że Remkowi nic się nie stało,a najlepsze jest to,że ona szybciej się nauczyła jeździć na rowerze niż ja xd czekam (nie) cierpliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w two... ekhem ekhem w waszym blogu niecierpliwie czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń