sobota, 31 października 2015

Halloween

Ten rozdział nie jest powiązany z fabułą!
Czytasz na własną odpowiedzialność :)

Dziś Iza wstała o normalnej porze, założyła białą bluzkę z nadrukiem klatki piersiowej, do tego złożyła czarne getry, i zrobiła sobie straszny makijaż.
Ruda dziewczyna schodzi po schodach do kuchni i siada przy stole czekając na śniadanie...Wygląda na zadowoloną. Nagle do pomieszczenia wbiega ośmioletni chłopiec, jest jeszcze w piżamie. Chłopiec zaczyna się drzeć i uciekać, kiedy widzi twarz swojej siostry. Iza wybucha na to śmiechem. Wkrótce dołącza do nich cała rodzina...Każdy jest trochę zdziwiony makijażem niebieskookiej, ale ona szybko to tłumaczy mówiąc, że jest Halloween i chce trochę postraszyć...
Łukaszowi bardzo spodobały się plany siostry i chciał iść z nią, Iza nie chętnie na to przystała, w końcu małe dziecko jest jak kula przy nodze... Po przepysznym śniadaniu chłopiec się ubrał a jego starsza siostra zrobiła mu makijaż jak dla batmana ( Do czubka nosa przez kości policzkowe narysowała mu czarną linię i tak pomalowała wszystko w górę). Rodzeństwo razem wyszło z domu i poszło do sąsiadów, czyli do Wiktorii i Remka. Drzwi otworzyła Wiki.
- O Boże!!! - Przeraziła się biedna widząc przebierańców.
- Nie bój się to tylko my. - Łukaszek był bardzo zadowolony że ktoś się go przestraszył.
- Prawie przez was dostałam zawału serca.
- Jest Remek? Jego też chcemy nastraszyć? - Iza powiedziała cicho lecz Wiki dała radę ją usłyszeć.
- Tak w swoim pokoju. - Odpowiedziała.
- Jeszcze śpi, więc macie większą szansę go wystraszyć. - szepnęła Wiktoria Izie. Ledwo to usłyszałem...Miałem nadzieję, że Iza pójdzie gdzieś z swoimi przyjaciółmi, gdzieś w straszne miejsce...Tylko dzisiaj mam szansę, by wreszcie się zabawić noi nakarmić swój głód...Dziewczyna wchodzi po cichu na górę. Uchylają drzwi chłopaka...Ileż on ma w sobie optymizmu! Nim na pewno się nakarmię...Jego strachem...O tak...Iza podeszła do chłopaka i nachyliła się nad nim. Jej brat połaskotał go w stopy. Chłopak otworzył oczy z uśmiechem, a kiedy zobaczył dziewczynę krzyknął jak dziewczynka i spadł z łóżka...Nawet tak mały strach mnie cieszył, ale ja chcę więcej! Dziewczyna i jej brat zaczęli się śmiać, a chłopak udawał, że się obraził...Wkrótce wszyscy się śmiali, jak ja tego nienawidzę...Śmiać mogę się tylko ja! Już niedługo... Remek wstał z podłogi i nadal udawał obrażonego, lecz nie długo, podszedł do niego Łukaszek i go przytulił.
- Remek nie gniewaj się to były tylko żarty. - Powiedział drżącym głosem.
- Łukasz nie gniewam się na ciebie tylko na twoją siostrę. Bo ty mnie przeprosiłeś a ona nie. - Powiedział po czym pokazał  język.
- No niech ci będzie. - Powiedziała z niechęcią rudowłosa i też przytuliła Remka.
- No teraz to rozumiem. - Powiedział po czym dodał. - Przeprosiny przyjęte.
- Bleeee!!!!! - Obrzydził się chłopiec. - Jak zaczniecie się całować to ja sobie idę do domu. - zakrył rękoma oczy... Iza szybko odsunęła się od Remka. Nie rozumiem ludzi...Kochają się, ale nie powiedzą tego bo się boją...Miłości też nie rozumiem...Chyba, że kochasz tylko samego siebie. Po chwili Iza zaczęła malować chłopaka, z tego co wiem ma na imię Remigiusz...
- Dobra już wystarczy. - powiedział czarnowłosy, kiedy rudowłosa zaczęła malować go białym pudrem.
- Remek bądź cierpliwy! - powiedziała dziewczyna i kontynuowała swoje dzieło...Umalowała twarz chłopaka na biało, tak samo jak jego dłonie. Usta i nos zrobiła czarnym, wokół oczu również pomalowała czarnym cieniem. Kiedy Izabella skończyła podeszła do szafki i wyjęła bluzę. Remek włożył ją i założył kaptur. Według dziewczyny wyglądał idealnie i strasznie, ale według mnie to było słabe...Oni nie mają pojęcia jak wyglądają potwory z drugiej strony świata...
- To co przejdziemy się na miasto? Postraszymy trochę i w ogóle. - zaproponował Remek. Łukasz od razu spytał czy może iść z nimi...Widziałem  po dziewczynie, że nie chce by jej brat im towarzyszył.
- Jasne! - powiedział Remek z uśmiechem. Izabella ze smutkiem też się zgodziła. Remek i Łukasz szli z przodu bardzo dobrze się bawiąc, dziewczyna przeciwnie. Czarnowłosy nagle wziął chłopczyka na barana. Iza patrzyła na nich z zazdrością...
Tą chwilę przerwał telefon Izy... Dzwonił do niej tata, powiadomił ją o obiedzie, i powiedział że może zaprosić Remka na obiad. Remek chętnie przyjął zaproszenie... Podczas obiadu Łukasz musiał wszystko opowiedzieć, jak to małe dzieci, nie wiem kto, i po co wymyślił te małe potworki, ale jakbym spotkał to bym zamordował.
- Tato wiesz jak Wiki się przestraszyła??? - Powiedział chłopiec z pełną buzią.
- Synku nie mów z pełną buzią. - Matka zwróciła mu uwagę.
- Mamo a wiesz że Remek i Iza się prawie pocałowali. Obrzydliwe. - Powiedział wypluwając jedzenie z buzi na talerz.
- Wcale nie!!! - Iza się oburzyła.
- Właśnie że tak. Przytulaliście się, jeszcze chwila i byście się całowali. - Skomentował... Remek nie odpowiedział.
- Dzieci nie kłóćcie się!!! - Ojciec podniósł głos.
- Ale tato to jest prawda. - Powiedział Oburzony ośmiolatek.
- Łukasz nie wtrącaj się w sprawy siostry. Jak chce się całować z Remkiem to niech się z nim całuje. - Skomentował ich ojciec.
- Tato!!! - Powiedziała rudowłosa.
- No właśnie tato to obrzydliwe. - Powiedział Łukasz. - A będę mógł iść znowu z Izą?
- Jak Iza i Remek się zgodą to ja nie mam nic przeciwko. Bo jednak mogą chcieć pobyć sami.
- Ja nie mam nic przeciwko. - Powiedział Remek.
- No niech idzie z nami. - Iza się zgodziła ale nie była z tego powodu zadowolona.
- To jeśli tak. To możesz. Iza tylko przyprowadź go do 22 00.
- Oczywiście. - odpowiedziała dziewczyna uśmiechając się sztucznie. Wszyscy razem poszli do Remika, w sumie sam nie wiem po co. Weszli do środka. 
- Gdzie Remek byłeś? Obiad już ci ostygnął. - powiedziała jego mama.
- Byłem na obiedzie u Izabelli. - odpowiedział.
- A to na marne wykładałam ci obiad. -  Mama Remka była bardzo zdenerwowana.
- Proszę pani niech pani się nie gniewa na Remka. - Poprosił Łukaszek.
- Dziecko ja się na niego nie gniewam, ale po co wkładałam mu ten obiad? - Z trudem powstrzymała się od bluźnierstwa.
Ktoś pika do drzwi, Remek podszedł do nich i je otworzył. Przed drzwiami stał chłopak i dziewczyna w strasznych makijażach.
-AAAAA!!!!!!! - Wydarł się Remek.
- Jezu Remek ale z ciebie strachajło. - Powiedział chłopak.
- Cześć Dezy. Cześć Patrycja. Fajne makijaże. - Powiedziała Iza podchodząc do drzwi... Zaraz za nią podbiegł Łukasz.
- AAAAAAA!!!!!!! - Popłakał się ze strachu i uciekł do pokoju Remka.
- Wejdźcie. Ale nie wchodźcie na razie na górę bo tam pobiegł Łukasz, ja z Izą pójdziemy go uspokoić. - Powiedział Remek po czym wziął Izę za rękę i wszedł z nią na górę.
- Łukasz braciszku. - Iza przytuliła swojego brata.
- Nie musisz się ich bać, to Dezy i Patrycja. - Powiedział Remek i pogłaskał go po głowie i przytulił go i Izę... Wtedy w drzwiach stanęła Wiki.
- Wyglądacie jak jedna wielka szczęśliwa rodzina. - Powiedział... Remek szybko się odsunął i zamknął drzwi. 
- To Masterczułek!? - zdziwił się Łukasz.
- Tak. - zaśmiał się Remek.
- To chodźmy do niego! - chłopiec od razu się rozpogodził i popędził na dół. Łukasz zatrzymał się przed Czułkiem.
- Sory, że cię wystraszyłem...W ogóle ja z Patrycją coś dla ciebie mamy! - powiedział uśmiechnięty Dezy klękając na kolanie, by być równo z chłopcem.
- A co takiego!? No pokaż! Pokaż!! - krzyknął chłopiec skacząc dokoła blondyna. Pati również przyklękła obok Dezego i wyjęła z kolorowej torebki pistolet. Kiedy się go nacisnęło wydawał różne odgłosy. Dzieciak cieszył się jakby dostał np: ze sto cukierków..
- Dziękuję !!!- krzyknął chłopiec i zaczął strzelać. Dezy udawał, że umarł, a reszta wybuchła śmiechem...Śmiejcie się póki możecie...Wreszcie wieczór!! Zabawa niedługo się zacznie!!
- A może chodźmy odwiedzić kilku sąsiadów i zażądać słodyczy w zamian za spokój. - Zaproponowała Iza.
- Czyli? - Spytał mały rudy chłopiec.
- Cukierek albo psikus? - Powiedziała Iza trochę zirytowana.
Moje ofiary poszły spłatać kilka psikusów, lub wyłudzić cukierki, gdy zbliżała się 22 00 i Łukaszek musiał iść do domu Iza wzięła go za rękę i zaprowadziła pod same drzwi... Teraz zacznie się zabawa... Na dworze jest już całkiem ciemno, księżyc jest nie widoczny, na niebie nie ma żadnej gwiazdy, a czwórka nastolatków zabrało, namiot, cztery śpiwory i kilka koców, no i wybrali się do lasu. Mieli zamiar  spędzić tam całą noc. Gdy rozpalili ognisko chłopaki zaczęli straszyć dziewczyny. Co chwilę mówili ,,Bu" albo je łaskotali, lub opowiadali straszne historie które niby są prawdę.
Może zacznijmy od czegoś mało strasznego. Wysiliłem więc swój umysł i stworzyłem zjawę, która leciała dokoła drzewa,a potem zniknęła...Widział to tylko jeden chłopak, ten blondyn...Natychmiast poczułem jego strach...Ach wreszcie. Z namiotu wyszła reszta.

