- Cholera które z was to zrobiło!! - krzyknął facet podchodząc do nas. Ja byłam bezradna, nie umiałam nawet poruszyć palcem. Nagle mężczyzna zaczął nas przeszukiwać, gdy natknął się na telefon Remka rozwalił go...Czyli wiedzą, że policja ich szuka!?
- Pójdziecie grzecznie z nami! - powiedział facet.
- A jeśli nie!? - krzyknął Remek i zaczęli się ze sobą szarpać. Płakałam jeszcze bardziej. Wiedziałam, że Remek nie da rady, a ja nic nie zrobię! Jestem za słaba! Nagle do pomieszczenia wbiegła kobieta i walnęła Remika jakimś prętem w głowę. Upadł na ziemię.
- Boże Remek!! - odzyskałam mowę i podbiegłam do chłopaka. Miał zamknięte oczy.
- Nie martw sie, przeżyje. - powiedziała kobieta. Przynajmniej tyle...Wzięłam koc i owinęłam nim głowę chłopaka, tak by ne stracił krwi. Lekarzem nie jestem i nic więcej zrobić nie mogłam. Czarnowłosego zaczął nieść mężczyzna, a mi skuto ręce z tyłu.
- Idziemy! - krzyknęła kobieta dotykając moich pleców końcem broni palnej...Ona nie strzeli prawda? Bałam się i gdyby nie to, że muszę iść już dawno leżałabym na podłodze trzęsąc się z strachu. Kiedy usłyszałam syrenę policji, zaczęliśmy biec. Chciałam się zatrzymać, pokazać sie policji, dać im jakiś znak cokolwiek!! Ale nie! Jak zwykle jestem pieprzoną egoistką i boję się, że we mnie strzeli...Zatrzymaliśmy sie przed domem w lesie, ile oni jeszcze tych domów mają!!?? Otworzyli klapę i kazali nam tam wejść, a raczej mi, bo Remik nie miał za bardzo jak. W środku było dosyć duszno. To ciemne pomieszczenie rozjaśniał jedynie słaby promień żarówki, mogliby kupić chociaż żyrandol...Położyli czarnowłosego na ziemię, mi również kazali usiąść. Posłuchałam się...Facet ścisnął mi ręce sznurkiem jeszcze mocniej, tak, że aż bolało. Związali mi jeszcze nogi to samo zrobili z Remkiem. Oparłam głowę o chropowatą ścianę patrząc w na prawdę brzydki sufit. Zaczęłam śpiewać swoją ulubioną piosenką. Mój głos odbijał się od ścian lekkim echem.
- Dziękuję. - powiedziałam lekko zawstydzona. Nawet w tak beznadziejnej sytuacji on umie polepszyć mi humor...
- Jak stąd wyjdziemy to zapiszę cię do The Voice Of Poland. - powiedział i na tym nasz temat się skończył. Nie miałam siły rozmawiać. Oparta o brudną ścianę zasnęłam. Ciekawe czy Patrycja i Dezy nas znajdą. Obudził mnie strzał. Od razu zaczęłam się rozglądać...Czy to było we śnie? Nie! Na pewno słyszałam strzał z broni palnej!! Nagle ktoś otworzył klapę, bałam się jak nigdy, ale gdy zobaczyłam kto to był wstąpiła we mnie radość i szczęście.
- Patrycja! - krzyknęłam. Ona od razu do mnie podbiegła i mnie odwiązała, tak samo z Remkiem, tylko najpierw go obudziłyśmy.
- A gdzie Dezy? - spytał czarnowłosy.
- Na górze, ale idziemy innym wyjściem, wszystko dokładnie przejrzeliśmy i gdzieś powinna być druga klapa, prowadząca na tyły tego budynku. - powiedziała i zaczęła się rozglądać. Dosyć szybko ją odnalazła.
- Remek pomóż mi ją otworzyć! - krzyknęła. Chłopak wypełnił polecenie.
- Patrycja co robi Dezy? - spytałam z niepewnością i strachem, bo spodziewałam się nie zbyt dobrej odpowiedzi.
