poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział 29

Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy. Było dosyć niezręcznie, na szczęście mój tata mnie uratował przynosząc żelki. Jak to zwykle bywa po żelkach nieźle nam odbiło i śmieliśmy się dosłownie z niczego. Nie mieliśmy ochoty spać, więc postanowiliśmy nagrać coś na yt... Niestety nie mieliśmy kamery. Tak jak wiecie mam pokój na najniższym piętrze, więc postanowiliśmy wyjść przez okno. Miałam małe problemy przez spódnice, ale jakoś wylazłam oczywiście lądują na koniec na ziemi. Na twardym podłożu nie leżałam długo, bo kochany Remik pomógł mi wstać.
- Dzięki. - podziękowałam i poszliśmy do jego domu. Jego mama, siostra i tata spali, więc musieliśmy być bardzo cicho, ale chyba znacie Remka co nie? Dobrze, że jego rodzina jest już przyzwyczajona do darcia mordy. Pobiegliśmy na górę, oczywiście nie obyło się bez potykania się co drugi schodek i chichotów. Weszliśmy do jego pokoju. Ciemny pokój rozjaśniło jasne światło żarówki.
- Dobra, jak możesz to przynieś z kuchni coś do picia, a ja przygotuję kamerę. - nie no super!! Po co ja w ogóle wchodziłam po tych schodach!!? Nie mógł mi tego powiedzieć zanim weszliśmy? Tak, ostatnio zrobiłam się strasznie leniwa. Zapaliłam światło w kuchni i wyjęłam sok z lodówki. Ciekawe gdzie są szklanki... Otwierałam wszystkie szafki po kolei, przy okazji znalazłam parę dziwnych rzeczy, ale to nieważne. Oh yeah!! Są szklanki! Wyjęłam dwie i zabierając ze sobą sok wróciłam na górę, tym  razem nie spieszyłam się. 
- No wreszcie! Szłaś po ten sok do Ameryki? - spytał z uśmiechem. Kurde niech pójdzie do mojego domu i tam poszuka szklanek!! Mam taką dużą kuchnie, że szukał by z godzinę, chyba, że miałby farta w co wątpię. Popatrzyłam tylko na niego wzrokiem zabójcy i usiadłam na łóżku. 
- Siemano! Tutaj Rezigiusz!! - czekałam, aż przedstawi mnie, ale po dłuższej chwili stwierdziłam, że sama muszę to zrobić... Faceci...
- A tutaj Izabella! Możecie mówić na mnie Iza! - przedstawiłam się z uśmiechem. Nagraliśmy vlog o darciu mordy i szczerze dziwię się rodzinie Remka, że jeszcze śpią. Po nagraniu wróciliśmy do mnie, oczywiście znów przez okno i znów wylądowałam na podłodze. Tym razem Remik mi nie pomógł, widocznie znudziło mu się ratowanie mnie...tak, wiem jestem duuużą łamagą. Wstałam z podłogi i wyjęłam z szafy piżamę.
- Jeśli nie masz nic przeciwko to pójdę wziąć prysznic. - powiedziałam z uśmiechem. Odpowiedź była co najmniej dziwna.
- Pójdę z tobą! - mówiłam, że dziwna! 
- Może kiedyś... - powiedziałam z sarkazmem i wyszłam z pokoju. Usłyszałam jeszcze za sobą jego głupie zdanie...
- Lepiej zamknij się na zamek, bo przypadkiem ktoś może tam wejść. - zaśmiałam się tylko i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi na zamek, bo być może Remek nie żartował co było mało prawdopodobne. Z uśmiechem weszłam pod prysznic i odkręciłam ciepłą wodę. Tak dużo sie zmieniło w moim życiu w tak krótkim czasie. Krople wody obijające się o moje ciało uspokajały mnie. Postanowiłam powoli wychodzić. Wzięłam ręcznik i wytarłam się dokładnie...Zanim założyłam ubranie przejrzałam się w lustrze. Nie byłam już kościotrupem tak jak wcześniej...Teraz wyglądałam o wiele lepiej. Nie byłam już tak blada jak kiedyś i nie miałam spuchniętych oczu przez płacz. Ubrałam się i wróciłam do pokoju. Remik siedział na łóżku trzymając coś w ręce...Zaraz to mój pamiętnik!! Szybko zabrałam mu go i odłożyłam na półkę.
- Remek to mój pamiętnik nie możesz go czytać! - wkurzyłam się trochę. 
- Przepraszam nie wiedziałem. - odpowiedział...Ta na pewno! Doskonale wiedział, że to mój pamiętnik! Postanowiłam jednak nie drążyć tematu. Nic więcej się nie działo ciekawego. Następnego dnia byliśmy w sądzie jako świadkowie. Dezego uniewinniono, ponieważ to była tylko samoobrona z czego się ucieszyłam. Po rozprawie wszyscy razem spotkaliśmy się przed budynkiem.
- Może przyjedziecie trochę do nas? - spytał Remik z uśmiechem.
- Nie możemy, jutro jest rocznica naszego związku i wyjeżdżamy na tydzień do Paryża... - powiedział Czułek...I oni nam kuźwa kiedy niby chcieli to przekazać!?
- To super!! Życzę udanego wyjazdu! - powiedziałam przytulając Patrycję i Czułka na raz. Zasługują na to po tych trudnych dla nich chwilach... 
- Cóż w takim razie siemanko! - pożegnał się Remik z parą.
- Tylko macie uważać na porywaczy ok? - rzucił z uśmiechem Dezy na odchodne...Cieszę się ich szczęściem, mam nadzieję, że ja też kiedyś znajdę swoją drugą połówkę, być może stoi ona obok mnie...
--------------------------------------------
Pisała Papaja :)

5 komentarzy:

  1. Ale superowy rozdział :D
    Nie mogę doczekać się nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łeee,ale sztywna,ale fajny.Czyżby zaatakowali ich we Francji?W sensie chodzi mi o Pati i Dezego,bo kiedy to przeczytałam to przypomniała mi się ta sytuacja w Paryżu.Co do sztywniary to,czemu się nie zgodziła?Mogła chociaż drzwi zostawić otwarte.Jezu jaki ze mnie zboczuch.No ale dobra.Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszyscy juz napisali co ja mialam na mysli wiec zycze weny . pozdrawiam ~Snowmoon

    OdpowiedzUsuń