- Wi... Widzieliście to!? - krzyknął Dezy z przerażeniem.
-  Co takiego? - spytała Patrycja, która go przytuliła i uśmiechnęła się. Chłopak przestał się bać...
- Już nic. - powiedział uśmiechnięty...Postanowiłem znów wytworzyć to samo...Tym razem zauważył to Remek. 
- Co to było!? - spytał. On również się bał, jego strach był idealnym pożywieniem dla mnie.
- Chłopaki nie straszcie, wiemy, że to wy. - powiedziała Iza krzyżując ręce. Oj nie bądź taka pewna...
- Ale to wcale nie my! - oburzył się Remek.
- Na pewno. - Powiedziała Patrycja i Razem z Izą weszły do namiotu.
- Dezy nie wiem co się tu dzieję i chyba nie chcę wiedzieć. -Powiedział przerażony Remek.
Ja też przyjacielu. Ja też. - Dodał Dezy.
Teraz coś co zryje im psychikę... Wyślę im tam kobietę o różowych włosach, której wzrok zahipnotyzuje każdego kto wie na czym stoi.
Znalezione obrazy dla zapytania zjawa obrazki
_________________________
Siedzę w namiocie z Patrycją, nagle słyszymy krzyk Remka... Gdy wyszłyśmy zobaczyłyśmy Remka i Dezego mocno przerażonych. Przed nimi stała kobieta w czarnej sukience i różowych włosach, stała nie ruchomo i wpatrywała się w chłopaków.
- Dezy co się dzieje? - Spytała Patrycja.
- Jeżeli ona to nic to jest spoko. - Odpowiedział Dezy.
,,Gdy spojrzysz w oczy me
wszystko zmieni się
Dotyk ukochanej osoby
w mig zabije cię."
Usłyszeliśmy dziwny głos, dochodzący ze strony dziwnej kobiety. Dezy i Patrycja raz na nią spojrzeli, i przez chwilę stali jak zahipnotyzowani.
- Dezy, Patrycja odwróćcie wzrok. - Krzyknęłam. A po policzku spłynęła mi łza... Remek złapał mnie za rękę... Za sobą usłyszeliśmy krzyk... Czarnowłosy przewrócił mnie na ziemie. wokół zrobiło się jasno na ułamek sekundy. Strasznie się boję, nie wiem co się dzieję, kim ona jest, co to wszystko ma znaczyć.
- Remek kocham cię. - Powiedziałam pewna że to już ostatnie sekundy mojego życia... Piwnooki nic mi nie odpowiedział tylko mnie pocałował. To było przyjemne uczucie, lecz inaczej wyobrażałam sobie mój pierwszy pocałunek i ostatni pocałunek. Przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz, jednak przez to co się właśnie stało nie mogłam skupić się na pocałunku..Oderwaliśmy się od siebie. W jego oczach widziałam strach...Co on mógł widzieć w moich? Strach, smutek, przerażenie, zdziwienie? Kobieta o różowych włosach zniknęła, popatrzyliśmy się wszyscy na wszystkich. Z przerażonych oczu Patrycji i Dezego leciały słone łzy...Dotyk ukochanej osoby w mig zabije cię...Nikt nie musiał nic mówić, każdy wiedział o co chodzi...Pati stała na przeciw Dezyderego już na prawdę płacząc...To nie może się tak skończyć!! 
- Dezy nie obchodzi mnie ta głupia rymowanka! Proszę ja chcę cię dotykać. - wyznała, Dezy ją poparł. Widziałam w ich oczach tęsknotę za sobą. Patrycja nagle chciała podejść do chłopaka, tak samo jak on do niej. Szybko z Remkiem podbiegliśmy do nich i z niechęcią odciągnęliśmy ich od siebie. Usiadłam z Dezym na konarze drzewa. Płakał...Wszystko miało być tak dobrze...Czemu nie jest!! To jest jakiś pojebany horror! A może ktoś robi sobie z nas żarty?! Czułek przytulił mnie mocno...To nie skończy się dobrze, oni tak dłużej nie wytrzymają...Moje serce bije coraz mocniej z minuty na minute, oddech jest płytki i nierówny, strach paraliżuje moje ciało...
- Musiałem patrzyć na tą kobietę! Na tę dziwkę!! - krzyknął załamującym się głosem...Ciekawe jak trzyma się Patrycja...Pewnie nie lepiej...
____________
Czas na trzecią oby ostatnią próbę, co myślicie że znęcanie się nad nimi sprawia mi przyjemność, to macie rację. To będzie najgorsze, teraz poleje się krew,oby.
___________________
Nie wierzę, osoba którą kocham nad życie nigdy nie może mnie dotknąć ani ja jej. To już koniec, gdyby nie Iza zabił bym się tera od razu, bez chwili zastanowienia, do tej pory żyłem dla Patrycji. A teraz dla kogo mam żyć? No dla kogo? Nigdy nie spotkam drugiej takiej dziewczyny jak Pati.
- Dezy kto to jest? - Powiedziała Iza wskazując na małą dziewczynkę idącą w stronę Patrycji, szła ona wolno, tak jak te wszystkie zombie w horrorach.
- Nie wiem, ale to coś chce skrzywdzić moją Patrycję. - Szybko wstałem, mimo tego że ja jej nie mogę dotykać będę jej bronił... Idę w stronę Remka, może on będzie wiedział co zrobić.
- Dezy gdzie Iza? - Spytał się Remek.
- Szła za mną. - Odpowiedziałem.
- Jak to zgubiłeś ją? - Remek wygląda na przerażonego, szybko pobiegł jej szukać... Gdy tylko Remek się oddalił zobaczyłem Izę, była otoczona przez wiele takich postaci, usłyszałem za sobą kroki, odwróciłem się a tam chorda takich postaci.
- Patrycja trzymaj się. wszystko będzie dobrze. - Powiedziałem mimo tego że w to nie wierzę.
- Dezy!!!!!!!!!!- Krzyknęła Patrycja... Spojrzałem na nią i dopiero po chwili się zorientowałem, że jakaś mała diablica złapała ją za nadgarstek. Po jej twarzy było widać cierpienie, strasznie krzyczała, płakała, błagała o śmierć.
- Patrycja przepraszam za to co zrobię. - Nie byłem pewien czy chcę to zrobić. Dookoła było mnóstwo małych dziewczynek o czerwonych niczym ogień oczach. Poczułem dziwny zapach, tak jakby spalona skóra, spojrzałem na niej rękę, dookoła dłoni demona skóra Patrycji była czarna.
- PRZEPRASZAM !!! - Krzyknąłem. Nie wiem czemu miałem wrażenie że jej ból jest równy mojemu bólu, tylko ona cierpiała fizycznie a ja psychicznie, patrząc jak cierpi, wiedząc że prędzej czy później umrze. W końcu odważyłem się i ją pocałowałem.
Ona szybko upadła na ziemię z jej ręki leje się krew. Z minuty na minutę robi się bladsza. A ja czuję się coraz gorzej, czuję że umieram, cierpię, wszystko mnie boli. Brakuje mi powietrza, nie mogę się ruszać, przestaję słyszeć i widzieć, czuję się tak jakby moja skóra się paliła. Czułem jak wszystko mnie boli, a moje komórki umierają...Wyobraziłem sobie twarz Patrycji, chcę ją widzieć kiedy umrę...Poczułem jak tracę czucie. Strach jaki mi przy tym towarzyszył jest nie do opisania...Czy dobrze zrobiłem? A może mieliśmy szansę? Z moich oczu leciały łzy bólu fizycznego i psychicznego...Moje serce dosłownie jakby się rozdzierało, krzyczałem i zwijałem się z bólu. Nagle poczułem ból w głowie i zapadła gęsta ciemność. Nie pamiętałem już nic, ani nic nie czułem...
________________
Widziałam wszystko, widziałam jak ta dziewczynka wypalała rękę Patrycji, widziałam jak cierpiała, a tym samym jak Dezy cierpiał. Nagle ją pocałował. Zatkałam usta dłońmi....Pocałunek śmierci...Z moich oczu poleciały łzy, tylko nie oni!! Czemu oni, czemu my?! Tak ma się to skończyć!? Boże i jeszcze ta moja bezradność, ja nie mogę nic zrobić!! Nic!! Nie mam na to wpływu!! Proszę niech ktoś mnie stąd zabierze, bo ja nie mogę zrobić kroku! Moje sparaliżowane ciało...Nie mogłam się poruszyć! Widziałam wszystko, Patrycja leżąca na ziemi z otwartymi oczami, blada...Martwa!! Zdawało mi się, że patrzy na mnie, że chce bym jej pomogła...Nagle usłyszałam przerażający krzyk, przez który po moim ciele przeszedł dreszcz. Płakałam jak nie wiem...Moje włosy lepiły się od błota, ogólnie wyglądałam pewnie jak żywy trup...Wiem czyj to był krzyk, spojrzałam w prawo...Leżał tam Dezy, a raczej zwijał się bólu...Podbiegłam do niego nie zwracając uwagi na armię dziewczynek...
- Dezy nie!! Proszę nie umieraj, nie odchodź!!! Dasz radę! - krzyczałam. Mój głos zachrypnięty i całkowicie załamy. Na moich oczach umierał mój przyjaciel, a ja siedzę obok nie mogąc nic robić i tylko ryczę !! Widziałam jak magiczna siła niszczy go od środka, a ja co!!?? Nie mogę zrozumieć tego co się tu stało, nawet nie próbuję...Nagle zobaczyłam Wiktorię, stała z kamieniem w ręku...W ciągu sekundy rzuciła nim w Dezego, trafiła prosto w głowę. Zielonooki przestał się ruszać, a jego klatka piersiowa już nie unosiła się. Nie!!! Nie!!! Nie...Z jego głowy polała się krew...Nie mogłam patrzeć nie mogłam, wkrótce zobaczyłam Remka, uklęknął przy mnie przytulając mnie...
Więc zostałam tylko ja, Remek i Wiki, lecz nie wiem czy ona chce nam pomóc czy nas zabić, prędzej to drugie. Dookoła jest ciemno, zgraja małych dziewczynek wyparowała. dookoła pojawiła się gęsta mgła, jak w najprawdziwszym horrorze. Trawa zaczęła robić się czarna, a mgła coraz gęstsza.
- Wiki jak mogłaś to był mój przyjaciel!!?? - Remek nie wytrzymał. - Odpowiedz mi. Myślałem że jesteś moją malutką siostrzyczką która nigdy by nie zabiła komara.
- Remek zawsze to ty byłeś na pierwszym miejscu. Pierworodny, jeden z pierwszych co ma milion subów, masa fanek, jazda na krosie, Iza zawsze wolała ciebie niż mnie, a chciałam się z nią zaprzyjaźnić. - Mówiła, lecz to nie był jej głos, mówiła zupełnie bez uczuć tak, jak ten duch przez którego Dezy i Pati nie mogli się dotykać.
- Przecież wiesz że to nie prawda. - Powiedział Remek.
- Remek to nie jest Wiktoria, ona jest opętana, przez coś. - Jestem tak przerażona że ledwie to z siebie wykrztusiłam.
- Giń... Umieraj w męczarniach... Skazuję cię na śmierć - Wili podniosła głowę palcem wskazała na Remka, jej oczy, składały się tylko z białka, a włosy stanęły dęba.
- Wiki co ty mówisz, przecież jesteś moją najlepszą przyjaciółką, a to twój brat, nie zrobisz mu krzywdy. Nie możesz.
- A kto mi zabroni? Może ty? ciebie mogę zabić jedną ręką.
- Wiki wiem że tego nie zrobisz. - Miałam taką nadzieję lecz się pomyliłam. Z jej palca wskazującego wydobyła się błyskawica i trafiła prosto w serce Remka.
- Remek!!! NIE!!! Nie wierzę że to zrobiłaś. - Remek leżał na ziemi jak długi, był blady i zimny, jeszcze było słychać serce, lecz bardzo słabo. Po chwili Wiki upadła na ziemie z niej uniósł się szary dymek, który po chwili znikł w mgle. Czyżby ona też umarła?
- Boże czym ja sobie zasłużyłam. - Zadałam pytanie oczekując odpowiedzi lecz jej nie otrzymałam. Patrzyłam się w górę, niebo zasłaniały czerwone i brązowe liście na drzewach. Gdy spojrzałam na ziemię zobaczyłam że wszędzie jest krew, moja psychika tego nie wytrzymuje, też chcę umrzeć. Czemu oni umarli a ja nie? Zaczęłam płakać. Znalazłam kawałek sznura, on chyba czekał specjalnie na mnie. Zrobiłam pętelkę i zaczepiłam o drzewo najbliżej położonego ciała Remka i łożyłam w nią głowę. Po chwili brakuje mi już powietrza, przed oczami zaczyna mi się robić czarno chyba umieram. Przynajmniej zdążyłam się pocałować podczas mojego krótkiego, marnego życia. Mogę umrzeć, tam gdzie moi przyjaciele, tak właśnie skończy się moje ostatnie Halloween, przy przyjaciołach, ukochanym, najsmutniejsze jest to że oni zostali zabici, a ja się zabiłam sama.
_______________________________
Pamiętajcie że ten rozdział to special nie ma żadnego związku z fabułą. I pamiętajcie czytaliście na własną odpowiedzialność.
Pisałyśmy to wszystko razem, łącznie zajęło nam to 7 godzin 10 minut pisania, gadania, głupawki i wygłupów, to na pewno będą niezapomniane chwile.
Ten kto przeczytał do końca za jednym razem niech napisze ( Takiej osobie należy się nagroda, lecz od nas jej nie dostanie).
Napiszcie o swoich wrażeniach. Pozdro

