czwartek, 5 listopada 2015

Rozdział 26 Porwanie

Ten las jest ciemny, a ja nie mam latarki, znaczy Remek ma latarkę lecz ja idę za nim i jestem przerażona. W jednej chwili usłyszałam trzask.
- Remek co to było?! - Powiedziałam łapiąc go za rękaw od buzy... zupełnie jak małe dziecko.
- Nic takiego. Nie masz się czego bać, to tylko las, a jak coś ja cię obronię. - Powiedział ciemnooki.

- Jakie jak coś. - Przez tą próbę dodania mi otuchy boję się jeszcze bardziej.
- Iza nic ci nie grozi. - Zapewniał mnie Remek... Idziemy już dobre pół godziny, prawie się do siebie nie odzywamy, co chwile padnie jakieś zadanie, lecz zaraz znika wśród ciszy... Tak jak mówiłam Remek miał latarkę więc ja nie widzę tego co mam pod nogami, a jestem zajęta rozglądaniem się na około czy przypadkiem niczego nie ma koło nas, nogą zahaczyłam o jakiś wystający korzeń i zaliczyłam glebę.
- Iza nic ci nie jest. - Spytał Remek gdy już leżałam na ziemi i poświecił na mnie latarką.
- Raczej nic. - Powiedziałam i usiadłam.
- Niezdara. - Popchną mnie ciemnooki, żeby nie upaść, znowu, próbowałam się zaasekurować ręką.
- Auł... - Syknęłam z bólu.
- Iza?! - Spytał Remek.
- Boli mnie ręka. - Odpowiedziałam i próbowałam wstać, lecz tym razem jak poczułam bul zrobiłam tylko z kwaszoną minę.
- Co się dzieję? - Spytał chłopak.
- Noga mnie trochę boli. - Odpowiedziałam.
- Trochę to znaczy?
- Bardzo, tak że nie mogę na niej stanąć. - Odpowiedziałam.
- To wracamy już do domu. - Powiedział stanowczo chłopak, i podniósł mnie ( Tak jak pan młody podnosi swoją małżonkę zazwyczaj na filmach).
- Co ty robisz? - Spytałam.
- W końcu nie możesz stanąć na jednej nodze. - Powiedział poważnie.
- Ale Remek... - Próbowałam wybić mu ten pomysł z głowy.
- Nie ma żadnego ale, trzymaj latarkę będziesz oświecała mi drogę.
- Remek znowu... - Powiedziałam.
- Jakie znowu?
- Już kiedyś mnie tak niosłeś na samym początku naszej znajomości.
- Co nie podobało ci się? - Spytał.
- Remek, po prostu czuję się niekomfortowo.
- Dobra obiecuję że już tak nie będę, ale dzisiaj to nie obowiązuje.
Remek niesie mnie przez ten ciemny las, czuję się trochę dziwnie. Cały czas rozmawiamy, w pewnej chwili drogę zagrodził nam pewien facet, na twarzy miał kominiarkę, a przynajmniej tak mi się wydaje.
- Dzieciaczki, czy nie jest za późno na romantyczne spacerki po lesie?
- Dobry wieczór, właśnie wracamy, bo jak pan mówił jest późno rodzice będą się niepokoić. - Powiedział ciemnooki, w jednej chwili za nami pojawiło się jeszcze trzech facetów w kominiarkach i kobieta.
- Ojej droga młodzieży może was odprowadzimy żeby wam się nic nie stało. - Powiedziała nieznana mi kobieta.
- Izabella? czyżbym się nie mylił, i jej towarzysz. - powiedział jeden z mężczyzn.
- Tak, a o co chodzi? - Spytałam, jestem przerażona, lecz nie tylko ja, to że Remek mnie niesie, pozwala mi czuć jego bicie serca, i czuć że on też się boi.
- Twoja matka, świętej pamięci jeśli się nie mylę, za młodu trzymała się z nami, później zaszła w ciążę i zerwała z nami kontakt, bała się o ciebie, i słusznie.
- Ale co to ma znaczyć? - Spytałam, w oczach mam łzy.
- Że obydwoje pójdziecie za nami. - Powiedziała kobieta... Sparaliżowani ze strachy poszliśmy za nią a dokładniej Remek poszedł a że on mnie niesie, to tak jakby nie mam wyboru i muszę iść... Zaprowadzili nas do starego budynku w środku lasu, ściany były pomazane i spleśniałe. zaprowadzili nas do małego pomieszczenia bez okien, i zamknęli za nami drzwi.
