poniedziałek, 19 października 2015

Rozdział 21 Czemu ja jej nie wierzyłam?

- Będzie dobrze Pati, mówię ci. - chciałam ją pocieszyć kiedy wychodziłyśmy z kawiarni, niestety nie udało mi się i jeszcze bardziej pogorszyłam sprawę.
- Będzie dobrze?! Było dobrze, ale już nie będzie!! Znam Dezego dłużej od ciebie i wiem, że pragnął dziewczyny, która by go nie zdradziła! A ja!? Czy pijana czy nie to go zdradziłam i nic tego nie zmieni! Nie zasługuje na Czułka, zresztą co ty wiesz o miłości?! Nigdy nie miałaś chłopaka, nie wiesz jak to jest! - krzyknęła ze łzami w oczach i pobiegła. Jej słowa mnie zabolały, ale to była prawda...Nie wiem jak to jest kiedy z "ja" robi się "my". Wróciłam do hotelu, najpierw pokierowałam się do pokoju Remka, musiałam się spakować, bo niedługo jedziemy do domu. Szczerze to nie wiem jak wrócę, bo z czarnowłosym na pewno nie wrócę. Otworzyłam drzwi. Od razu pojawił się piwnooki chłopak. Remik rozłożył ręce jakby chciał się przytulić. Czy on myśli, że po tym wszystkim wpadnę mu w ramiona? Że jestem tak naiwna? Niektórzy z płci przeciwnej są mówiąc brzydko tempi...Ominęłam chłopaka i pokierowałam się do szafy z ubraniami. 
- A ty nadal jesteś na mnie obrażona? - spytał, jednak ja nic nie mówiąc wyszłam z walizką z pokoju, szybko pokierowałam się do pokoju mojego przyjaciela. Zapukałam, nie chciałam być chamska i pchać mu się do środka. Otworzył. Czy to aby dobry pomysł przychodzić tutaj? Pomyślałam kiedy zobaczyłam jego czerwone od płaczu oczy i wory pod oczami ze zmęczenia.
- Nie przeszkadzam? - spytałam niepewnie.
- Nie. Tu zawsze mile widziana. - powiedział i uśmiechnął się sztucznie... Założył maskę, ale czemu przede mną też zaczął ukrywać płacz? Czyżby mi nie ufał? Nie przecież sam powiedział, że on i ja jesteśmy lepszymi przyjaciółmi niż on i Remek...A może nie chce mi psuć humoru swoim humorem? Wpuścił mnie do środka. Usiadł na kanapie, a ja obok niego.
- Wracasz sam do domu? - spytałam. W końcu przyjechał tu swoim samochodem, mam nadzieję, że nie będzie kierował w takim stanie. 
- Nie. Mój brat Florian przyjeżdża tu pociągiem i odwiezie mnie moim autem do domu. - nie wiedziałam, że ma brata.
- Nie wiedziałam, że masz rodzeństwo. - powiedziałam.
- Mam jeszcze siedemnastoletnią siostrę, Olę. - dodał. Resztę czasu spędziliśmy w ciszy. Nagle ktoś wpadł przez drzwi. Zobaczyłam wysokiego, chudego chłopaka, jednak nie tak chudego jak Dezy. Gdyby nie jego usta, cera i barwa głosu pewnie pomyliłabym go z Czułkiem.
- Witaj braciszku. - powiedział prawdopodobnie Florian i zrobił z Dezym niedźwiadka.
- A ty ślicznotko to kto? - spytał się mnie. Dezy szybko nas przedstawił. Uścisnęłam dłoń z Florkiem.
- Jak chcesz to mów do mnie Skkf. - powiedział uśmiechając się. Był bardzo miły i sympatyczny, lubił żartować, ale jednak wydawał mi się, że był doroślejszy od mojego przyjaciela.
- Patrycja wie o tym, że przyjaźnisz się z Izą? Może być zła. - zaśmiał się Flo. chciał zażartować, ale pogorszył sytuację. Czułek biorąc swoją walizkę wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.
- A jemu co? Nie był taki od czasów....W sumie to nigdy się tak nie zachowywał. - spytał Florian widząc od razu, że z jego bratem coś jest nie tak...To się nazywa braterska więź...
- Bo widzisz kiedy byliśmy na imprezie Patrycja się upiła i pocałowała innego chłopaka...Teraz Dezy boi się jej zaufać i wybaczyć. - odpowiedziałam smutno.
- Pozwolisz, że cię zostawię? Muszę z nim pogadać. Tyle się nie widzieliśmy. - powiedział. To, że się nie widzieli przez jakiś to pretekst, tak na prawdę Flo na sto procent chciał z nim pogadać o Patrycji i bardzo dobrze. Może Skkf'owi uda się podnieść go na duchu. Ciekawe co mam ze sobą zrobić...Wyszłam się przewietrzyć i tam spotkałam Dezyderego, który chował swoją walizkę do bagażnika. Kiedy mnie zobaczył od razu podszedł.
- Jedziesz z nami? - spytał. Tak bardzo chcę jechać...Ale nie chcę się narzucać, dużo dla mnie zrobił...
- Nie, Wystarczająco dużo dla mnie zrobiłeś. - powiedziałam i doszłam do wniosku, że muszę jechać z Remkiem.
- No weź. Miejsca jest dużo! Poza tym poznasz mojego kota Czubka, który mieszka u mojego brata, bo w moim bloku nie można kotów przynosić. - czy on chciał, żebym z nim pojechała? Zgodziłam się. Usiadłam z tyłu i rozpłynęłam się w myślach patrząc przez szybę. Dezy zasnął od razu ze słuchawkami w uszach. 
- Stój! - krzyknęłam do Florka widząc na przystanku autobusowym kogoś znajomego.
- Ale Iza o co chodzi? Jeśli chcesz żelki to mam w domu. - haha bardzo śmieszne! 
- Stój! - powtórzyłam. Chłopak zjechał na pobocze. Odpięłam pasy, otworzyłam drzwi i zaczęłam biec w stronę przystanku. Nie myliłam się, siedziała tam Patrycja, płakała. W jej oczach dostrzegłam coś strasznego, zobaczyłam niechęć do życia...Czy ona coś zamierza...
- Patrycja co robisz? - spytałam poważnie.
- Iza? Chcę wrócić do domu. - odpowiedziała...Czemu ja jej nie wierzyłam, mimo tego, że miała przy sobie walizkę? Wkrótce przybiegł również Florian widocznie zdziwiony tą sytuacją. 
---------------------------------
Tu Papaja, przepraszam za ten rozdział. Był on o wiele lepszy, ale bloggerowi coś się nie podobało i postanowił go usunąć...Tak więc piszę go drugi raz z pamięci...A że zauważyłam to usunięcie dopiero po jednym dniu nie pamiętałam już niektórych być może ważnych szczegółów...No cóż...A w ogóle wkradł się taki błąd, bo napisałam kiedyś tam, że Dezy ma 20, a Pati 19 lat...Zmieniam to oboje mają 18 :D 

2 komentarze:

  1. Cudo,cudo,aż brak mi słów po prostu czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja już wspominałam ,że Dezy i Iza powinni być razem ? :P
    Patrycja może i tak bardzo go kocha i tak dalej ale fakt , że byłą pijana jej nie usprawiedliwia a moim zdaniem to i nawet gorsze bo pod wpływem alkoholu robi się rzeczy których normalnie byś się bał zrobić więc kto wie może Patrycji się podoba Remek tak troszkę ?!

    OdpowiedzUsuń