czwartek, 29 października 2015

Rozdział 24 ,,Wszystko się ułoży"

Pokazałam Czułkowi pokój gościnny, to tam miał spędzić noc, po czym zeszłam na dół zrobić kolacje. Dziś nie miałam ochoty siedzieć do późna w nocy, myślę że poszliśmy spać o w miarę przyzwoitej porze.
Rano wstałam wcześniej od Dezego, ale to chyba nikogo nie dziwi, zrobiłam sobie kawę i zadzwoniłam do Remka żeby mi pomógł w organizowaniu randki dla Dezego i Patrycji.
- Halo??? - Powiedział zaspany głos w słuchawce.
- Cześć Remek mam sprawę. - Powiedziałam.
- A czy ta sprawa może poczekać aż się wyśpię?
- Ty jeszcze śpisz?
- Jakbyś nie zauważyła są ostatnie dni wakacji, i jest dopiero 9 00 rano. - Powiedział trochę podirytowany.
- Chodzi o Dezego i Patrycję. - Powiedziałam, lecz Remek się już rozłączył.
Poszłam do mojego pokoju po jakieś ciuchy, ubrałam się i poszłam do Remka... Drzwi otworzyła mi Wiki.
- Cześć jest Remek? - Spytałam jak najszybciej mogłam
- Cześć, no jest. - Odpowiedziała rozkojarzona Wiktoria.
- A mogę wejść?
- No jasne wchodź. - Powiedziała a ja szybko poszłam do pokoju Remka. Ciemnowłosy jak zwykle spał.
- Remek!!! - Powiedziałam głośno lecz tak by tylko on mnie usłyszał.
- Co chcesz? - Odpowiedział, lecz nie jestem pewna czy się skapną że to ja.
- Pogadać.
- Wiki, pogadać możemy jak się wyśpię.
- Remek to ja. Izabella.
- O Iza. Cześć. O czym chcesz gadać?
- O Patrycji i Dezyderym. Musimy im urządzić randkę życia. - Zaczęłam mu opowiadać o tym wszystkim co zaplanowałam.
- Wow to super pomysł, ale czy Patrycja się zgodzi tu przyjechać?
- Coś wymyślę. To za godzinę widzimy się u mnie.
- Ale Dezy... On nie chce mnie widzieć. - Powiedział Remek.
- Jak go przeprosisz może ci wybaczy. - Powiedziałam lecz nie jestem tego pewna.
Gdy weszłam do domu Dezy już wstał. Przywitałam się z nim ale nie zamierzałam tłumaczyć mu się gdzie byłam... Po mniej więcej godzinie przyszedł Remek, co prawda nie zdziwiło mnie to że nie zapukał do drzwi tylko wszedł, bo mu powiedziałam że ojczym zostawił mi dom.
- Cześć - Powiedział wchodząc.
- Ciebie nikt nie nauczył pukać? - Spytał obrażony Dezy.
- Dezy daj spokój. - Ciemnowłosemu nie spodobała się ta uwaga.
- Chłopaki nie kłóćcie się. - Nie mam zamiaru słuchać ich kłótni w moim domu.
- Dezy przyszyłem cię przeprosić. - Powiedział czarnowłosy.
- A skąd wiedziałeś że tu jestem? - Spytał.
- Od Izy.
- A to u niego byłaś z samego rana. - Powiedział z wielkimi pretensjami.
- Dezy nie muszę ci się tłumaczyć gdzie byłam. Jeszcze rozumiem że w Warszawie byłam pod opieką Remka ale tu nie jestem pod niczyją opieką. - Nie wiem czemu Dezy odkąd przyjechał jak nikt inny potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, a przecież zazwyczaj jestem taka spokojna.
- Przepraszam. - Powiedział blondyn.
- Za co? Za to że obydwoje zachowujecie się jak dzieci w przedszkolu. Teraz ładnie podać sobie rączkę i się pogodzić. - Nie wiem czemu ostatnio jestem taka nerwowa, lecz tak działa Remek i Dezy, podali sobie ręce i się pogodzili, chyba.
- Dobra to teraz możemy zacząć szykować randkę dla ciebie i Patrycji. - Powiedziałam patrząc na Czułka.
- A kiedy to ma się odbyć? -  Spytał Remek.
- A dzisiaj. Wy myślcie a ja dzwonię do Patrycji, żeby przyjechała niby na babski wieczór.
- A to gdzie ty będziesz w tym czasie? - Spytał Ciemnooki.
- Może bym poszła do ciebie? - Spytałam.
- A to się szykują dwie randki jednego wieczoru? - Dezy zaczął się śmiać.
- Spędzę trochę czasu z Wiki. - Odpowiedziałam trochę speszona.
- A czyli jednak będzie babski wieczór. - Dezy śmiał się dalej.
- Ty się nie śmiej tylko myśl nad twoją randką. - Powiedziałam i poszłam zadzwonić do Patrycji... Ona nie chciała przyjechać ale po kilku minutach namawiania przyjęła zaproszenie.
Do wieczora wszystko było gotowe, gdy przyjechała Patrycja, ja już byłam u Remka więc nie wiem co się tam dzieje. Za to widziałam przez okno że rozmawiają.
- Iza to idziemy do mnie? - Spytał Rezi.
- No idziemy. - Odpowiedziałam mu. - Fajnie że się pogodziłeś z Dezym.
- To że współpracowaliśmy nie znaczy że mi wybaczył. - Remek Spoważniał.
- Wszystko się ułoży i między nimi, no i miejmy nadzieję że tobie też wybaczy. - Powiedziałam... Jesteśmy już przed domem Remka.
- Twoja mama nie będzie się złościć że zaprosiłeś mnie na noc, a dokładniej się wprosiłam? - Spytałam.
- Nie, moja mama cię bardzo lubi. - Uspokoił mnie Remek... Gdy weszliśmy do środka poczułam zapach z kuchni.
- Mamo nie masz nic przeciwko żeby Iza dziś u nas nocowała? - Spytał Remek wchodząc do kuchni.
- Dobry wieczór. - Przywitałam się.
- Dobry wieczór, nie mam nic przeciwko, a co to się stało? - Spytała kobieta.
- U mnie w domu mają randkę Dezy i Patrycja, nie chciałam im przeszkadzać. A jest Wiki? - Powiedziałam trochę skrępowana tą sytuacją.
- Nie Wiki dziś nocuje u koleżanki. - Odpowiedziała mama Remka.
- A bo teoretycznie chciałam nocować u niej a nie u Remka, byśmy sobie porozmawiały, powygłupiały się.
- Rozumiem, ale niestety jej nie ma. - Powiedziała. - Za kwadrans będzie kolacja.
- Dobrze mamo. - Powiedział ciemnooki i poszliśmy do jego pokoju.
- Wiedziałeś.
- O czym?
- O tym że Wiki nocuje u koleżanki.
- Nie skąd. -zaprzeczył Remek.
- Ta na pewno. - Nie wierzę w to że nie wiedział.
- To ty będziesz spała na moim łóżku a ja na materacu? - Spytał.
- Ja mogę... 
- Nie możesz spać na materacu. - Przerwał mi Remek.
- Ale to twój dom.
- Iza. - Remek jest bardzo przekonujący, ale po tej sytuacji z Dezym i Patrycją wolałabym żeby była Wiki, wtedy bym spała u niej w pokoju na materacu, tak jak powinno być.
__________________________________
Pisała Patka, mam nadzieję że rozdział się podoba i zostawicie dużo komentarzy. Chcę ogłosić że w Halloween, około 23 pojawi się specjalny halloweenowy post, nie związany z fabułą. Radzę wam się do niego przygotować, czyli wziąć coś do picia, coś do jedzenia i kocyk do schowania się przed demonami, bo ten post jest długi, i straszny, ale więcej się dowiecie w Halloween. :)

środa, 28 października 2015

Ankieta!!! Ważne!!!

Słuchajcie, postanowiłyśmy zrobić ankietę...Każdy z was może oddać jeden głos, czekamy na przynajmniej 5 komentarzy od różnych osób...Bardzo was o to prosimy :) A więc tak wolicie, by:
Iza była z Masterczułkiem
Iza była z Remkiem
Na prawde wasza opinia jest nam bardzo potrzebna, więc jeśli widzisz ten post to skomentuj :D

poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 23 Jestem idiotą..