- Remek?! - Powiedziałam zrozpaczona.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział sadzając mnie na ziemi, po chwili, usiadł obok mnie, i wyciągną telefon z kieszeni spodni.
- Co robisz? - Spytałam szeptem.
- Ciii. - Ciemnooki dał mi do zrozumienia że mam być cicho.
- Pisałem do Dezego, napisałem gdzie jestem, i żeby przyszedł, najlepiej niech zawiadomi policję. - Wyszeptał mi do ucha.
- Remek?! - Powiedziałam.
- Tak. - Spojrzał mi prosto w oczy.
- Boję się. - Powiedziałam, a on przysuną się do mnie i objął mnie ręką, a ja położyłam tą nie bolącą rękę na jego klatce piersiowej.
- Iza nie jest ci zimno? -Spytał.
- Trochę. - Odpowiedziałam a on zdjął bluzę i mnie ją przykrył.
- Ej ale teraz tobie będzie zimno. - Powiedziałam patrząc się w jego oczy.
- Iza mi będzie ciepło. -Odpowiedział Remek.
Po kilkudziesięciu minutach w zamknięciu, drzwi się otworzyły. Stała w nich kobieta, położyła nam na podłodze koc i butelkę wody. Remek podszedł po koc, i znów usiadł obok mnie.
- Dasz mi bluzę ja dam ci kocyk. - Remek się uśmiechną.
- Proszę. - Powiedziałam podając mu bluzę, za to on owiną mnie kocem i posadził na swoich kolanach, jeśli można to tak nazwać, po czym założył bluzę.
- Remek mówiłam ci coś o tym że to niekomfortowe. - Powiedziałam.
- Iza mówiłaś o noszeniu. - Powiedział i mnie przytulił. - A zwłaszcza w grupie raźniej i cieplej.
- Jak myślisz Dezy nas znajdzie? - Powiedziałam szeptem.
- Myślę że tak kiedyś z nim i Wiki przyszliśmy mniej więcej w te okolice. - Odpowiedział mi równie cicho.
W końcu zasnęłam na kolanach Remka, po nie wiem jakim czasie przebudziłam się z tego co czułam, Remik przełożył mnie na podłogę. i krzyczał.
- Nie możecie nas tu więzić.
- Nie krzycz bo obudzisz swoją dziewczynę. - Powiedział damski głos.
- Jak tak się martwisz o Izę to kur*a nas stąd wypuśćcie. - Remek krzyczał coraz głośniej... Ja już nie śpię ale leżę z zamkniętymi oczami żeby mi się nie oberwało.
- Ja znam Izę, a przynajmniej powinnam ją znać. Byłam przyjaciółką jej matki, gdy wszyscy od niej odeszli tylko ja zostałam, jak jej rodzice zmarli gdy miała 10 lat to moi rodzice ją wychowywali, zawsze jak ona nabroiła całą winę brałam na siebie, nawet jak zabiła człowieka, powiedziałam że to ja. Siedziałam w więzieniu 7 lat, mogłam założyć rodzinę, być szczęśliwa, ale nie musiałam obronić dupę jej matce, bo ona była w ciąży chciała wychować dziecko. Miała mnie odwiedzać, lecz zmieniła numer, nie miałam z nią kontaktu. - Jak skończyła to wyszła.
- Remek?! - Zaczęłam płakać.
- Iza nie płacz. - uklęknął obok i mnie przytuli.
_________________
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Pisała Patka, czekam na komentarze i to chyba wszystko.

5 komentarzy:

  1. Kur*a,a gdzie kiss,kiss,KISS?!!No ja poprostu nie wytrzymam no.No nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże./....
    Nie wiem co napisać.
    Jestem strasznie ciekawa co się z nimi stanie....
    Oby Dezy ich znalazł
    Weny
    Pozdrawiam ~Snowmoon

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały :D
    Ale mi ciśnienie podskoczyło :)
    Mam nadzieję,że sprawa szybko się rozwiąże...pomyślnie dla Izy i Remka :*
    Oby niedługo byli już razem ;)
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Super blog! Czekam na nexta;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem nawet co mam napisać. No rozdział super

    OdpowiedzUsuń