- Pilnuje by nikt tu nie wszedł. - odpowiedziała mi. Sama się martwiła, widziałam to w jej oczach.
- A ten strzał? - zadałam kolejne pytanie.
- Wiesz, czasami trzeba kogoś zabić, by uratować drugiego... - odpowiedziała ze smutkiem...Co?! Czy, że niby Dezydery zabił jednego z nich!? Boże on zabił kogoś dla nas?!
- Co?! - odwrócił sie zdezorientowany Remek kiedy już otworzył klapę.
- Czy on wie w co się wpakował!! Ich jest jeszcze z trzech i z tego co widziałem to mają pistolety! Sam z nimi na pewno nie da rady!! - krzyknął przerażony Remek i pobiegł w stronę tej pierwszej klapy....Boże proszę, niech im się nic nie stanie, błagam! Patrycja zaczęła mnie popędzać. Złapałam za podłoże u góry i podciągnęłam się, następnie pomogłam wejść Barti. Usłyszałam kolejne strzały i przeraźliwy krzyk, od razu wiedziałam do kogo on należy.
- Nie. - wyszeptała Patrycja i zaczęła biec na przód budynku. Ja nie mogłam się ruszyć...On nie zginie prawda? On pojedzie do szpitala i go uratują no nie? Również pobiegłam. Nie myliłam się. Widziałam Dezego, z krwawiącą nogą. Patrycja była przy nim cały czas, próbując zatamować krew swoją bluzką, Remek z drżącymi rękoma trzymał telefon mówiąc, by karetka szybko przyjechała, a ja stałam w miejscu nie mogąc nic zrobić. Czarnowłosy odłożył komórkę.
- Dasz radę stary, karetka już jedzie. - powiedział Remek, pomagając mu wstać. Nic mu nie będzie prawda? Karetka przyjechała już po minucie, ale mi ten czas zdawał sie być 40000 razy dłuższy!!
- Dezy w ogóle przepraszam wtedy za tą imprezę, co no wiesz pocałowałem Patrycję... - przeprosił Remek...Widać, że tego żałuje.
- Nic się nie stało. Przyjaciele? - spytał Dezy, to zdanie sprawiło mu nie lada wyzwanie, bo przez ból ciężko cokolwiek powiedzieć.
- Przyjaciele. - potwierdził Remek, potem zabrali nas wszystkich do szpitala, na początku ratownik nie chciał nas wpuścić cham jeden!! Na szczęście Czułek powiedział, żebyśmy zostali, w szpitalu kiedy operowano Dezego....Tak operowano go, bo mogłoby wdać się zakażenie, a więc kiedy czekaliśmy przyjechała policja. Opowiedziałam im wszystko.
- Czy zamkną Dezego? - spytałam ze łzami w oczach. Jest młody, ma całe życie przed sobą. Patrycja znów jest jego dziewczyną, Remek też już się z nim pogodził, a co jeśli nagle zamkną go na takie 10 lat!?
- Nie wiemy będzie miał sprawę w sądzie, będziecie świadkami...Jeśli wszyscy potwierdzą to, że chłopak zrobił to tylko w celu samoobrony to na pewno go nie zamkną...Nie masz się co martwić. - pocieszył mnie policjant. Kamień spadł mi z serca, Patrycji i Remikowi też.
-----------------------------------------------
Tu Papaja :D Pisać komy!
Cuuuu(....)uuuuudowny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńAaaa super krew,krew i KREW(jezu jaka ja dziwna),czyli to,co lubię,ale męczyć cię będę cały czas o scenę +18 lub żeby się pocałowali.Nie chodzi mi o to,żeby Remek od razu zaruchał (XD jezu płacze ze śmiech jak to pisze) tylkl prosze o kiss tylko to <3
OdpowiedzUsuńWspaniały nie mogę doczekać się kolejnego <3
OdpowiedzUsuńByło to w samo obronie wiec nie powinien iść do więzienia. No cóż rozdział super i mam wielką nadzieję, że wszystko będzie z nimi w porządku
OdpowiedzUsuń