Kiedy byliśmy już pod domem wysiadłam biorąc walizkę i stawiając ją na ziemi.
- Pomogę ci. - powiedział Remek chcąc wziąć moją walizkę, jednak ja szybko ją wzięłam. Chciałam być sama, a czarnowłosy chciałby pewnie zostać u mnie na dłużej.
- Nie dzięki poradzę sobie. - przekonałam go i poszłam do domu. Wbiegłam do mojego pokoju waląc się na łóżku...Przez te pare dni wiele się wydarzyło...Znienawidziłam Remka, a jednocześnie jeszcze bardziej go pokochałam, Patrycja i Dezy są mega skłóceni...Czy to wszystko mogło być jeszcze bardziej skomplikowane? Nagle do mojego pokoju wszedł ojczym...Nieco się zdziwiłam, bo o tej porze zazwyczaj był w pracy.
- Muszę ci coś powiedzieć. - powiedział poważnie...Kto tym razem umarł, albo się pokłócił? Sama nie wiem dlaczego, ale sądziłam, że będzie to kolejna zła wiadomość.
- Dzisiaj się wyprowadzam, ale nie martw się za tydzień twoi rodzice i brat się wprowadzą. - powiedział. To nie była zła wiadomość! Wręcz przeciwnie! Fajnie będzie mieszkać razem z tatą, myślę, że jego żonę też bardzo polubię.
- Przepraszam, że tak cię zostawiam. - dodał po chwili. Nie miałam mu tego za złe, rozumiem, że ten dom pewnie nie zbyt dobrze się mu kojarzy.
- Nie ma za co i tak wystarczająco dużo dla mnie zrobiłeś. - odpowiedziałam. Pożegnaliśmy się przytulasem, potem już tylko widziałam znikający samochód za zakrętem... Chodziłam po całym domu bez celu zaglądając do wszystkich pokoi...Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić...Nuda była straszna, szczególnie, że mózg nie dał mi odpocząć i myślałam jeszcze więcej nad tym co sie stało, co się dzieje i co się stanie...W końcu postanowiłam poszukać na laptopie mojego ojczyma jakiejś szkoły w okolicy, został tylko tydzień do końca wakacji, a ja nie jestem zapisana do żadnej szkoły, czas nad tym pomyśleć. Kiedy tylko weszłam w internet, usłyszałam otwierające sie drzwi...Nie zamknęłam ich?! Może to tylko Remek? Spojrzałam w okno, akurat gabinet ojczyma była na przeciw pokój Remka...Paliło się w nim światło. Zmrużyłam oczy i zobaczyłam, że Remek siedzi przed kompem...O boże!! Moje serce waliło jak szalone, oddech przyśpieszył, a adrenalina wzrosła tak sam jak strach i bezradność. Co mam zrobić?! Bałam sie nawet oddychać...Co jeśli to seryjny morderca!!!?? Nagle do pomieszczenia wszedł ktoś. Siedząc nieruchomo na krześle zamknęłam oczy czekając i zaczęłam się drzeć mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Ktoś podniósł mnie z krzesła i zatkał ręką buzię...Był bardzo delikatny w tym co robi...Coś mi tu nie pasowało. Wciągnęłam powietrze nosem i poczułam znajomy zapach. Otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą roześmianego blondyna. Zdjął rękę z moich ust i wybuchł śmiechem...Nie dziwię mu się...
- To nie śmieszne...Ja na prawdę się wystraszyłam. - powiedziałam poważnie, lecz chłopak praktycznie już tarzał się po podłodze. W końcu uspokoił się ocierając łzę śmiechu z oczu.
- Sory, ale twoja mina! - wytłumaczył i zaczął pokazywać jak wyglądałam. Próbowałam zachować powagę i udać obrażoną, ale nie wytrzymałam i sie zaśmiałam. Kiedy już się uspokoiliśmy poszliśmy do salonu. Zrobiłam nam ciepłej herbaty i zaczęliśmy rozmowę.
- Więc Dezy dlaczego tu jesteś? I skąd wiesz gdzie mieszkam? - zadałam pytania. Jego twarz na te pytania od razu sie zmieniła...Nie!! Ja chcę tego Dezyderego, który przed chwilą się ze mną śmiał!!
- A więc nie uwierzysz! Patrycja jechała ze mną!! A ty se pojechałaś do domu! - powiedział z bólem w oczach.
- Wiem, że jechałeś z Patrycją, a po mnie przyjechał Remek, bo stwierdził, że byłam pod jego opieką co było w sumie prawdą...Obiecał mojemu tacie, że odwiezie mnie całą do domu, więc wiesz, a ty przyszedłeś tu dlatego bo? - zaczęłam by ułatwić mu nieco sprawę...I tak ledwo to mówił, sprawiało mu to przykrość...
- Więc rodzice Patrycji wyjechali do dziadków, a mój brat stwierdził, że Pati przenocuje z nami. Przyjechałem tu pociągiem przy pierwszej lepszej okazji. - odpowiedział...No to się porobiło...
- A skąd znasz mój adres? - spytała jeszcze.
- Mówiłaś, że mieszkasz obok niego. - nie umiał wymówić imienia Remka...Nie jest dobrze.
- Nie możesz jej wybaczyć? - spytałam zmęczona całym tym zamieszaniem.
- Ty nie rozumiesz.... - zaczął, jednak nie dałam mu skończyć. Coś we mnie wybuchło! Moja cierpliwość się skończyła...
- Rzeczywiście ja nic nie rozumiem!! Nie rozumiem jak to jest kochać kogoś!!! Rzeczywiście masz racje!! Ale wiesz co!? Zachowujesz się jak małe dziecko! Ja kochałam moją mamę pomimo tego co mi robiła i jej wybaczałam każdego dnia powtarzając sobie, że ona kiedyś mnie zrozumie!! Mam dość tej waszej kłótni! Nie rozumiem tego! Ty ją kochasz, ale boisz się wybaczyć! Na tym to polega! Jeśli nie zaryzykujesz nigdy się nie dowiesz czy ona była ciebie warta noi stracisz swoją najważniejszą osobę!! A ona!? Biedna Patrycja! Pewnie siedzi u twojego brata płacząc w jego ramię! Nie sądzisz, że to ty powinieneś ją teraz przytulać i pocieszać!!?? - wykrzyczałam wszystko to co o tym myślałam. Po całej mojej gadce wzięłam głęboki oddech...Dezy siedział nadal na kanapie, w tej samej pozycji, z tą samą miną, jedyne co zmieniło się po mojej wypowiedzi to to, że po policzkach leciały mu łzy...
- I co nic nie powiesz?! - zapytałam wściekła...
- Jestem idiotą. - powiedział...Aha super, że jesteś idiotą, ale co ma to wspólnego z tym wszystkim?! Znów chciałam na niego nakrzyczeć, ale powstrzymałam sie i opanowałam. Usiadłam przy nim i uważnie obserwowałam  jego twarz.
- Jestem idiotą, że jej nie wybaczyłem. - dodał...Bingo!! Nagle przytulił mnie mocno.
- Dziękuję. - wyszeptał mi do ucha. Odwzajemniłam uścisk..Tak sie cieszyłam, że wreszcie to zrozumiał!
- Zadzwonię do niej. - powiedział wstając z kanapy...Ach faceci...Nie wiedzą jak załatwiać takie sprawy.
- Dezy takich spraw nie załatwia się przez telefon. - powiedziałam uśmiechnięta.
- A jak niby? - spytał...Och to niech zostawi mnie! Wiem, Remek mi pomoże, a kiedy Dezy dowie sie, że Remek pomagał wybaczy mu! Idealnie!
-------------------------------
Mam nadzieję, że się podobało!! Pisać komentarze i czekać na kolejny rozdział Patki!

czwartek, 22 października 2015

Rozdział 22 Jednak wracam do domu

- Cześć Patrycja. - Powiedział Florian trochę zdziwiony dlaczego ona tu jest sama.
- Cześć. - Odpowiedziała drżącym głosem.
- Wszystko w porządku? Może odwieść cię do domu.
- Nie trzeba.
- Nalegam.
- Uwierz chcę uniknąć kłótni z Dezym. - Patrycja wybuchła płaczem.
- On śpi, jest szansa że się nie obudzi przez ten czas. - Florian podniósł walizkę Patrycji.
- No dobra. - Powiedziała bez przekonania. W tej samej chwili usłyszałam dzwonek telefonu dobiegający z samochodu.
- Przepraszam muszę odebrać to może być tata... - Nie kończąc zdania odebrałam telefon nie patrząc kto dzwoni.
- Wreszcie odebrałaś. Gdzie ty do czorta jesteś? - Odezwał się głos w słuchawce. Bez dokładnego sprawdzenia kto dzwoni wiedziałam że to Remek.
- Jadę z Dezym i Florianem. - Odpowiedziałam.
- Iza, miałem cię odwieść do domu. Obiecałem to twojemu ojczymowi.
- A on się mną w ogóle interesuję?
- Iza odwracasz kota ogonem.
- Remek nie masz prawa za mnie decydować. Jestem...
- Jaka, bo pełnoletnia raczej nie. Na tym wyjeździe byłaś pod moją opieką. Jadę do Floriana, mam z nim jedną sprawę do obmówienia, to przy okazji coś mi wytłumaczysz. - Po tym jak to powiedział rozłączył się... Myślałam że wybuchnę płaczem, kim on jest żeby mógł mi rozkazywać, a ja głupia jestem w nim zakochana.
- Kto dzwonił? - Spytał Florian.
- Remek, ma do ciebie podjechać i mnie zabrać do domu.
- A skąd znasz Remka?
- To mój sąsiad, obiecał mojemu tacie że mnie odwiezie.
- Ale przecież możesz sama za siebie decydować.
- W sumie to nie, mam dopiero 16 lat, na te kilka dni byłam pod opieką Remka.
-To z ciebie jest jeszcze małolata. A Remek był twoją opiekunką. - Roześmiał się Florian.
- Dzięki za podsumowanie. Sama bym na to nie wpadła.
- Ojoj nie gniewaj się. - Powiedział, a ja poczułam że nie potrzebnie to mówiłam.
Po drodze odwieźliśmy Pati do jej rodzinnego domu. na pożegnanie powiedziałam do niej... Trzymaj się, wszystko się ułoży obiecuję... Gdy byliśmy pod blokiem Floriana nawet nie zdążyliśmy wejść do środka, bo przyjechał Remek.
- Cześć Skkf. - Powiedział.
- Cześć Rezi - Odpowiedział.
- Cześć Iza. - Dodał.
- Hej. - Nie za bardzo mam o czym z nim gadać.
- Iza to jedziemy? - Spytał jak zwykle wesołym głosem.
- No jedziemy. Pa Florian. Pożegnaj ode mnie Dezyderego.
- Spoko. Pa. - Pożegnał się.
Wsiadłam z Remkiem do samochodu. Dziś ciągle jeżdżę lub chodzę, nie mam ani chwili dla siebie.
- Patrycja i Dezy nadal skłóceni? - Przerwał ciszę.
- A jak myślisz.
- Nadal jesteś zła że przeze mnie się pokłócili? - Spytał a ja nic nie odpowiedziałam. - Iza?
- O co ci chodzi?! - Nakrzyczałam na niego, a po poliku spłynęła mi łza. Remek zjechał na pobocze i się zatrzymał. Na dworze było już kompletnie ciemno.
- Iza co się stało? - Spytał. - Jeszcze przeżywasz śmierć mamy? - Dodał... Ja nic nie odpowiedziałam, nie wiem jak on może się nie domyślać, z tego co mi mówili Dezy i Pati on też coś do mnie czuje. Ale nie wiem czy jest ślepy czy udaje. Ja tego na serio nie rozumiem.
- Iza?
- Co?
- Powiedz co się stało.
- Remek, wiesz że traktuję cię jak Przyjaciela? Ale przez ciebie rozpadł się związek dwójki moich przyjaciół.
- I chodzi ci tylko o to?
- Nie, jeszcze się martwię jak to będzie gdy wrócę do domu.
- Będzie tak jak wcześniej. - Powiedział i płożył swoją dłoń na moim ramieniu.
- Mój ojczym nigdy mnie nie kochał jak własnej córki, i raczej nadal nie będzie.
- Zawsze możesz przyjść do nas, moja mama bardzo cię lubi, tata też, a Wiki uważa cię za jedną z najlepszych przyjaciółek. A zwłaszcza znasz swojego biologicznego ojca, możesz do niego dzwonić, a może kiedyś cie odwiedzi.
- Mój prawdziwy ojciec to wspaniały człowiek tak samo jak Łukaszek. - Powoli wraca mi zaufanie do Remka.
- No Łukasz to super dzieciak.
- Jakby do mnie przyjechał chyba nie posiedziałby u mnie długo. - Powiedziałam. - Od razu pobiegłby do ciebie. - Zaśmiałam się, lecz gdy to mówiłam byłam rozdarta, z jednej strony czułam się odrzucona, bo mój jedyny brat woli Remka niż mnie, a z drugiej strony to się cieszę, bo jakby w przyszłości było coś pomiędzy mną a ciemno włosym, to było by mi miło na duszy że się dogadują.
- Przesadzasz. Łukasz widział cię raz w życiu, mnie zna bo ogląda moje filmy, a ciebie widział raz. Na pewno cię polubi.
Po tych słowach ruszyliśmy w dalszą drogę. Przez cały czas rozmawialiśmy. Powoli wraca mi do niego zaufanie.
____________________________________________________________
Mam nadzieję że rozdział się podoba. W ogóle pisała Patka. I czekam na dużo komentarzy. Cierpliwie czekajcie na rozdział Papaji :)

poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 21 Czemu ja jej nie wierzyłam?

- Będzie dobrze Pati, mówię ci. - chciałam ją pocieszyć kiedy wychodziłyśmy z kawiarni, niestety nie udało mi się i jeszcze bardziej pogorszyłam sprawę.
- Będzie dobrze?! Było dobrze, ale już nie będzie!! Znam Dezego dłużej od ciebie i wiem, że pragnął dziewczyny, która by go nie zdradziła! A ja!? Czy pijana czy nie to go zdradziłam i nic tego nie zmieni! Nie zasługuje na Czułka, zresztą co ty wiesz o miłości?! Nigdy nie miałaś chłopaka, nie wiesz jak to jest! - krzyknęła ze łzami w oczach i pobiegła. Jej słowa mnie zabolały, ale to była prawda...Nie wiem jak to jest kiedy z "ja" robi się "my". Wróciłam do hotelu, najpierw pokierowałam się do pokoju Remka, musiałam się spakować, bo niedługo jedziemy do domu. Szczerze to nie wiem jak wrócę, bo z czarnowłosym na pewno nie wrócę. Otworzyłam drzwi. Od razu pojawił się piwnooki chłopak. Remik rozłożył ręce jakby chciał się przytulić. Czy on myśli, że po tym wszystkim wpadnę mu w ramiona? Że jestem tak naiwna? Niektórzy z płci przeciwnej są mówiąc brzydko tempi...Ominęłam chłopaka i pokierowałam się do szafy z ubraniami. 
- A ty nadal jesteś na mnie obrażona? - spytał, jednak ja nic nie mówiąc wyszłam z walizką z pokoju, szybko pokierowałam się do pokoju mojego przyjaciela. Zapukałam, nie chciałam być chamska i pchać mu się do środka. Otworzył. Czy to aby dobry pomysł przychodzić tutaj? Pomyślałam kiedy zobaczyłam jego czerwone od płaczu oczy i wory pod oczami ze zmęczenia.
- Nie przeszkadzam? - spytałam niepewnie.
- Nie. Tu zawsze mile widziana. - powiedział i uśmiechnął się sztucznie... Założył maskę, ale czemu przede mną też zaczął ukrywać płacz? Czyżby mi nie ufał? Nie przecież sam powiedział, że on i ja jesteśmy lepszymi przyjaciółmi niż on i Remek...A może nie chce mi psuć humoru swoim humorem? Wpuścił mnie do środka. Usiadł na kanapie, a ja obok niego.
- Wracasz sam do domu? - spytałam. W końcu przyjechał tu swoim samochodem, mam nadzieję, że nie będzie kierował w takim stanie. 
- Nie. Mój brat Florian przyjeżdża tu pociągiem i odwiezie mnie moim autem do domu. - nie wiedziałam, że ma brata.
- Nie wiedziałam, że masz rodzeństwo. - powiedziałam.
- Mam jeszcze siedemnastoletnią siostrę, Olę. - dodał. Resztę czasu spędziliśmy w ciszy. Nagle ktoś wpadł przez drzwi. Zobaczyłam wysokiego, chudego chłopaka, jednak nie tak chudego jak Dezy. Gdyby nie jego usta, cera i barwa głosu pewnie pomyliłabym go z Czułkiem.
- Witaj braciszku. - powiedział prawdopodobnie Florian i zrobił z Dezym niedźwiadka.
- A ty ślicznotko to kto? - spytał się mnie. Dezy szybko nas przedstawił. Uścisnęłam dłoń z Florkiem.
- Jak chcesz to mów do mnie Skkf. - powiedział uśmiechając się. Był bardzo miły i sympatyczny, lubił żartować, ale jednak wydawał mi się, że był doroślejszy od mojego przyjaciela.
- Patrycja wie o tym, że przyjaźnisz się z Izą? Może być zła. - zaśmiał się Flo. chciał zażartować, ale pogorszył sytuację. Czułek biorąc swoją walizkę wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- A jemu co? Nie był taki od czasów....W sumie to nigdy się tak nie zachowywał. - spytał Florian widząc od razu, że z jego bratem coś jest nie tak...To się nazywa braterska więź...
- Bo widzisz kiedy byliśmy na imprezie Patrycja się upiła i pocałowała innego chłopaka...Teraz Dezy boi się jej zaufać i wybaczyć. - odpowiedziałam smutno.
- Pozwolisz, że cię zostawię? Muszę z nim pogadać. Tyle się nie widzieliśmy. - powiedział. To, że się nie widzieli przez jakiś to pretekst, tak na prawdę Flo na sto procent chciał z nim pogadać o Patrycji i bardzo dobrze. Może Skkf'owi uda się podnieść go na duchu. Ciekawe co mam ze sobą zrobić...Wyszłam się przewietrzyć i tam spotkałam Dezyderego, który chował swoją walizkę do bagażnika. Kiedy mnie zobaczył od razu podszedł.
- Jedziesz z nami? - spytał. Tak bardzo chcę jechać...Ale nie chcę się narzucać, dużo dla mnie zrobił...
- Nie, Wystarczająco dużo dla mnie zrobiłeś. - powiedziałam i doszłam do wniosku, że muszę jechać z Remkiem.
- No weź. Miejsca jest dużo! Poza tym poznasz mojego kota Czubka, który mieszka u mojego brata, bo w moim bloku nie można kotów przynosić. - czy on chciał, żebym z nim pojechała? Zgodziłam się. Usiadłam z tyłu i rozpłynęłam się w myślach patrząc przez szybę. Dezy zasnął od razu ze słuchawkami w uszach. 
- Stój! - krzyknęłam do Florka widząc na przystanku autobusowym kogoś znajomego.
- Ale Iza o co chodzi? Jeśli chcesz żelki to mam w domu. - haha bardzo śmieszne! 
- Stój! - powtórzyłam. Chłopak zjechał na pobocze. Odpięłam pasy, otworzyłam drzwi i zaczęłam biec w stronę przystanku. Nie myliłam się, siedziała tam Patrycja, płakała. W jej oczach dostrzegłam coś strasznego, zobaczyłam niechęć do życia...Czy ona coś zamierza...
- Patrycja co robisz? - spytałam poważnie.
- Iza? Chcę wrócić do domu. - odpowiedziała...Czemu ja jej nie wierzyłam, mimo tego, że miała przy sobie walizkę? Wkrótce przybiegł również Florian widocznie zdziwiony tą sytuacją. 
---------------------------------
Tu Papaja, przepraszam za ten rozdział. Był on o wiele lepszy, ale bloggerowi coś się nie podobało i postanowił go usunąć...Tak więc piszę go drugi raz z pamięci...A że zauważyłam to usunięcie dopiero po jednym dniu nie pamiętałam już niektórych być może ważnych szczegółów...No cóż...A w ogóle wkradł się taki błąd, bo napisałam kiedyś tam, że Dezy ma 20, a Pati 19 lat...Zmieniam to oboje mają 18 :D 

czwartek, 15 października 2015

Rozdział 20 Taki dialogowy rozdzialik

Razem z Patrycją idziemy właśnie do Dezego, mam nadzieję że się pogodzą, przecież są taką ładną parą.
- Iza? - Powiedziała Patrycja.
- Tak?
- Co będzie z tobą i Remkiem? - Spytała.
- To co ma być, a zwłaszcza my nigdy nie...
- Nie udawaj że nic do niego nie czujesz. To widać.
-Teraz ważny jest twój związek z Dezym, a nie moje żałosne zauroczenie. - Powiedziałam, Patrycja nic nie odpowiedziała.
W końcu znalazłyśmy Dezyderego. Powiedziałam Pati by poczekała trochę dalej, a sama podeszłam do chłopaka.
- Dezy. - Powiedziałam dość głośno by on mnie usłyszał, lecz nie na tyle żeby słyszeli wszyscy. - Muszę ci coś powiedzieć.
- Co się stało? - Spytał.
- Dokładniej to nie ja mam ci coś do powiedzenia lecz ktoś inny.
- Kto? - Spytał się a ja złapałam go za nadgarstek i zaprowadziłam do Patrycji.
- Cześć Dezy. - Powiedziała speszona Patrycja.
- Nie mamy o czym gadać.
- Proszę daj mi wytłumaczyć. - W jej oczach widziałam łzy.
- Co chcesz mi tłumaczyć.
- Dezy przepraszam ja cię kocham. - Po policzku spłynęła jej łza, jeszcze jedna i kilka kolejnych.
- Patrycja, teraz mnie kochasz? Czemu nie pomyślałaś o tym gdy całowałaś się z Remkiem? - Dezy udaje że nie obchodzi go ta sytuacja, lecz widać że jest mu ciężko.
- Przepraszam. Powiedz co mam zrobić żebyś mi wybaczył? - Powiedziała całkiem zapłakana.
- Nie wiem.
- Obiecuję ten pocałunek nic dla mnie nie znaczył. Kocham tylko ciebie, i to z tobą chcę być aż do końca.
- Skąd mam mieć pewność że nie zrobisz tego znowu? - Powiedział, miał się odwrócić i pójść, lecz Patrycja złapała go za rękę.
- Dezy proszę przebacz mi. Bez ciebie moje życie nie ma sensu.
- Patrycja, muszę to wszystko przemyśleć.
- Ile będziesz myśleć??? - Spytała. - Dzień...dwa....czy może miesiąc?
- Nie wiem. - Powiedziawszy to odszedł. Patrycja była złamana, zaczęła płakać.
- Tego nie przewidziałam. - Powiedziałam.
- A...co... my...ślałaś...że jak tylko mnie zobaczy...przy...tuli mnie i powie... że mnie kocha? - Powiedziała łamiącym się głosem.
- Nie wiem. - Powiedziałam. - Choć znajdziemy jakąś kawiarenkę to zamówimy kawę i zjemy jakieś ciastko.
- Dlaczego Remek mnie pocałował jak mówił mi dzisiaj rano że się w tobie zakochał. - Powiedziałam po czym szybko zatkała usta ręką. - Miałam ci tego nie mówić.
Doszłyśmy już do najbliższej kawiarni, ja podeszłam złożyć zamówienie. Czułam się dziwnie...Czemu Remek to powiedział?
- Dzień dobry. Poproszę cztery, yyy, znaczy dwie kawy i tyle samo kawałków tej szarlotki. - powiedziałam pokazując na ciastko stojące na blacie.
- To ile w końcu tych kaw, dwie czy cztery? - Spytała sprzedawczyni.
- Dwie.
Jak miałyśmy zamiar wychodzić z kawiarni zadzwonił do mnie Remek.
- Halo. - Powiedziałam.
- Cześć Iza, gdzie jesteś?
- W kawiarni z Patrycją, pragnę zauważyć że przez ciebie ich związek się rozpadł, a Patrycja jest załamana.
- Ile razy mam przepraszać?
- Nie przepraszaj mnie tylko Dezego i Patrycję. Dobra muszę kończyć pa.
Remek się rozłączył a mi chciało się wyć, jak widziałam go na korytarzu nawet się nie przywitał, a teraz dzwoni spytać się o ,,Pogodę"
- Iza wszystko w porządku? - Spytała Pati.
- Tak. - Mimo tego że jest całkiem na odwrót nie chcę obarczać ją swoimi problemami, w końcu swoich ma tak dużo że chętnie by się nimi ze mną podzieliła.
_________________________________
Z tej strony Patka, jak widzicie dziś jest czwartek, a nie poniedziałek, ale to tylko na wasze życzenie rozdziały będą się pojawiać dwa razy w tygodniu, na obecną chwilę dni w których wychodzą rozdziały mogą się zmieniać, gdyż to jest trochę trudne przestawić się z rozdziału raz w tygodniu na dwa, za to w drugą stronę takie przestawienie trwa ułamek sekundy :) Widzę że się rozpisałam a to ma być tylko krótkie podsumowanie, więc mam nadzieję że rozdział się podoba i że czekacie na kolejny. :) Teraz rozdziały powinny się pojawiać w czwartek i poniedziałek :D

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 19 Co będzie dalej?

O północy postanowiliśmy iść spać. Bałam się, więc oboje spaliśmy w salonie. Ja na kanapie, a Dezy na materacu na podłodze.
- Myślisz, że im jeszcze na nas zależy? - spytałam. Patrycja i Dezy to taka piękna para, miałam w sercu nadzieję, że może kiedyś ja z Remkiem też będziemy taką parą, a tymczasem on wszystko zepsuł...Już nawet nie chodzi o mnie, ale jak coś takiego mógł zrobić Czułkowi? Na Patrycję również jestem zdenerwowana, ale mniej...
- Nie wiem...- powiedział szeptem, mimo to, że mówił cicho to słyszałam jak głos mu się łamał. Poleżeliśmy tak chwilę, a ja zaczęłam coraz bardziej przysłuchiwać się towarzyszowi, słyszałam jak nierówno oddychał...Czy płakał? Najprawdopodobniej tak. Nie dziwię się...Kto by nie płakał? Nie dość, że przyjaciel go zawiódł to jeszcze jego dziewczyna też...Leżałam cichutko udając, że śpię, ale nie wytrzymałam...
- Dezy boję się...Co będzie dalej? - spytałam cicho, ale byłam pewna, że mnie usłyszał...
- Nie myślmy o tym...Trzymajmy się teraźniejszości. - odpowiedział po długiej chwili. Jego głos nadal się łamał..
- Ale teraźniejszość boli. - powiedziałam bardziej do siebie. Wstałam z kanapy i zapaliłam światło.
- Co zamierzasz? - spytał zielonooki odwracając się do mnie plecami...Czyżby wstydził się łez? Czemu chłopcy wstydzą się wrażliwości? Przecież to normalne...
- I tak nie zaśniemy, poróbmy coś...Chce zapomnieć o tym co się stało chodź na kilka sekund. - zaproponowałam siadając obok Dezego, on odwrócił głowę w przeciwną stronę...Nie wstydź się łez...Może i to jest oznaka słabości, ale płacz pomaga wyrzucić swoje emocje...Sama cały czas płaczę...Chłopak siedział tak nic się nie odzywając.
- Obiecaj, że choćby nie wiem co zawsze będziemy przyjaciółmi, lepszymi niż ja i Remek... - poprosił blondyn...To mnie zaskoczyło. Niektórzy mówią, że przyjaźń damsko - męska jest niemożliwa, że jedna ze stron zawsze wychodzi z blizną bo się zakochuje, ale to nie zawsze prawda...
- Obiecuję. - powiedziałam i go mocno przytuliłam...Zawsze to mnie cały czas ktoś pocieszał, czas, żebym to ja teraz komuś pomogła...
- Jestem rozbity w środku, jakby ktoś wyrwał mi serce. - powiedział pusto, nie miałam zamiaru słuchać takich rzeczy!
- Czułek! Ogarnij się! Całe życie przed tobą! Obiecuję ci, że kiedyś jeszcze będziesz z Barti! A teraz rusz dupę i idziemy grać w....eee...No ten jak to się nazywało?
- GTA V
- No więc chodźmy w to zagrać..Zobaczysz gra pomoże nam zapomnieć i się odstresować. - powiedziałam, jednak Dezy zaczął się ze mną sprzeczać.
- Ale ja  nie chcę zapominać.
- Nie zapomnisz to tylko na odstresowanie.
- A co jeśli się nie odstresuje? - sprzeczał się...
- Czuuułek! - pogoniłam go. W końcu siedzieliśmy na kanapie grając w to GT coś tam...Wciągnęła mnie ta gra...Najfajniej było jak bawiliśmy się w przechodzenie przez ulicę...Ustawialiśmy kamerę na pierwszą osobę i przechodzimy przez ulicę, jeśli nas coś rozjedzie przegrywamy, jeśli przejdziemy na drugą stronę wygrywamy.
- Wygrałem!! - krzyknął Dezy, a  ja się uśmiechnęłam...Być może to nie jest najgorszy dzień mojego życia...W końcu usnęliśmy na tej kanapie...Nie zgadniecie kto mnie obudził. Wstałam słysząc charakterystyczny dźwięk...Dzwonił telefon Czułka...Na ekranie wyświetliło się kto dzwoni: Remczak...Postanowiłam odebrać, gdyby odebrał Czułek chyba wybuchłby ze złości.
- Dezy? - spytał głos w telefonie. Tak znajomy, a daleki. Tak miły, a wrogi...
- Nie Iza. - odpowiedziałam trochę podirytowana. Nawet nie zauważyłam kiedy łzy zaczęły mi płynąć po policzkach.
- Boże jak dobrze, że cię znalazłem...W ogóle czemu tam jesteś, i czemu u mnie jest Patrycja? - spytał...Czyżby nic nie pamiętał? No cóż...Nie trzeba było się upijać!
- A jak myślisz?! - odpowiedziałam wkurzona...To, że był pijany i nic nie pamięta wcale go nie usprawiedliwia! Poszłam do innego pokoju, by nie obudzić Czułka.
- No nie wiem. - odpowiedział bezradnie. Westchnęłam, by się uspokoić.
- Proszę powiedz co się stało. - poprosił, a ja jak zwykle za słaba nie potrafiłam mu odmówić.
- Upiłeś się i całowałeś się z Patrycją..Dezy się załamał, a ja stwierdziłam, że muszę mu pomóc. - powiedziałam szybko omijając szczegóły.
- O Fak! - krzyknął do telefonu.
- No, straciłeś przyjaciela i w dodatku popsułeś mu życie towarzyskie, pogratulować! Cześć. - odpowiedziałam chamsko...Po prostu strasznie sie zdenerwowałam. Już miałam się rozłączyć, ale mnie zatrzymał.
- Poczekaj, przyjaciela można odzyskać, a związek naprawić. Pomożesz? - spytał, jednak ja miałam dość...Nie chcę się bawić w takie rzeczy, zamiast jakiegoś tam planu, który miał wszystko pogodzić i mógł nie wyjść wolałam zostać przy Dezym i mu pomóc.
- Nie tym razem. Zawiodłeś nas. - powiedziałam już mniej zdenerwowana i odłożyłam komórkę przy okazji sprawdzając, która godzina...Była 8 00...Dzisiaj kolejny dzień Meet - upa...Zaczyna się on około 12 00 i znów będzie trwał dłuuugo...Wróciłam do salonu. Czułek spał i chyba nie było mu za wygodnie, bo się wiercił...Może jakoś go na łóżko przenieść? Noi zaczęło się dźwiganie...
- Wreszcie. - powiedziałam zmęczona...Nie rozumiem tego, Dezy jest taki chudy i w ogóle, a się go podnieść nie da. Dopiero teraz kiedy spokojnie usiadłam bez nerwów poczułam jak bardzo boli mnie głowa. Zrobiłam sobie ciepłej herbaty i wróciłam do salonu, gdzie rozłożyłam się na fotelu. Moje ciało było tak ciężkie, że nie miałam pojęcia jak wstanę. Nagle chłopak zaczął się budzić.
- Cześć. - przywitał się, odpowiedziałam mu tym samym.
- Trzeba się powoli szykować. - powiedział. Miał rację, już za dwie godziny impreza. Nie było widać po nim co się wczoraj stało, ale jeśli spojrzy mu się w oczy widać smutek, tęsknotę i zdenerwowanie. Przygotowania minęły nam normalnie. Na miejscu byliśmy pół godziny przed czasem. Weszliśmy do środka, by wszystko przygotować. Czułek poprzedniego dnia współpracował z Remkiem, jednak teraz zamienił się z Stuu i pracuje z Michałem, któremu wszystko powiedział...No prawie...Ja stałam z boku, nie miałam zamiaru iść do Reziego i kamerować go.
- Serio Remek ?! Może to był ktoś inny. - mówił Michał nie dowierzając.
 - Nie, to był on. - wtrąciłam.
- O boże ja mu zaraz...
- Multi jest Meet - up...Dzisiaj spróbujmy zachowywać się normalnie. - polecił Dezy i przystaliśmy na to. Impreza znów się zaczęła...Remek przeszedł obok mnie, jak obok ducha, nawet na mnie nie popatrzył...Czy myśli, że między nami jest ok? Czy on nie widzi tego, że jestem zakochana? Najwyraźniej nie. Postanowiłam iść do łazienki, by się wypłakać, jednak ktoś zrobił to już za mnie. Gdy weszłam do środka, usłyszałam szloch..Znajomy szloch. Weszłam głębiej i zobaczyłam Patrycje, płakała...Nie zauważyła mnie. Ukryłam się za ścianą.
- Czemu ja go całowałam!? Czemu on mnie całował?! Wszystko popsute, nie mam dla kogo żyć. - Płakała. Ostatnie zdanie wystraszyło mnie. Wyszłam zza ściany i usiadłam obok niej.
- Iza?
- Nie płacz. - powiedziałam uśmiechając się.
- Co ja mam robić?! Dezy mnie nienawidzi! - mówiła zrozpaczona.
- Może trochę cię nienawidzi, ale jeszcze bardziej cię kocha i za tobą tęskni. Musisz mu pokazać, że ci zależy. - powiedziałam szczerze.
- Na prawdę?
- Tak. Nawet nie wiesz co się działo przez ten dzień, Czułek był zdenerwowany, załamy i płakał. On nie chce się z tobą rozstawać, ale musisz mu pokazać, że jeszcze go kochasz. - powiedziałam , a Barti mnie przytuliła. Teraz trzeba tylko porozmawiać z Dezym i powiedzieć mu, że Pati go bardzo kocha...
----------------------------------------------
Pisała Papaja :D Mam nadzieję, że się podobało i będzie dużo komciów XD Czekamy co wymyśli nasza Patka XD W ogóle bardzo wam dziękujemy za to, że czytacie nasze wypociny i komentujecie...

poniedziałek, 5 października 2015

Rozdział 18 ,,Ni z gruchy ni z pietruchy"

Po pierwszym dniu met-up'u Remek dostał SMS'a że jeden z youtube'rów urządza imprezę, mimo tego że mam żałobę po mamie dałam się namówić Remkowi na to wyjście.
Żeby tam dojechać zamówiliśmy taksówkę. Gdy dojechaliśmy na adres podany w SMS ja byłam zaskoczona, okazało się że ta impreza musiała być organizowana przez dłuższy czas bo raczej przez kilka minut nie wynajęli by baru. Jak weszliśmy do środka nie byłam w stanie słyszeć własnych myśli. Przy barze stało trzech barmanów i jedna barmanka. Ten wieczór pomógł mi zapomnieć o śmierci mamy, dużo tańczyłam z Remkiem i Dezym. Po kilku tańcach strasznie chciało mi się pić więc razem z Remkiem, Dezym i Patrycją podeszliśmy do baru.
- Cześć co podać? - Powiedziała donośnym głosem barmanka.
- Ja poproszę piwo, Pati a ty co chcesz? - Powiedział Dezy.
- Dla mnie to samo.
- Dla mnie też. - Wtrącił Remek.
- A ja poproszę colę. - Powiedziałam.
- Dziewczyno wiesz że jesteś na dyskotece, tu wszyscy piją drinki alkoholowe. - Wtrąciła barmanka.
- Ja nie piję alkoholu - Dodałam.
- A kto zapłaci?
- Może ja? - Zaproponował Remek.
- Dobra jak tak się rwiesz do płacenia to my już sobie pójdziemy. - Zaśmiał się Dezy. - Iza idziesz? 
- Nie poczekam na Remka. - Odpowiedziałam.
- Ta twoja dziewczyna to jest drętwa. - Powiedziała barmanka.
- Iza to nie moja dziewczyna.
- Nie jestem drętwa!!!
Po nie przyjemnej rozmowie z barmanką już nie chodziliśmy do niej kupować napoi. Remek i Patrycja wypili jeszcze z kilka + kilka no i + kilka drinków lub piw, Dezy wypił może jeszcze ze dwa piwa, a ja piję tylko colę lub napój pomarańczowy.
Podczas jednej piosenki, niestety nie nam tytułu bo jednak dopiero zaczęłam przeglądać internet, Remek tańczył z Patrycją a Dezy ze mną. Po mniej więcej połowie piosenki postanowiłam podejść do baru i kupić napój, Dezydery chciał mi towarzyszyć. Gdy czekaliśmy na nasze napoje Dezy nagle tak ni gruchy ni z pietruchy gdzieś poszedł, ja od razu poszłam za nim bo jednak nie chcę zostać sama w miejscu w którym prawie nikogo nie znam. 
- Dezy co się dzieję? - Spytałam.
- Spójrz. - Wskazał na Remka całującego Patrycję.
- Nie to nie mogą być oni. - Chciałabym żeby była to prawda.
- Ale to są oni. - Dezy podszedł do Remka, złapał go za koszulkę i powiedział.
- Jak mogłeś? Miałem cię za przyjaciela, a ty całujesz moją dziewczynę.
- Daj spokój to tylko pocałunek. - Wtrąciła Patrycja.
- Patrycja ty też go pocałowałaś. - Wykrzyczał Dezy. - Nie mam o czym z wami gadać.
Dezy wyszedł z baru a ja zaraz za nim.
- Czekaj. - Krzyknęłam.
- O co chodzi? - Odpowiedział mocno podirytowany.
- Mogę tę noc przespać u ciebie na kanapie???
- Jak chcesz.
- Dzięki.
Gdy byliśmy już w mieszkaniu Dezyderego, usiedliśmy na kanapie, obydwoje nie mamy humoru, trudno jest patrzeć jak osoba którą się ,,Kocha" jeśli można to tak nazwać, całuję się z osobą którą miało się za przyjaciółkę.
- Bardzo jesteś zły na Patrycje? - Spytałam.
- Jak mam nie być na nią zły?! Całowała mojego kumpla!
- Była pijana.
- To jej nie usprawiedliwia.
- A na Remka?
- Jeszcze bardziej. - Powiedział. - Tobie też nie jest łatwo?
- O co ci chodzi?
- Przecież wiem że ci się podoba, widać to po tobie.
- Naprawdę aż tak?
- Tak. Jak rozmawiałem z Remkiem przez telefon powiedział mi że jesteś, fajna, miła, uczynna.
- Serio???
- Serio. Serio.
- Teraz to się nie liczy. Przecież on pocałował Patrycję.
- Nie przypominaj mi.
__________________________________
Już październik :) jeden miesiąc mniej do wakacji. Pozytywne myślenie to podstawa sukcesu, szklanka nigdy nie jest do połowy pusta, tylko do połowy pełna.
Gratuluje wszystkim tym, którzy przeczytali to do końca naraz.
Ogólnie pisała Patka, mam nadzieję że rozdział się podobał i że będzie bardzo dużo komentarzy.     XD